Przyszła na głosowanie, a tu… ktoś już za nią zagłosował

- Jestem oburzona – mówi Genowefa Arciemowicz, mieszkanka Raciborza, prezes Fundacji „Polesie Wschód”, która w niedzielę po 20:00 przyszła do SP 15, aby oddać głos w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Członek komisji wyborczej poinformował ją, że… już głosowała.
- Okazało się, że za mnie ktoś zagłosował, bo przy moim nazwisku, przy podpisie, widnieje kilka kreseczek. Wezwano policję, ale nie stwierdzono, że to mój podpis. Ba, pan z komisji wyborczej, który mnie obsługiwał, twierdzi, że to mój podpis i że poznał mnie. Na takie kłamstwo i bezczelne twierdzenie, że mnie poznał - brak słów. Okłamano i pozbawiono mnie prawa do głosowania – mówi rozżalona raciborzanka.
Mirosław Szymański, rzecznik raciborskiej policji, potwierdza: takie zdarzenie miało miejsce. - Nie było żadnych zakłóceń w przebiegu pracy komisji, pani została pouczona i na tym skończyły się nasze działania – relacjonuje.
Genowefa Arciemowicz jest tłumaczem przysięgłym, aktywną działaczką społeczną, dbającą m.in. o kontakty z polską mniejszością na Białorusi. W 2011 roku była nominowana do nagrody Pantofelek 2011, przyznawaną przez kapitułę Forum Kobiet Powiatu Raciborskiego.
Sprawę skomentował Tomasz Kaliciak, sekretarz UM. – Ubolewam, ze taka sytuacja miała miejsce, przypuszczalnie zdarzyło się tak,że osoba w komisji nie dopilnowała formalności i ktoś, kto wcześniej głosował złożył podpis w miejscu pani Arciemowicz, ale trudno mi jednoznacznie stwierdzić, nie było mnie tam – mówi. Jak jednak dodaje, takich przypadków z podpisem złożonym w niewłaściwym miejscu było w minioną niedzielę kilkanaście.
– Uczulaliśmy na ten błąd członków komisji podczas szkoleń – zaznacza. Sytuacja jest do naprawienia tylko w momencie, kiedy członek komisji w obecności wyborcy zauważy błąd i sporządzi się odpowiednie adnotacje. – A jak sekretarz raciborskiego magistratu komentuje zachowanie członka komisji?
- Przy organizacji tak dużych wyborów jak wybory parlamentarne nakład pracy jest ogromny, a sposób kompletowania komisji jest, jaki jest. W komisjach nie zasiadają nasi urzędnicy, a ludzie przypadkowi, którzy kierują się chęcią zdobycia pieniędzy, i choć są szkoleni, w trudnej sytuacji mogą uciec się do różnych zachowań, bardzo mi przykro że tak się stało w przypadku pani Arciemowicz – kończy Tomasz Kaliciak.
Kamila Besz
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany