Piłkarską spółkę Unia Racibórz czeka likwidacja. Przyszłość pozostaje mglista
Radni przekonują, że nie są przeciwko klubowi, ale formie prawnej w jakiej działa. Spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością ma zastąpić nowy podmiot. O sternikach i strategii, by wyciągnąć Unię Racibórz z zapaści niewiele jednak wiadomo. - Zróbmy coś - apelują rajcy. Chęci więc są. Ale czy to wystarczy do rozpędzenia mgły, w której tonie legenda ze Srebrnej? Na razie z kieszeni podatnika wyciągnięto kolejne pół miliona dla futbolistów.
Klub piłkarski Unia Racibórz czekają poważne zmiany. Taki wniosek można wysnuć po dyskusji na dzisiejszej (25.09.) sesji Rady Miasta. Spółka z o.o. ma zostać zlikwidowana w styczniu 2025 roku, a Unia rozpocznie działalność w nowej formule. Nie podano jednak szczegółów tego rozwiązania ani ludzi, którzy mieliby je wdrażać.
Mirosław Lenk, przewodniczący rady miasta, ostro skrytykował dotychczasową działalność klubu w formie spółki, nazywając ją "chorym pomysłem", który doprowadził klub do trudnej sytuacji finansowej i wizerunkowej.
Dostało się działaczom. Radny Henryk Mainusz z Ocic, działacz miejscowego LKS-u, mówił o rozrzutności i "życiu po pańsku". Lenk o kreatywnej księgowości zaciemniającej obraz finansów.
Ogromne nakłady na klub
W 2024 roku na Unię wydano już ponad 1 mln zł, a podczas ostatniej sesji dołożono kolejne pół miliona. Klub zmaga się z zadłużeniem wobec ZUS, urzędu skarbowego i kontrahentów. Mirosław Lenk zwraca uwagę, że wydatek takiej kwoty na drużynę grającą w dolnej strefie okręgówki jest przesadny. Łącznie koszt po stronie miasta zamknie się w tym roku kwotą ponad 1,5 mln zł.
Tyle samo Unia kosztowała podatnika w 2023 r. To poziom finansowania drugoligowców.
Kontrowersje wokół zarządzania
Były prezydent Raciborza, Dariusz Polowy bronił działalności Unii jako spółki, zaznaczając, że projekt nie miał szansy się rozwinąć ze względu na donosy, zgłoszenia do prokuratury i setki pytań skierowanych do klubu. Tych było ponad 600. Przypomniał, że przed przekształceniem Unii Racibórz w sp. z o.o. miasto również przekazywało na klub sporo pieniędzy, w przeliczeniu na minimalne wynagrodzenie obecnie mniej niż wcześniej.
Jednak członkini rady miasta, Ludmiła Nowacka, zauważyła, że transparentność, która miała być zapewniona przez spółkę, była tylko teorią, ponieważ komisja rewizyjna nie mogła uzyskać dokumentów z klubu.
Wielu radnych uznało za niedopuszczalne, by ogromne nakłady na Unię odbywały się kosztem innych dyscyplin. M. Lenk odniósł się do porównań D. Polowego, wskazując, że z chwilą powstanie piłkarskiej spółki rosły dysproporcje pomiędzy klubami - piłkarze zostawili w tyle zapaśników, pływaków czy lekkoatletów.
Narastające koszty
Henryk Mainusz, radny miasta, przedstawił zestawienie wydatków na klub. W ciągu pięciu lat koszty "pozaboiskowe" wzrosły dziesięciokrotnie – z 65 tys. zł do 650 tys. zł. Z kolei same pensje dla piłkarzy, trenerów i obsługi klubu wynoszą rocznie ponad milion złotych, co wywołuje oburzenie radnych, zwłaszcza że zdaniem działaczy z sąsiednich wsi, z takim budżetem mogliby osiągnąć lepsze wyniki w III lidze.
Mainusz mówił o wolontariacie, który jest wpisany w działania klubów na tym poziomie rozgrywek, co Unia Racibórz. W klubie ze Srebrnej go zabrakło.
W opinii radnej Julii Parzonki za ten pieniądze mielibyśmy I ligę koszykówki.
Niegospodarność?
Prezydent miasta Jacek Wojciechowicz przyznał, że sytuacja finansowa Unii jest katastrofalna. Zauważył jednak, że obecne działania zarządu, w tym zmniejszenie kosztów administracyjnych, pozwalają częściowo kontrolować kryzys. Od stycznia 2025 roku klub ma funkcjonować w nowej formie, bez statusu spółki. Obecne dofinansowanie potrzebne jest na pokrycie zobowiązań. Im szybciej się to zrobi, tym mniejsze koszty poniesie potem gmina.
- Klub tonie w długach i jest to przejaw niefrasobliwości w gospodarowaniu, ignorancji, a może celowego działania. Teraz sprzątamy - dodał Jacek Wojciechowicz.
Jeszcze dalej poszedł były prezydent Mirosław `Lenk, wspominając często o niegospodarności. W kierunku D. Polowego mówił o obowiązkach związanych z kontrolowaniem działalności spółki i podejmowaniu działań naprawczych.
Sytuację w spółce kontrolują obecnie organy ścigania. M. Lenk ma nadzieję, że winni zostani ukarani. D. Polowy uznał, że jego poprzednik osiągnął swój cel - spółka przestanie istnieć.
Co dalej?
Jak wynika z naszych ustaleń, są chętni do prowadzenia klubu, ale pod warunkiem, że miasto wyasygnuje ponad milion złotych. To te same osoby, które były wcześniej związane z tworzeniem piłkarskiej spółki. Teraz zapewniają, że sobie poradzą w innej formule prawnej. Chciały zmian już latem. Zgodnie z przepisami klub jako sp. z o.o. musi jednak dokończyć rundę jesienną.
Radny Henryk Mainusz jest sceptyczny wobec osób chcących przejąć prowadzenie klubu, ale pod warunkiem, że miasto da na to ponad milion złotych.
Miasto nie zdradza - o ile w ogóle są - aktualnych planów wobec klubu. Wiadomo, że wszczęło procedury związane z zastrzeżeniem nazwy i znaków. Padła propozycja, by piłkarzy związać z OSiR-em.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz