I LO im. Jana Kasprowicza świętuje 70-lecie
- Spóźnienia usprawiedliwiamy w zeszytach, nieobecności usprawiedliwiają rodzice u wychowawców w najbliższym możliwym terminie%u2026 - rozpoczął dyrektor Wojciech Janiczko. - Jak tylko usadowiliście się po kątach, od razu zaczęły się rozmowy. Wszyscy zatem czujemy ducha szkoły. Cieszę się, że przybyliście! - przywitał zebranych dyrektor.
Minutą ciszy dla uczczenia pamięci zmarłych dyrektorów, nauczycieli i absolwentów rozpoczęła się część oficjalna. Wśród gości znaleźli się m.in. byli dyrektorzy I LO: Kamil Simek, Janusz Nowak i Janina Wystub. Władze powiatu reprezentował starosta raciborski Ryszard Winiarski z wicestarostą Markiem Kurpisem, władze miasta - wiceprezydent Raciborza Wojciech Krzyżek. Szkołę odwiedziła także wojewoda Gabriela Lenartowicz, na samej uroczystości jednak już jej nie było. Nie dojechała także dyrektor delegatury Kuratorium Oświaty. Obie panie przesłały listy gratulacyjne.
Ryszard Winiarski w swoim przemówieniu zwrócił uwagę na postępujące prace remontowe, prowadzone przez powiat jako organ prowadzący, zaznaczył także, że wraz z wicestarostą będzie dokładał starań, by w dalszym ciągu tworzyć jak najlepsze warunki do pracy i nauki w szkole. Na ręce dyrektora starosta złożył skromny prezent. - Na jaki nas stać, taki dajemy%u2026 - wytłumaczył się darczyńca wręczając ogromny czek na pięć tysięcy i list gratulacyjny. Grażynie Kowalskiej, prezes Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół I LO - głównemu organizatorowi zjazdu - Ryszard Winiarski wręczył bukiet kwiatów.
"Zestresowany jak przed maturą" Wojciech Krzyżek znalazł mimo tremy słowa na zaznaczenie roli, jaką w życiu miasta pełni pierwszy ogólniak. Zauważył, jak wielu absolwentów jest dzisiaj prawnikami, lekarzami, robi kariery w Polsce i na całym świecie. Wspomniał także Benedykta Motykę: - Proszę państwa, kiedy nieraz przychodził do Urzędu Miasta coś załatwić ze swoimi uczniami, stawał przede mną i z dumą mówił: "Krzyżek, mój uczeń!". Proszę mi wierzyć, ja byłem bardziej dumny od niego, że on to mówił - wzruszył się wiceprezydent. W imieniu prezydenta Mirosława Lenka i władz samorządowych Wojciech Krzyżek wręczył list gratulacyjny.
O utworzeniu Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Szkoły mówiła Janina Wystub, za której kadencji ono powstało i przyznało pierwszą nagrodę Primus inter pares. Do dziś nagroda ta przyznawana jest najlepszym uczniom. - Miło mi, że na różnych ścieżkach życia nadal mogę spotykać zarówno nauczycieli, jak i uczniów, z którymi przyszło mi pracować prawie 11 lat - powiedziała Janina Wystub. - Jedną z takich osób, dzięki którym udało się szkołę "dopieścić" jest pan dr Józef Gonsior.
Dzięki zaangażowaniu dra Gonsiora udało się m.in. otworzyć klasy dwujęzyczne w szkole a także uruchomić dwujęzyczne gimnazjum. Powstała także rotunda oraz łącznik z salą gimnastyczną. Sam dostojny gość na podziękowania odpowiedział krótko - Proszę państwa, sukces ma wielu ojców. O tym trzeba pamiętać%u2026
Część artystyczna przygotowana przez uczniów pod kierunkiem dr. Janusza Nowaka miała zastanawiać i wzruszać. Na pewno wzruszyła końcowa piosenka - "Upływa szybko życie" - odśpiewana wspólnie przez wszystkich obecnych w auli.
Po części oficjalnej i artystycznej przyszedł czas na zwiedzanie szkoły i poczęstunek w sali gimnastycznej. Dopiero teraz można było swobodnie porozmawiać, znaleźć swoje klasowe tableau i - co nieodzowne - strzelić kilka selfie z kolegami z klasy, niezależnie od rocznika.
Pan Jan, pierwszy z zapytanych o wrażenia uczestnik przyznał, że jest absolwentem nietypowym - kończył tu bowiem wieczorówkę. Zatem mimo że na identyfikatorze widniał rok ukończenia 1980, sam absolwent ma już lat 74. - Zbieram siły na tańce%u2026 A szkoła? No nie można poznać! Dużo się zmienia, oczywiście na lepsze. Te sprzęty w klasach - kiedyś tego nie było - wspomina.
- Takich spotkań powinno być więcej, nie co dziesięć, a co pięć lat! - twierdzi pan Józef, rocznik ukończenia 1967. - Co rok przyjeżdża coraz mniej ludzi, dziesięć lat temu było nas więcej, dziś jestem tylko ja z jednym kolegą. A wrażenia? Jak najbardziej pozytywne. Można zobaczyć szkołę, normalnie nie ma na to okazji. Nie wejdę przecież do klasy w czasie lekcji. Same pozytywy. Za dziesięć lat przyjadę też! - podsumowuje absolwent.
Dużo młodsza od poprzednich rozmówców pani Magda zauważa, że owszem, włącza się sentyment, jednak pojawiają się i poważniejsze myśli. - Czy te wybory, których dokonaliśmy kilka czy kilkanaście lat temu były właściwe? Czy w czasie lat szkolnych szanowaliśmy edukację tak, jak teraz byśmy sobie tego życzyli?
Odpowiedzi pośrednio udzielił pan Leszek, absolwent z rocznika 1994. - Generalnie mam słabe wspomnienia z liceum, jakąś nikłą więź tak z klasą, jak i z samym miejscem. Zajmowałem się czymś innym, grałem w piłkę nożna%u2026 generalnie żałuję, że zmarnowałem troszkę ten czas licealny. Mimo wszystko wiem, że jestem stąd i się do tego przyznaję.
Zapytane o zdanie Paulina i Agnieszka - obecne uczennice I LO - przyznały, że do decyzji wyboru tej akurat szkoły skłoniły je opinie starszych kolegów, dobrzy nauczyciele oraz fakt, że wcześniej jedna z nich, Paulina, chodziła już do gimnazjum dwujęzycznego. - Lepszy wróg to wróg znany, zatem skoro poznało się już nauczycieli, to po co zmieniać ich na innych? - stwierdziła. I ta pokoleniowa różnica doskonale puentuje jakże różny sposób widzenia świata liceum przez uczniów oraz absolwentów.
Wieczorem w ramach zjazdu absolwentów odbył się bal w Arenie Rafako.
th
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany