Zwolnienia w raciborskim ratuszu. Opozycja uważa je za szkodliwe, Wojciechowicz mówi o degrengoladzie
Pięć wypowiedzeń wręczonych przez prezydenta Jacka Wojciechowicza wywołało dyskusję na czerwcowej sesji. Powstanie raport o ruchach kadrowych z czasów prezydentury Dariusza Polowego.
Z podpisanego przez Jacka Wojciechowicza zarządzenia wewnętrznego wynika, przypomnijmy, że likwidowane są następujące etaty: stanowisko ds. architektury i przestrzeni miasta (tzw. architekt miejski); stanowisko ds. audytu i kontroli wewnętrznej; stanowisko ds. zamówień publicznych ZP IV; kierownik referatu strategii, partycypacji społecznej i funduszy zewnętrznych w Wydziale Rozwoju, naczelnik Wydziału Organizacyjnego oraz naczelnik Wydziału Lokalowego i Spraw Społecznych (wracają dwa odrębne wydziały lokalowy i spraw społecznych). Pięć pań w tym tygodniu otrzymało wypowiedzenia. Prezydent chce w ten sposób zaoszczędzić rocznie około miliona złotych.
Temat poruszyła na sesji radna Magdalena Kusy (zapis wypowiedzi dostępny na esesja - czas 5:16:30). Jej zdaniem, dochodzi do działań, które można uznać za ukierunkowane na szkodę, podobnie jak w przypadku zwolnienia prezesa wodociągów, który był oskarżycielem posiłkowym w procesie przeciw byłemu szefowi tej spółki Krzysztofowi Kubkowi. Ten drugi wręczył wypowiedzenia Michałowi Ziółkowskiemu. Wojciechowicz zwolnił potem Kubka, oświadczając, że nie miał wiedzy o toczącym się procesie karnym.
Radna nie kryła zdziwienia, że w poprzedniej kadencji radni Razem dla Raciborza i Niezależni Michała Fity opowiadali się za podwyżkami dla urzędników miejskich, a teraz akceptują zwolnienia. Jej zdaniem, pozbyto się specjalistek, m.in. w obszarze pozyskiwania środków unijnych. Była zaskoczona zwolnieniem architekt miejskiej Ewy Klimaszewskiej autorki zielonych inicjatyw na terenie miasta (w 2018 r. Klimaszewska kandydowała do Rady Miasta z listy komitetu D. Polowego Racibórz może być wielki, nie zdobyła mandatu, ale objęła nowe stanowisko tzw. architekta miejskiego).
Wojciechowicz wyjaśniał, że w urzędzie pracuje 240 osób, a wypowiedzenia otrzymało pięć, a to niewielki odsetek rzędu 2 proc. Dodał, że panie mają otwarte drogi aplikowania w nowych naborach, m.in. naczelników lokalówki czy wydziału spraw społecznych.
- Jakbyśmy byli z partii, której nazwy nie wymienię, to oni wchodząc do urzędu, wymieniają wszystkich, od sprzątaczki po samą górę - zaznaczył prezydent, deklarując, że wyjaśni radnej powody i cele redukcji, uznając ją za logiczną.
Funkcjonowanie urzędu w czasach poprzednika nazwał degrengoladą. - Gdybym tego nie robił, to urząd niedługo przestałby pracować, bo stopień degrengolady jest tu tak duży. Widziała pani na sesji, że urzędnicy nie wiedzą, co mają mówić, bo nie wiedzą, za co odpowiadają. To wymaga zmian organizacyjnych, a ci urzędnicy nie stracili wiedzy przez miesiąc. Oni już tak mają od 4-5 lat - oświadczył, dodając, że inwestycjami zajmują się różne wydziału, choć jest jeden od inwestycji, a do budżetu wpisano z tego powodu dwa razy to samo zadanie. Co do architekt miejskiej, uznał, że zasłynęła jedynie z tzw. akcji zającowej (chodzi o ustawianie w okresie świąt dużych zajęcy ustrojonych w różne ubiory), dodając, że wydawanie pozwoleń na budowę jest w kompetencji Starostwa Powiatowego a nie ratusza.
Były prezydent Dariusz Polowy wniósł o dane porównawcze dotyczące ruchu kadrowych w czasach jego prezydentury i obecnej, ale w odniesieniu do tego samego okresu sprawowania funkcji od chwili ślubowania. Poprzednik Polowego, Mirosław Lenk, dziś przewodniczący Rady Miasta, zażądał z kolei raportu nt. polityki kadrowej Polowego przez cały okres sprawowania funkcji.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz