Czy Jacek Wojciechowicz zdejmie klątwę z placu Długosza?
Ponad 8300 m kw. w centrum miasta doczekało się całego katalogu planów i wizji, ale jak dotąd żadna nie została zrealizowana. Po głośnej koncepcji Eko-Okien nastała cisza. Działka wciąż służy za parking, a skwer przy baszcie za wybieg dla piesków. Nowością jest zapadlisko, jakie powstalo w tym roku po ostatnim koncercie w ramach letniej trasy TVP. Wszyscy prezydenci od 1990 r. chcieli zagospodarować pl. Długosza. Żadnemu nie udała się ta sztuka, jakby na przestrzeń w sercu miasta rzucono klątwę. Temat podjął obecny włodarz, Jacek Wojciechowicz.
Plac Długosza to największa i głęboka blizna w krajobrazie miasta. Do 1945 r. gęsto zabudowany, podzielony na dwa place (św. Marcelego i Nowy Targ), tętnił życiem. Po wojnie zabudowę zrównano z ziemią (cegły wysłano na odbudowę Warszawy), a pustą przestrzeń wypełniały socjalistyczne manifestacje (pozostało podium dla partyjnych sekretarzy przy baszcie i głośniki na słupach z oświetleniem) lub kolejki do małej stacji paliw przy akwarium, jak nazwano duży blok przy Piwnej.
Po upadku PRL-u manifestacje zastąpiły festyny i uroczystości religijne, pustą przestrzeń wykorzystano pod parking, a w umysłach władz i projektantów zaczęły się rodzić koncepcje rewitalizacji ogromnej przestrzeni. Wiele miast już jednak poradziło sobie z podobnymi wyzwaniami, dając przykład ciekawych architektonicznych aranżacji, a w Raciborzu wciąż obrazek rodem z PRL-u. Jakby nad placem Długosza zawisła jakaś klątwa.
Nieposkromione fantazje
Dla wyobraźni urbanistów i architektów takie miejsce to wyzwanie. Niejedni więc puszczali wodze fantazji, proponując na wizualizacjach futurystyczne kształty wielkich obiektów użyteczności publicznej. Niestety, więcej uwagi poświęcano wyglądowi niż sensownej odpowiedzi na pytanie, jakie funkcje mają te budowle pełnić.
W czasach Jana Osuchowskiego zrodziła się myśl powrotu do zabudowy mieszkaniowej, której śladem są rysunki zachowane w magistrackim archiwum. Mirosław Lenk najpierw widział tu obiekt handlowy. To był okres, w którym samorządowcy z Raciborza patrzyli zazdrośnie na dwie galerie w Rybniku. Koncepcja była o krok od realizacji. Spółka Echo-59 plac kupiła, planując wznieść tu galerię, ale ostatecznie nie przystąpiła do aktu notarialnego, tracąc 800 tys. zł wadium.
Potem uznano, że wolna przestrzeń musi jednak pozostać, bo miastu brakuje parkingów i miejsca na plenerowe wydarzenia. Archiwa prasowe są pełne doniesień o koncepcjach, szykowanych przez profesjonalistów oraz studentów.
Po kilku latach debat udało się w końcu wybrać kierunek, przygotować dokumentację i pozyskać 6,3 mln zł z funduszy unijnych na finansowanie. Pozostało wyłonić wykonawcę i podpisać umowę. Wtedy przyszły wybory 2018 r.
Koncepcja z czasów Lenka, a konkretnie tzw. czerwony budynek w miejscu starej stacji paliw wypełnił przedwyborczą dyskusję. Miała tu powstać pralnia i kawiarenka internetowa. Nie był to wymysł urzędników z magistratu, lecz spełnienie unijnych wymogów, które wskazywały, że inwestycji musi towarzyszyć misja społeczna.
Lenk nie zadbał o komunikację społeczną. Ruszyła lawina komentarzy. Mało kto wtedy zagłębiał się w niuanse finansowania unijnych projektów, za to każdy pukał się w głowę słysząc o kawiarence i pralni. Ratusz publikował oświadczenia, ale nie mógł powiedzieć wprost, że wymyślono to na dokładkę, po to tylko, by po zakończeniu okresu trwałości projektu znaleźć inne przeznaczenie dla czerwonej budowli. Korzyścią miała być nowa aranżacja placu Długosza, niezamykająca drogi do nowego zagospodarowania przestrzeni w przyszłości. Mleko się wylało, a Lenk przegrał wybory.
Gdyby Dariusz Polowy kontynuował projekt M. Lenka, dziś mielibyśmy zgoła inny obszar pomiędzy kościołem farnym a basztą, okres trwałości projektu zmierzałby do końca, co otwierałoby pole do nowego zagospodarowania czerwonego budynku, np. na centrum informacji turystycznej.
Stało się jednak inaczej. Krytykując kawiarenkę i pralnię, D. Polowy zrezygnował z unijnego wsparcia. 6,3 mln zł wróciło do Katowic. Część tej kwoty udało się potem odzyskać na lewostronne bulwary, realizowane według pomysłu z czasów Lenka, mimo że obecni rządzący, jeszcze jako opozycjoniści, nie szczędzili mu krytyki za prawobrzeżną przystań. Punkt widzenia jak widać zależy od punktu siedzenia.
Zachwyt i zawód - koncepcja Eko-Okien
W lutym 2019 r. głośna stała się koncepcja Eko-Okien. Pięknie zaprojektowany obiekt przenosił Racibórz w inny wymiar – nowoczesnej architektury z elementami, na które dziś stawiają wielkie metropolie – pięknym ogrodem na dachu. Obowiązywała już co prawda uchwała o sprzedaży placu Długosza, ale dla podkreślenia, iż ma to być dzieło tej kadencji, dysponujący wówczas większością w Radzie Miasta prezydent Polowy przeforsował nową. To jak na razie ostatni postawiony krok na drodze realizacji planów kornickiej spółki.
Plac Długosza przyszłości. Przegląd niezrealizowanych wizji i koncepcji. Poniżej projekt Eko-Okien
Przetargu na sprzedaż nigdy nie ogłoszono, a na pytania, co dalej z projektem Eko-Okien, prezydent co rusz odpowiada, że czeka na ostateczne stanowisko producenta stolarki okiennej. To samo powtórzył na ostatniej konferencji prasowej. – Dajmy mu czas – usłyszeli dziennikarze.
Nowa wizja Polowego
Były prezydent liczył na zwrot akcji, ale temat umarł. Eko-Okna nie podjęły tematu. Polowy chciał coś w zamian. W kwietniu 2023 r. przedstawił nową koncepcję. - Będę robił wszystko, żeby zagospodarować ten plac, żeby było na nim coś więcej niż planowana wcześniej kawiarenka internetowa, pralnia publiczna i szalet – przekonywał podczas konferencji w hotelu Racibor.
Słowa o kawiarence i pralni już wcześniej spotykały się z krytyką ze strony M. Lenka. - Jak można sprowadzać projekt za sporą kwotę do roli niczego? By nie przesądzać zagospodarowania tego placu, gmina zdecydowała się na pozyskanie środków w połączeniu z programem przeciwdziałaniu złym zjawiskom. Trzeba było jednak trochę naciągać fakty. Jak wiadomo udało się środki pozyskać. Miało powstać Centrum Usług Sąsiedzkich, a nim jak wiadomo powinny być usługi sąsiedzkie, czyli pralnia, kawiarenka. To był projekt za 10 mln, miał doprowadzić do rewitalizacji Placu Długosza, by nie trzeba było się za niego wstydzić. Pan też brał udział w konsultacjach jako strona społeczna. Po czterech latach, mówienie źle o tym projekcie dla obrony swej pozycji, obarczania mnie winą, za coś, czego nie robiłem jest nie na miejscu - mówił były prezydent na jednej z komisji Rady Miasta.
Na mocy porozumienia i umowy Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna - według nowej koncepcji D. Polowego - miała się podjąć próby znalezienia inwestora dla nieruchomości. To - przypomnijmy - 8343 m kw. przeznaczone w planie przestrzennym pod zabudowę usługową. Rozważano trzy opcje zagospodarowania placu - wspólnie z Agencją Rozwoju Przemysłu, poprzez sprzedaż inwestorowi prywatnemu (w przetargu KSSE) lub w wariancie mieszanym (wspólne działania ARP, KSSE i miasta).
Zaproponowano dwa warianty zabudowy:
I
pow. biurowa: 2900 m2
pow. handlowo-usługowa: 4600 m2 pow. mieszkaniowa 7200 m2
II
pow. biurowa: 1500 m2
pow. handlowo-usługowa: 3500 m2 pow. mieszkaniowa: 5000 m2
Zaplanowano cztery piętra wraz z patio, funkcje handlowo -usługowe, mieszkalne, biurowe oraz parking na poz. -1
W prezentacji prezydenta wzmiankowano również o powołaniu spółki celowej (SPV), wniesienie do niej aportu, realizacji przez spółkę inwestycji - budowy wielofunkcyjnego kompleksu o łącznej powierzchni 14 700 m kw. GLA (wariant I) lub 10 000 m kw. GLA (wariant 2), eksploatacji nieruchomości, pełnienie przez operatora (Agencji Rozwoju Przemysłu) niektórych funkcji wsparcia dla SPV.
Jacek Wojciechowicz przejmuje pałeczkę
Obecny prezydent już w kampanii sygnalizował, że chce zakończyć temat, czyli zagospodarować plac Długosza. Jak? Tu już odpowiedź nie padła. - Potrzeba konsultacji społecznych - podkreślał Wojciechowicz. Na czwartkowym (24.10.) spotkaniu z przedsiębiorcami zapowiedział, że powoła specjalny zespół. Grono ekspertów ma wypracować kierunek działań.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz