Radni o zabudowie północnej pierzei Rynku. Co na to inwestor?
Sprawa zabudowy południowej pierzei Rynku od samego początku budziła wśród mieszkańców kontrowersje. Teraz, gdy coraz bliżej do końca budowy, głosy krytyki nie milkną. Chodzi nie tylko o sam kształt, ale i o to, że zasłania widok mieszkańcom okolicznych bloków. - Kiedyś, niestety czy stety, istniała instytucja miejskiego architekta. Wszystkie projekty w czasie uzyskiwania pozwolenia na budowę musiały uzyskać jego akceptację. Dziś pozwolenie uzyskuje się w starostwie powiatowym, a tam sprawdza się tylko, czy wszystko jest zgodne z prawem - tłumaczył wiceprezydent Krzyżek. - Czy mi się kubatura budynku na Rynku podoba? Nie, ale to moje prywatne zdanie. Nie będę się też wypowiadał, czy podobają mi się kubatury innych budynków. O dopuszczeniu do realizacji projektu na Rynku zadecydował Wojewódzki Konserwator Zabytków i tylko on ma możliwość ingerencji w plany budowy - wyjaśniał Wojciech Krzyżek. Z wiedzy wiceprezydenta wynika, iż z trzech różnych projektów wybrano właśnie ten. - Wojewódzki konserwator zabytków ma komisję, która składa się z wybitnych specjalistów - i oni ten projekt zatwierdzili - dodał.
Na podane przez radnych przykłady plomb budowanych w innych starych miastach wiceprezydent stwierdził, że chyba nie ma sensu imitować renesansowych budynków, skoro żyjemy w XXI wieku. Tak zatem powinna też wyglądać architektura, a nie udawać czegoś innego.
Nie ma idealnego planu zagospodarowania przestrzennego. Im bardziej szczegółowe są zapisy planu, tym bardziej wymykają się one spod kontroli, mimo szczerych chęci planujących. Przykładem stała się ulica Koszalińska - gdzie bardzo dokładnie określono różne aspekty przyszłych planów, łącznie np. z wysokością kalenicy. Spowodowało to żale przyszłych mieszkańców, ponieważ nie sposób było znaleźć takiego planu budynku, który spełniałby je wszystkie. Zaczęły się wizyty mieszkańców i projektantów, a to, co z tego wyszło, trudno nazwać jednolitym stylem. Nadmierna liberalizacja planu też jest zła.
Radny Michał Fita zauważył, że to, czy budynek się podoba, czy nie, to jedna sprawa. Natomiast bezdyskusyjny pozostaje fakt, iż sąsiedzi zostali na zawsze pozbawieni widoku słońca, zasłoniętego przez nowy budynek. - Niech to będzie ostatnia taka budowla w tym mieście - kwitował Rapnicki, a do chóru niezadowolonych przyłączył się też radny Piotr Klima, już kilka miesięcy temu dopytujący, co powstanie w tym miejscu i czy aby nie meczet?
Irytacji dyskusjami nie kryje inwestor - Grzegorz Kampka. Twierdzi, że obowiązuje go plan przestrzenny, który ustala miasto, w tym obecne władze i niektórzy radni krytykujący teraz obiekt, oraz stanowisko konserwatora zabytków wydane po zasięgnięciu opinii właściwej komisji złożonej z ekspertów. - Musieliśmy wziąć te opinie pod uwagę. Stąd taki właśnie projekt - dodaje. Jego zdaniem wypadałoby się przyjrzeć wschodniej pierzei Rynku, gdzie stoją socrealistyczne bloki czy chociażby ul. Mickiewicza, nie mającej nic wspólnego z tym, co było przed wojną. Przykłady można mnożyć. - Dołożyliśmy wszelkich starań, by zapewnić jak najlepszy efekt, zgodnie z wiedzą i sugestiami fachowców i odpowiedzialnych za wydawanie decyzji urzędników - oświadcza. Mało kto wie, jak dodaje, że w tej linii zabudowy można było zbudować obiekt wyższy o jedną kondygnację. Co do otwarcia, to inwestor chciałby zakończyć inwestycję we wrześniu. - Od razu uprzedzam, w podziemiach nie będzie żadnej dyskoteki, lecz coś ciekawego dla rodzin i dzieci - mówi Grzegorz Kampka. Już wcześniej pisano, że na parterze będzie Pepco i apteka. A wyżej? - Szczegóły wkrotce będą znane - kończy.
th
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany