Cudem uszła przed śmiercią. Tajemnica krzyża Gaszynów w Krowiarkach
Z trójki dzieci wymienionych na krzyżu tylko Wanda wyszła za mąż, ciesząc się szóstką potomków i miłością męża z zacnej familii von Donnersmarck. Pamela zmagała się z chorobą psychiczną, a Niklas jako pruski wojskowy zginął w pojedynku. Mało brakowało, a w 1854 r. wszyscy straciliby matkę.
- Według lokalnej tradycji, karoca z wracającą z Raciborza Fanny przejechała obok stada wron. Ptaki, które nagle wzbiły się w górę, spłoszyły konie. Zaprzęg poniósł, grożąc groźnym wypadkiem. Na szczęście Fanny wyszła z tego cało - mówi Szymon Bolik, mieszkaniec gm. Pietrowice Wielkie, od lat związany z Krowiarkami. Właśnie udało się przekonać firmę Danko do wsparcia odnowienia krzyża. Wykonano go z piaskowca. Postawiono na pamiątkę groźnego zdarzenia, w podziękowaniu za wybawienie przed śmiercią. Renowacja przywróci mu dawny blask.
Znajdują się na nim kartusze herbowe Gaszynów oraz Leszczyc (Bróg). Z tego pierwszego rodu pochodził Amand Leopold von Gaschin von und zu Rosenberg (1815-1866), pan na Krowiarkach. Z drugiego Franciszka Nimfa von Gaschin-Rosenberg (Sumin-Sumińska von Gaschin) nazywana Fanny (1817-1879), polska pianistka, uczennica Franciszka Liszta, kompozytorka i filantropka, siostra Michała Hieronima Leszczyc-Sumińskiego, słynnego botanika. W 1836 roku oboje zawarli małżeństwo. Już w 1837 r. przyszła na świat Wanda Malwina, dwa lata później Pamela Ernestyna, w 1852 r. Niclas (Mikołaj). Rodzina zamieszkała w krowiarskim pałacu, przebudowanym na okazałą rezydencję.
Pałac w Krowiarkach pod koniec XIX w.
Blask i sława dawnego rodu
- Ten stary szlachetny duch przodków żyje jeszcze w obecnym właścicielu Krawarza i Makowa. Jest on drugim zapalonym myśliwym podczas polowania, w umiejętności gospodarowania uchodzi za bohatera. Pod jego rządami i od czasu prowadzenia przez niego gospodarstwa Krawarz i Maków w trójnasób zyskały na wartości. Wydaje się, że jako życiowe zadanie postawił sobie zgromadzenie wielkiego majątku, aby na tej trwałej podstawie podnieść nazwisko Gaschinów do poprzedniego promienistego blasku i sławy, które gwiazdy w ostatnim czasie zaczęła trochę blednąć – odnotowano w kronice krowiarskiej parafii.
Gaszynowie, dodajmy, to fundatorzy kalwarii na Górze Świętej Anny, kolumny maryjnej na raciborskim Rynku, panowie na Sudole.
Dziki graf i złote palce harbiny
Do Amanda i Fanny odnoszą się dwa teksty z zbiorze Jerzego Hyckla, poświęconym topografii legendowej i podaniowej ziemi raciborskiej (Was der Sagenborn rauscht. Sagen aus dem Stadt- und Landkreise Ratibor, Ratibor 1924).
- Hrabina z psami – to tytuł pierwszego z nich. - Pewnego razu, a było to w okresie wielkanocnym, pewien hrabia [Gaszyński], który żył w Krowiarkach otrzymał rozkaz przyjęcia w swoim zamku kilku żołnierzy. Był na to gotowy, ale hrabina powiedziała: Nie, wolę utrzymywać i karmić dwieście psów, niż dać nocleg i opierunek jakiemuś żołnierzowi. Wtedy też kobieta odesłała żołnierzy. Kiedy dowiedział się o jej słowach cesarz, rozgniewał się bardzo i rozkazał hrabinie, aby zakupiła dwieście psów. Hrabinie to bardzo pasowało, gdyż była namiętnym myśliwym. Od tego czasu ze swoją psiarnią przejeżdżała przez rozlegle lasy. Cala okolica rozbrzmiewała szczekaniem i skowytem jej zwierząt. Płoszyły one dziką zwierzynę, polowały na nią i rozszarpywały. A to, co pozostało, to zabijała dzika hrabina, która polowała na białym koniu. Raz zdarzyło się jej, że odstrzeliła sobie dwa palce u ręki. Nie przeszkodziło jej to wcale, gdyż dała sobie zrobić u zręcznego złotnika dwa złote palce i szalała bardziej niż dotychczas. Ponoć także po swojej śmierci nie zaznała spokoju. Dalej ze swoją sforą polowała na białym rumaku w swoim rewirze, a szczekanie i wycie psów rozbrzmiewało podczas ciszy nocnej. Okoliczni mieszkańcy często widzieli o północy myśliwych hrabiego, a po złotych palcach w dłoni kobiety jadącej na białym koniu rozpoznawali w świetle księżyca postać nieżyjącej już dzikiej hrabiny (tłum. Patrycja Tkocz-Stefanowska).
Drugi to „Wzgórze Golgoty”. - Przed więcej jak stu laty żył w Raciborzu hrabia Gaszyn – pisze Hyckel, przyjmując niedokładną cezurę czasową - wraz ze swoją małżonką. Graf, który z powodu swojego zmiennego nastroju nazwany został „dzikim grafem”, był ponoć nieokiełznany w gniewie. Kiedyś podniósł rękę na swoją żonę i uderzył ją. Przerażona uciekła przez okno i pobiegła do pobliskiego lasu. W tamtych czasach raciborskie lasy nie cieszyły się dobrą opinią. Różnego rodzaju hołota ukrywała się tam przed oczami mieszkańców. Dlatego też graf przejął się mocno ucieczką swojej żony. Zwołał służących z psami, przyniósł pochodnie i wyruszył przepełniony żałością do pobliskiego lasu, aby ją odszukać. Znalazł ją rankiem modlącą się na jakimś wzgórzu przy Krowiarkach. Jak najszybciej ją przeprosił. Na pamiątkę tego wydarzenia hrabina ufundowała na wzgórzu trzy krzyże. Na środkowym krzyżu wypisane były imiona rodziny hrabiowskiej w odpowiedniej kolejności: Amand, Fanny, Wanda, Pamilla, Niklas. Dzisiaj nie ma już tam krzyży, ale wzgórze, na którym niegdyś stały nazywa się „wzgórzem Golgoty”.
Ból i depresja po śmierci syna
Amand, honorowy rycerz zakonu kawalerów maltańskich, a zatem joannitów, do których należał dawniej Maków, zmarł u progu wiosny 1866 r. we Wrocławiu. Jechał tam leczyć chore od półtorej roku serce. Jesienią ciało hrabiego przywieziono koleją do Tłustomostów, skąd kondukt udał się do Makowa. Ciało złożono w krypcie miejscowego kościoła.
Wdowa Fanny zarządzała rodzinnymi dobrami wspólnie z Niklasem, królewskim pruskim podporucznikiem kirasjerów. Ten zginął jednak w pojedynku, 1 marca 1877 roku we Wiedniu. Pogrzeb – jak wzmiankuje kronika parafialna – był bardzo uroczysty. Owdowiała matka nie pokonała bólu. Popadła w depresję.
Wpływ na to miała zapewne również choroba młodszej córki. Komtesa Pamela von Gaschin, uposażona częścią spadku w kwocie 97 tys. talarów, zamieszkiwała przy Claasenstraße 4 (dziś Gwarna) we Wrocławiu, spędzając sporą część życia w zakładzie w Obornikach Śląskich. – Rozwojem cielesnym i duchowym pozostawała w tyle, a później zmarła w zamroczeniu umysłowym – napisano o niej w szkicu z 1927 r.
Zmierzch Gaszynów w Krowiarkach
Fanny działała charytatywnie jako protektorka dobrowolnej służby zdrowia Zakonu Krzyżackiego. Szpitalnicy Domu Niemieckiego w Jerozolimie do dziś mają swoje placówki w Opawie i Bruntalu. Należały do nich także dobra w Gródczankach w gm. Pietrowice Wielkie. Wdowa po Amandzie - jako Franciszka Romana - została w 1871 r. damą honorową tego zgromadzenia. Od siedmiu lat cieszyła się także tytułem damy honorowej i dewocyjnej Zakonu Maltańskiego.
Wanda von Gaschin, właśc. Wanda Malwina von Gaschin von und zu Rosenberg
Zmarła – podobnie jak mąż - na serce, 16 lipca 1879 r., pozostawiając po sobie około trzydzieści kompozycji w stylu chopinowskim. Spoczęła najpierw w Makowie. Później jej ciało przeniesiono do rodzinnego mauzoleum w parku w Krowiarkach.
Dobra rodzinne przypadły Wandzie, od 1856 roku żonie Hugona Henkla von Donnersmarck. Najstarsza córka Fanny i Amanda zmarła na udar mózgu w niedzielę wieczorem, 30 sierpnia 1908 roku, w ukochanych Krowiarkach, niecałe pięć miesięcy po śmierci męża. Odeszła jako osoba znana w wiedeńskich kręgach, wyróżniona godnością damy orderu Krzyża z Gwiazdą.
Na niej kończy się historia Krowiarek pod herbem Gaszynów. Z osób wymienionych na krzyżu przy drodze z Pawłowa do Krowiarek nie odeszła jednak jako ostatnia. W 1913 roku zmarła jej młodsza, chora psychicznie siostra Pamela.
Dwa krzyże do renowacji
Szymon Bolik, przy wsparciu biura poselskiego Michała Wosia, zabiegał o wsparcie przy renowacji krzyża Gaszynów w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa. Wniosek objął także krzyż ufundowany przez rodzinę Foicik, pomiędzy Modzurowem, Jastrzębiem i Krowiarkami. Łączny koszt to około 20 tys. zł. Z pomocą przyszła działająca na tym terenie firma Danko. Postumenty odzyskają swój dawny blask.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz