Zasoby TMZR wylądowały na śmietniku. Internauci oburzeni
- Tak pozbywa się śmieci biuro ziemi raciborskiej. Wstyd - zaczął jeden z internautów, pokazując na grupie I like Racibórz zdjęcia śmietnika na zapleczu ul. Długiej. W pudłach znalazł książki i broszury wydawane przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej. Jest stanowisko towarzystwa, tłumaczącego dlaczego tak się stało.
TMZR prowadził niegdyś aktywną działalność wydawniczą. Wydawał gazetę, drukował Zeszyty Raciborskie Strzecha i inne okolicznościowe publikacje. Liczne egzemplarze przechowywano w siedzibie a dawniej także redakcji przy ul. Długiej.
Zareagował Adrian Szczypiński, raciborski dokumentalista, twórca filmów poświęconych dziejom miasta i ważnych postaci.
- W ten sposób Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej dba o swoje archiwa. Po latach wyrzuca je na śmietnik między Długą i Rzeźniczą. Wczoraj wieczorem znajomy wrzucił na FB zdjęcia tego śmietnika. Szybko tam pojechałem i wróciłem z trzema torbami raciborskiego dziedzictwa, tak po prostu wywalonego do kosza. Nie wiem jakim to TMZR-owym skarbom musiały ustąpić miejsca. Wśród potłuczonych antyram, stojaczków na zdjęcia i biurowej makulatury były wyjęte z segregatorów roczniki Gazety Raciborskiej, okolicznościowe broszury z czasów PRL-u, stosy serii "Zeszyty Raciborskie Strzecha", egzemplarze kiedyś wydawanego przez Wawa periodyku "Ziemia Raciborska", gazetki "Z ziemi Eichendorffa", antyrama ze zdjęciem śp. Karola Magiery czy duże, ładne wydruki z niegdysiejszej wystawy Bolesława Stachowa o Arce Bożku. Nie wiem co jeszcze skrywała miazga rozmiękłego kartonu, wymieszanego z potłuczonym pleksi. Wśród nocnej ciszy ciężko się wydobywa takie archiwa - napisał na swoim FB. - Tylko na tyle było was stać? Wziąć i wyrzucić? Towarzysze Miłośnicy ich mać. Bo co? bo nie macie miejsca, bo zalega, bo zbiera kurz, bo remont, bo pies z kulawą nogą na to nie spojrzy? A mało to wariatów, którzy sami po to przyjadą i jeszcze podziękują? (...) Towarzysze Miłośnicy widocznie chcieli zapisać się w historii Raciborza, kontynuując dawną tradycję wyrzucania do kosza. Każdy archeolog potwierdzi, że w dołach śmietnikowych jest najwięcej skarbów, szczególnie w tej lokalizacji między Długą i Rzeźniczą, gdzie kilka dekad temu pani Kozłowska wykopywała zawartość dzisiejszej wystawy archeologicznej. Tradycja zobowiązuje, choć nie podejrzewam, sądząc po tym co znalazłem w nocy, że wasz towarzysko-miłośniczy zasób intelektualny dorósł do wprzęgnięcia się w tę tradycję - komentuje Szczypiński.
Prezesujący TMZR-owi dr Piotr Sput podchodzi do tematu mniej emocjonalnie. Zapewnia, że na śmietnik trafił nadmiar zgromadzonych publikacji. Jak zapewnia, towarzystwo nadal gromadzi ezgemplarze archiwalne i to po przynajmniej 10 sztuk. Dodaje, że próbował zainteresować zasobem biblioteki i placówki oświatowe, ale wszystkie - jak się okazało - mają już swoje egzemplarze tych tytułów. Nie były w stanie przyjąć więcej, a TMZR nie ma miejsca, by wszystko pomieścić.
Oświadczenie prezesa TMZR zamieszczone pod postem A. Szczypińskiego
Jako TMZR chcemy wyjaśnić szerzej sprawę "pozbywania się" naszych księgozbiorów. Jakiś czas temu niektóre pomieszczenia TMZRu zaatakował grzyb z powodu wilgoci, którą spowodowało pęknięcie rury na piętrze nad naszą siedzibą. Grzyb wykryto stosunkowo późno ponieważ pojawił się za szafami, w których znajdowała się część naszego księgozbioru. W związku z tym robimy w siedzibie TMZR remont, zmieniamy i wyrzucamy wiele rzeczy, w tym niektóre książki, które były w szafach zaatakowanych przez grzyb, a których mamy po kilkanaście lub kilkadziesiąt sztuk tych samych egzemplarzy. Z niektórych pozycji wybieramy najlepiej zachowane egzemplarze, po kilka lub kilkanaście sztuk i te przechowujemy. Wielokrotnie proponowaliśmy różnym instytucjom książki z naszych zbiorów. Przez wiele lat nieliczni (niestety) byli nimi zainteresowani. Chętnie udostępniamy nasze zbiory badaczom czy też innym, zainteresowanym osobom. Jest rzeczą oczywistą, że od wielu lat okoliczne biblioteki nie przyjmują książęk, także naszych wydawnictw, mają ich bowiem wiele. Nie jesteśmy Biblioteką Narodową ani archiwum, nie mamy miejsca na ciągle powiększające się zbiory. Wydajemy wiele nowych pozycji książkowych. Te, które zostają w naszych zasobach oraz zbiory archiwalne będą w przyszłości zdigitalizowane.
Piotr Sput
Komentarze (0)
Dodaj komentarz