Unia Racibórz sp. z o.o. jak worek bez dna. Potrzeba kolejne pół miliona od podatnika
Pomysł byłego prezydenta Dariusza Polowego, by klub działał w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością zamiast wyniku sportowego generuje kolejne koszty. Klub ma niespłacone zobowiązania. Trzeba kolejnych pół miliona złotych.
507 500 zł - tyle ma iść z budżetu miasta, czyli z kieszeni podatników, na zwiększenie udziałów miasta w piłkarskiej spółce. Odkąd powstała generuje koszty. Obecne władze spółki, prezes i rada nadzorcza, pracują w niej nieodpłatnie.
– Z czego wynika ta kwota, gdyż to już po raz któryś go podwyższamy – pytała na środowej komisji oświaty jej przewodnicząca Ludmiła Nowacka.
- Z informacji od pani prezes wynika, że na dzień objęcia przez nią stanowiska, występowały spore zaległości, szczególnie chodzi o zaległości wobec urzędu skarbowego i ZUS. Miasto stara się ratować sytuację, by uniknąć spraw sądowych i nakazów sądowych – odpowiedziała miejska skarbniczka Maria Wieczorek-Juzwiszyn (na zdj.).
Radny Wacławczyk dociekał z kolei o porozumieniu zawartym pomiędzy rodzicami dzieci reprezentujących barwy Unii Racibórz, władzami klubu oraz zawodnikami. Chciał także wiedzieć jakie są dalsze kroki względem spółki.
- Nikomu nie zależy na tym, by ten klub przestał istnieć. Spotkaliśmy się po to, by zapewnić, że miasto nie wycofuje się ze współpracy z klubem. Rodzice chcieli jasnej informacji, czy ich dzieci będą miały gdzie trenować. Wcześniej tej komunikacji nie było, przez co rodzice nie byli pewni, czy ich dzieci nadal będą miały gdzie trenować. Miało ono również na celu zapobieżenie pojawiającym się fake newsom. Co do likwidacji spółki, to nie leży w mojej kompetencji, by powiedzieć o jej likwidacji, czy przyszłości. Myślę, że im mniej jest szumu medialnego wokół klubu, tym lepiej – odparł wiceprezydent Kuliga.
- Miasto nie ma możliwości likwidacji klubu, bo klub jako taki może sobie założyć każdy i miastu nic do tego. Do kiedy miałoby to funkcjonować w obecnej formule? – dopytywał D. Wacławczyk.
- Musi funkcjonować w obecnej formule przynajmniej do końca rundy jesiennej obecnego sezonu. Potem można dokonywać zmian – stwierdził Michał Kuliga.
Do dyskusji dołączyła radna Justyna Poznakowska. – Chciałabym jedynie przypomnieć, że pan Wacławczyk w poprzedniej kadencji, gdy był w ekipie rządzącej wielokrotnie był proszony o przeanalizowanie sytuacji. Nie dajmy się zwariować. W mieście mamy innych sportowców i inne kluby. Nie mam nic przeciwko Unii, ale cały czas ta piłka nożna. Pamiętajmy, że w ten sposób tylko drenujemy portfele mieszkańców – mówiła radna z Markowic.
- Może wypowie się ktoś, kto tę spółkę zakładał. Bo my, jako nowi radni dostaliśmy niejako garba w związku z tą spółką – zwrócił uwagę Piotr Żurawik, kierując wzrok w stronę radnego Wacławczyka.
- Ja tej spółki nie zakładałem. O ile pamiętam, była ona zakładana w czasie gdy wiceprezydentem był Michał Fita. I o ile się nie mylę jego radni byli za – stwierdził D. Wacławczyk.
- Możemy się tak odbijać w kółko. Ani procentowo, ani kwotowo nie ma mowy o zwiększeniu środków dla pozostałych podmiotów. Proponuję zamknąć tę dyskusję i przejść do głosowania – powiedziała wyraźne podekscytowana radna.
Do dyskusji wrócił wiceprezydent Michał Kuliga. – Jest to problemem, ale coś musimy z tym zrobić, bo jeśli nie podejmiemy żadnych kroków, to będziemy się w tej sprawie spotykać za miesiąc, dwa i pół roku – stwierdził.
Uchwałę budżetową pod głosowanie. Sześciu radnych było za, pięciu wstrzymało się od głosu, a dwóch było nieobecnych.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz