Diamentowe gody w gminie Krzanowice

Dwie pary z gminy Krzanowice obchodziły ostatnio diamentowe gody, a więc 60. rocznicę zawarcia ślubu. Są to państwo Agnieszka i Alfons Walczuchowie z Krzanowic, a także Elfryda i Alfred Frankowie z Bojanowa. Odwiedził ich burmmistrz Manfred Abrahamczyk.
Alfred Frank, dziś 80-letni, najstarszy mieszkaniec Bojanowa, poślubił Elfrydę z domu Rajska (83 l.) dokładnie 16 kwietnia 1949 r. Trzy dni później para ślubowała przed Bogiem w bojanowskim kościele. Związkowi błogosławił ks. Franciszek Janta. Oboje znali się już z czasów szkolnych, ale dopiero podczas jednej z powojennych zabaw uznali, że są dla siebie przeznaczeni. Młoda Elfryda mieszkała wtedy z rodzicami w bojanowskim majątku, a Alfred w rodzinnym domu przy Raciborskiej, gdzie oboje do dziś wiodą spokojne życie.
Pan Alfred jest stolarzem, zaczynał w warsztacie Slawika z Krzanowicach, potem przez 48 lat pracował w raciborskiej Ramecie. Żona dbała o gospodarstwo domowe. Doczekali się trójki dzieci – dziś 59-letniej Urszuli, 51-letniego Piotra oraz 45-letniej Weroniki. Ta ostatnia na co dzień dogląda rodziców, bo rodzeństwo mieszka w Niemczech. Wszyscy zjechali jednak do Bojanowa na uroczyste świętowanie diamentowych godów.
- Żona mnie kocha, ja ją kocham – tak krótko opisuje receptę na udany związek Alfred Frank. Pamięta, że w dniu ślubu było piękne słońce. Oboje wtedy marzyli, by tak samo słonecznie było w ich małżeństwie. Sprawdziło się.
7 maja 60-lecie zawarcia ślubu cywilnego świętowali Agnieszka (79 l.) oraz Alfons (82 l.) Walczuchowie z Krzanowic. 8 maja 1949 r. stanęli przed ołtarzem. Związek błogosławił ks. Franciszek Pawlar.
Pani Agnieszka jest rodowitą krzanowiczanką, z domu Slawik. Jej ojciec był pracownikiem stacji kolejowej w Krzanowicach. Zginął w wypadku, kiedy miała 4 lata. Wspólnie z rodzeństwem wychowywała ją samotnie matka. Tej z kolei pomagał ojciec pana Alfonsa, który z rodziną, w 1934 r., sprowadził się do Krzanowic z Pietrowic Wielkich. Objął funkcję na stacji po ojcu p. Agnieszki.
Choć znali się od czasów dziecięcych, to decyzje o ślubie podjęli dopiero po wojnie. Pan Alfons wrócił do Krzanowic w 1947 r. Przyjechał pierwszym pociągiem. Wcześniej walczył w niemieckim wojsku, a końca wojny doczekał w lazarecie, po tym jak został ciężko ranny podczas walk na Łotwie. Dostał się do alianckiej niewoli. Zwolniony w 1945 r. pracował potem na kolei. Poznali się dzięki jego siostrze Adelajdzie. Pani Agnieszka była jej przyjaciółką. Była akurat do niego, gdy przyjechał jej przyszły małżonek. Od razu wpadli sobie w oko. Narzeczeństwo trwało dwa lata.
1 marca 1949 r. pan Alfons zaczął pracować w księgowości Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska, terminując wcześniej u swojego wujka krawca, a potem w cegielni. W GS szybko awansował na głównego księgowego. 1 marca 1984 r. przeszedł z tego stanowiska na zasłużoną emeryturę. W GS, w punkcie repasacji pończoch, pracowała także pani Agnieszka. Wcześniej zatrudniła się w kuchni ludowej. Miała też na swojej głowie gospodarstwo domowe. Doczekali się dwójki dzieci – córki Kornelii oraz syna Jerzego. Mają jednego wnuka.
- Trzeba mieć zaufanie do małżonka i unikać gniewu oraz sytuacji wybuchowych – wspólnie streszczają swoją receptę na długie pożycie.
(w)
Na pierwszym zdjęciu państwo Frank
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany