Zadziwiająco cicho o raciborskiej oświacie. Kaganek coraz droższy, uczniów coraz mniej
Miejsc w raciborskich szkołach mamy ponad 4400, a uczniów o 1200 mniej. Niestety, będzie jeszcze gorzej. W przedwyborczej raciborskiej debacie zadziwiająco cicho o oświacie, a to przecież ponad 83 mln zł wydatków rocznie i 630 nauczycieli, którzy coraz częściej zadają sobie pytanie, czy będzie dla nich praca.
W fejsbukowo-billboardowej debacie kandydatów do najważniejszych stanowisk w raciborskim samorządzie dużo jest zdjęć i uśmiechów. Z jednej strony zapewnień, że rok był dobry, wręcz wspaniały i nigdy tak dobrze się nie działo. Z drugiej krytyka, że to najgorszy prezydent, a do mieszkańców trafia propaganda i to za ich pieniądze, które idą na opłacenie rachunków za billboardy, plakaty i gazetki z wizerunkiem uśmiechniętego włodarza.
Zadziwiająco cicho o oświacie, a to – patrząc na oficjalne dane ratusza – 3200 uczniów na 4434 miejsc w szkołach, 630 osób kadry pedagogicznej i 150 pracowników administracji.
W 2024 r. oświata ma kosztować 83 mln zł (na 364 mln zł wydatków miasta). Subwencja ze stolicy to 51,6 mln zł. Ponad 30 mln zł raciborzanie muszą dołożyć z własnej kieszeni. To tyle, ile kosztuje wybudowanie 1,5 bloku przy Łąkowej.
Pięć lat temu to oświata, a konkretnie proponowana przez Dariusza Polowego likwidacja SP 15, doprowadziła do niezadowolenia społecznego i rozpadu koalicji rządzącej. Na zamknięcie obchodzącej w zeszłym roku 40-lecie szkoły z królem Janem III Sobieskim jako patronem nie chcieli się zgodzić radni skupieni wokół M. Fity i M. Lenka.
Co zmieniło się od tamtego czasu? Dzieci w szkołach nie przybyło, w SP 15 pozostała niepewność co do przyszłości placówki, przez długi czas nie wiedziano w ogóle, kto nią pokieruje po rezygnacji dotychczasowego dyrektora ze starań o kolejną kadencję (ostatecznie zastąpił go magistracka urzędniczka), po pływackich tradycjach przy Słowackiego pozostał cień (na zdj. protest rodziców z 08.2019 w sprawie przeniesienia treningów na H2Ostróg), a oświata jako ważny samorządowy temat prawie wyparowała ze społecznej debaty.
Nikt nie chce ruszać tematu, licząc, że jakoś to będzie, choć wiadomo, że idą wyjątkowo trudne czasy i te „jakoś” przerodzi się w napięcia.
Z radykalnym spadkiem narodzin z 314 w 2022 do 226 w 2023 r. już za trzy lata zmierzą się raciborskie przedszkola – miejskie i prywatne. Za cztery kolejne lata szkoły. Liczba oddziałów będzie topnieć, a wraz z nią liczba etatów. Już teraz w raciborskich szkołach jest blisko 30 proc. niewykorzystanych miejsc. Odsetek będzie coraz większy.
Środowisko przeczuwa, co się święci. Włodarze również, ale – szczególnie w roku wyborczym – wolą nie ruszać leżącego odłogiem przez pięć lat tematu, bo po co drażnić nauczycieli i rodziców. Niewykluczone, że pomysłu na przeprowadzenie oświaty przez nadchodzącą burzę po prostu nie ma, tudzież na zagospodarowanie pustych obiektów (przykład dawne G5 przy Opawskiej). Tymczasem w zeszłym roku doszło już do pierwszych redukcji. Spore niezadowolenie wywołała sprawa łączenia klas w Brzeziu, SP 18 i SP 13. Zrobiono to w szkole przy Staszica. Rodzice protestowali przed urzędem.
Dziś nikt – nauczyciele, związki, rodzice i sami uczniowie – nie wiedzą, czego się spodziewać po władzach miasta i kandydatach do najważniejszych foteli - czy kosztownego utrzymania istniejącej sieci ze świadomością, że pochłania miliony z podatków raciborzan (miasta nie stać już np. na remont orlika przy Żorskiej) kosztem innych zadań, czy też jej przebudowy, np. w kierunku pozostawienia szkół dużych, tańszych w utrzymaniu, najlepszych w nauczaniu, a jeśli tak, to których? Nikt ludziom nie mówi przed jakim wyzwaniem stoimy, nikt nie waży racji, nie szuka pomysłów i kompromisów, nie przedstawia argumentów, rozwiązań, być może w skali całego powiatu.
Niewykluczone, że oświata szybko odbije się kolejnym władzom Raciborza czkawką, bo demografii nie da się oszukać. Miasto już w tym roku musi bilansować budżet 15 mln zł kredytu. Kolejne lata przyniosą wzrost oświatowych wydatków, na które Warszawa znów da tylko część pieniędzy. Trzeba będzie wybierać pomiędzy utrzymaniem coraz mniej licznych szkół a naprawą dróg czy budową mieszkań.
Oświata to jeden z niewygodnych tematów, których trudno szukać w fejsbukowo-billboardowej kampanii.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Dodaj komentarz