Lanser i hamulcowi. Prezydent bez wotum zaufania, kampania nabiera tempa
Dariusz Polowy już czwarty raz nie otrzymał od radnych wotum zaufania. Nie udzielono mu również absolutorium z wykonania budżetu. Coraz mocniej czuć nadchodzące wybory. Kampania nabiera rumieńców. Kandydaci i ugrupowania rozstawiają się na pozycjach.
Wynik dzisiejszego (28.06.) głosowania ma charakter co najwyżej symboliczny. Rok temu był podobny i otwierał drogę do referendum w sprawie odwołania D. Polowego. Symbolicznie może być również odbierane postępowanie prezydenta. Przed głosowaniem omówił raport o stanie miasta, wymieniał realizowane inwestycje, a potem wyszedł, podobnie jak wychodził na wielu sesjach albo w ogóle na nie przychodził, tudzież na posiedzenia komisji. Dla wielu radnych to sygnały, że mam was, rajców, gdzieś.
– Ma gościa – usprawiedliwiał go rzadko gryzący się w język wiceprezydent Dominik Konieczny, któremu nie dano jednak możliwości odpowiedzi na krytykę wobec Polowego. – Głosujemy nad wotum zaufania dla prezydenta, a nie jego zastępcy – oznajmili rajcy rządzących klubów Razem dla Raciborza oraz Radni Niezależni M. Fity. Koniecznego nie wysłuchali. Potwierdzili, że istniejące podziały są już nie do zasypania.
Dla opozycji prezydent to kłótliwy lanser, dla prezydenta radni opozycji to hamulcowi. Radni skarżą się głównie na sesjach. Zwolennicy prezydenta wolą fora na portalach, choć ostatnio zyskują tu godnych siebie przeciwników w wymianie ciosów na komentarze.
Ogląd raciborskiego samorządu nie uległ więc po ostatniej w tej kadencji sesji absolutoryjnej żadnej zmianie. Z jednej strony Dariusz Polowy z garstką radnych bez możliwości forsowania swoich pomysłów, z drugiej dwa rządzące w Radzie Miasta sojusznicze kluby Razem dla Raciborza i byli koalicjanci Polowego - Radni Niezależni Michała Fity, razem dzielący pieniądze według własnego uznania.
Ważniejsze od pyskówek na sesjach stały się już wiosenne wybory. Wszyscy szykują się do kampanii, co wyraźnie przebijało z dyskusji. Przeciwni prezydentowi radni co rusz wytykali mu akcje billboardowo-plakatowe za publiczne pieniądze.
Przemawiało dwóch potencjalnych przeciwników Polowego w wyborach – radny powiatowy Tomasz Cofała (Razem dla Ziemi Raciborskiej, kandydat Wileńskiej), który podliczał koszty prezydenckiego PR-u, oraz były wiceprezydent Michał Fita, krytykujący swojego byłego szefa za stos niezrealizowanych obietnic. Każdy starał się, by wyszło mocno i dosadnie.
Samorządowe obozy zbroją się medialnie przed wiosenną elekcją. Na czele peletonu jest na razie prezydent, obecny od miesięcy na billboardach, wyraźnie zafascynowany reklamą zewnętrzną, bo zaprasza z plakatów nawet na targ staroci. Polowego pozna już niemal każdy, nawet w ciemnościach. Prezydent nie przepuszcza okazji, by wejść w tłum i pozować do zdjęć. Każdy raciborski podatnik zresztą płaci za przyjemność albo wątpliwą konieczność oglądania facjaty włodarza na kluczowych skrzyżowaniach. Polowy ma bowiem tę przewagę nad resztą, że rachunki za jego wielkopowierzchniowy lans (czytaj umieszczanie jego wizerunku w kampaniach informacyjnych urzędu) przychodzą do ratusza.
Prezydenta pełno też na nowym portalu pewnej tyskiej spółki i jego papierowej wersji, roznoszonej przez Pocztę Polską, z reklamami miejskich spółek, w których Polowy pełni funkcję zgromadzenia wspólników, czyli decyduje w imieniu właściciela – miasta Raciborza. PR-owe zaplecze prezydenta nie zmienia metod, które przyniosły mu sukces w 2018 r. Mniej może dba o konwenanse. Polowego wszędzie ma być pełno. – Strach otworzyć lodówkę – ironizował dziś Fita.
Na swój portal stawia też grupa Wileńskiej. Tu produkt jest na razie w trybie konserwacji (czytaj uruchamiania), ale nie przez przypadek swoją obecność zaznaczył na sesji sam Tadeusz Wojnar (patrzcie wszyscy, jestem w grze) oraz bliski mu Arkadiusz Ekiert, niegdyś w Vanessie, potem w Trójce, dziś znów w rodzinnym mieście.
Ekiert coś na sesji nagrywał. Być może to materiał, który stanie się jednym z ostrzy wymierzonym w prezydenta. Prezes Nowoczesnej wziął sobie bowiem za punkt honoru zmianę władzy w mieście, pomny niedawnego ataku duetu Żychski-Polowy na walnym w spółdzielni. Wojnar takich rzeczy nie odpuszcza. Jest mistrzem zakulisowego zwierania szeregów, teraz otwartym też na akcje medialne, co oznacza, że albo liczy na spotęgowanie efektów swoich działań, albo oszacował, że wychodzonych i wydzwonionych głosów może być za mało.
Swoją drogą pójdą tzw. fitowcy, być może z Fitą jako kandydatem na prezydenta. Michał – jak mówią w jego kręgu – bardzo chce znów kandydować. Ukończył studia Master of Business Administration, co w starciu na dyplomy zwiększa jego przewagę nad Polowym, przed objęciem fotela prezydenta studentem raciborskiej PWSZ. Trzeba też przyznać, że dwa wystąpienia Fity na sesjach absolutoryjnych (zeszłoroczne tutaj, tegoroczne wkrótce) miały zęby.
W tej grupie karty rozdaje jednak poseł i wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. To za nim idą miliony pozyskane dla Raciborza i uznanie, nawet w oczach tych, którym z prawicą nie po drodze. – Jest skuteczny – nie kryją na Wileńskiej. Wosia nie chcą mieć ani za wroga, ani przyjaciela.
Taktyczny sojusz „lenków” i „fitowców” będzie więc obowiązywał do końca kadencji i na tym koniec. Potem każdy pójdzie w swoją stronę, a konkretnie pod skrzydła Wosia lub Wojnara. Żaden z radnych opozycji nie wykorzystał tej kadencji do wzmocnienia swojej pozycji. Nie stał się liderem zdolnym budować własne zaplecze. Siła Polowego na forum przy Batorego – co tu kryć – wynikała ze słabości jego krytyków, m.in. Mirosław Lenka. Były prezydent pokazał, że jest mistrzem, ale hamletyzowania.
Politycznie Wileńska znajdzie się pod skrzydłami PO ze wsparciem lewicy. „Fitowcom” zdecydowanie bliżej do prawicy, gdzie będą musiały zapaść decyzje, kogo w samorządowych szrankach poprzeć na tej stronie sceny. Tu rozgrywają struktury PiS oraz dwaj członkowie rządu – wiceminister Michał Woś i wiceminister Paweł Jabłoński, polityczny patron Polowego, otwierający mu drzwi do gabinetu premiera Morawieckiego. Panowie mają bliskie relacje sąsiedzkie. Rodziny znają się od lat. Prezydent chwalił się podczas jednej z konferencji prasowych, że był ministrantem na Mszy św. w Opolu, na której ochrzczono wiceszefa resortu spraw zagranicznych.
Wygra ten, kto przekona do siebie struktury partii, koła Gazety Polskiej, czyli twardy PiS, i sympatyków zjednoczonej prawicy. Gdyby przyjąć tzw. perspektywę optyczną z niedawnych spotkań w Strzesze, to zdecydowanie więcej lokalnej prawicy skupia wokół siebie M. Woś. Na spotkanie z wiceministrem sprawiedliwości i europosłem Jakim przyszły tłumy, na dyskusję z Jabłońskim bardziej kameralne grono. Woś ma widoczną zdolność samodzielnego planowania i działania, Jabłoński wyraźnie woli wskoczyć Polowemu na plecy i zanieść się na imprezy. Sporo wyjaśnią jesienne wybory do Sejmu, do których PiS idzie z Suwerenną Polską.
Lista aspirantów we wiosennych wyborach do rad może być dłuższa. W Raciborzu działa środowisko zwyżkującej w sondażach Konfederacji, są działacze Polski 2050 i zmarginalizowany w koalicji z D. Polowym NaM Dawida Wacławczyka.
To ostatnie środowisko – na co warto zwrócić uwagę – wydaje ostatnio pewne pomruki niezadowolenia z faktu, że znaczy dziś mniej niż powinno to wynikać z poparcia, jakie miało w 2018 r., i zasług położonych w krytyce tzw. układu z Wileńskiej. NaM odegrał dużą rolę w zasileniu list komitetu Polowego. Teraz Polowy szuka kandydatów na radnych poprzez billboardy.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz