Kocioł po wodzionce jako fontanna? Temat nie umarł, ale pieniędzy brak!
Wodzionkę, przypomnijmy, warzono w 2010 r. podczas pikniku lokalnego tygodnika, a kocioł przygotowała odlewnia z Kuźni Raciborskiej. Po festynie zrodził się pomysł, by kocioł (kupiony w licytacji przez Rafako i lokalnego przedsiębiorcę za 12 tys. zł) ustawić gdzieś w Raciborzu, choć padła propozycja, by stanął w Szymocicach.
W marcu 2012 r. ratusz poddał rozwadze trzy propozycje lokalizacji: dworzec PKP, Długa-Gimnazjalna oraz ul. Drzymały, naprzeciwko Urzędu Skarbowego. W końcu zdecydowano się na skwerek przed dworcem. Miasto zleciło dokumentację, w 2014 r. ogłosiło przetarg, ale jedyna firma, która zdecydowała się zaaranżować w żądany sposób przestrzeń zażądała więcej pieniędzy niż ratusz był w stanie na to przeznaczyć. Miasto miało 145 tys. zł, oferent wyliczył koszty na ponad 205 tys. zł.
Zakres robót obejmował wówczas:
- roboty rozbiórkowe i ziemne,
- wykonanie i montaż konstrukcji wsporczej (stelażu) pod kocioł,
- wykonanie renowacji, przygotowania do montażu i montażu kotła,
- wykonanie misy fontanny z elementów granitowych wraz z podświetleniem,
- wykonanie komory technicznej fontanny wraz z instalacją technologiczną,
- wykonanie utwardzenia terenu z kostki betonowej oraz zieleńca wokół fontanny,
- montaż elementów małej architektury na skwerze przy fontannie (ławka parkowa, kosz na odpadki, lampa oświetleniowa, tablica informacyjna),
- wykonanie przyłączy wodno-kanalizacyjnych i elektrycznego do komory technicznej oraz instalacji w obrębie skweru.
Po unieważnieniu przetargu tematu nie podejmowano. - To dobra inicjatywa - broni jednak pomysłu prezydent Mirosław Lenk. Włodarz myśli o ograniczeniu zakresu zadania, tak by jego realizacja była tańsza. W budżecie nie ma jednak żadnych pieniędzy zapisanych na ten cel. Lenk przyznaje też, że "okres nie sprzyja takim tematom". - Temat nie umarł - kończy prezydent.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany