Tajemnicze tankowanie na Orlenie: czytelniczka zatankowała więcej niż wynosi pojemność baku jej skody
Pani Anna z Raciborza zgłosiła redakcji niecodzienny przypadek podczas tankowania na stacji Orlen przy ul. Opawskiej/Jana Pawła II (tzw. myto) – do zbiornika swojego samochodu zatankowała o kilka litrów więcej, niż wynosi jego nominalna pojemność. Sytuacja wzbudziła jej podejrzenia, czy pomiar na dystrybutorze działał prawidłowo. Orlen wyjaśnia, co mogło być przyczyną.
Pani Anna, mieszkanka Raciborza, zatankowała na Orlenie swoje auto – Skodę Fabię 1.2 z bakiem o pojemności 45 litrów. Samochód był na lekkiej rezerwie, po przejechaniu około 8 kilometrów na wskaźniku paliwa zapaliła się lampka ostrzegawcza. Mimo to do pełna udało się zatankować... 52 litry! Zaskoczona klientka zaczęła zastanawiać się, czy dystrybutor na pewno działa poprawnie.
Skontaktowaliśmy się z biurem prasowym Orlen, aby zapytać, co mogło spowodować tę rozbieżność. Orlen zapewnia, że urządzenia pomiarowe na stacji działają zgodnie z normami. "Podobne sytuacje mogą występować sporadycznie i najczęściej są związane z całkowitą pojemnością układu paliwowego – wyjaśnia przedstawiciel koncernu. – Nominalna pojemność baku podawana przez producenta odnosi się jedynie do samego zbiornika paliwa. Jednakże w skład całego układu paliwowego wchodzą również inne elementy, takie jak zbiornik odpowietrzający oraz przewody doprowadzające paliwo, które również mogą zostać wypełnione paliwem".
Eksperci zaznaczają, że pojazdy posiadają system odpowietrzania, który podczas tankowania może w niektórych przypadkach umożliwić doprowadzenie większej ilości paliwa do układu. W takich sytuacjach, przy zatankowaniu do pełna, w zbiorniku faktycznie może zmieścić się nieco więcej niż nominalna pojemność deklarowana przez producenta.
Choć przypadek pani Anny wzbudził jej niepokój, przedstawiciele Orlen uspokajają – dystrybutory na stacjach są regularnie kontrolowane i ich dokładność jest systematycznie sprawdzana.
Komentarze (19)