Straż Miejska? RATUNKU...
Kierowca autobusu jest nieuczesany i ma poplamiony krawat – to jedno ze zgłoszeń, jakie odebrali strażnicy miejscy z Raciborza. Ludzie telefonują nie tylko z interwencjami zasadnymi, ale również wtedy, gdy nie bardzo wiedzą, co z problemem zrobić.
- Za moim domem biega kuna, przyjedźcie i zróbcie z tym coś – odczytuje z książki meldunkowej straży miejskiej Damian Wypych. – Czasami jest to kuna, czasami lis albo sarna. I co my mamy zrobić? Po pierwsze, my takich zwierząt nie łapiemy, a po drugie, często wystarczy je przepłoszyć i uciekają z powrotem skąd przyszły.
Jednej rodzinie z Raciborza przeszkadzają na przykład wrony. Otóż na sąsiedniej posesji stoi orzech, przylatują tam wrony, łapią w dziób orzechy, siadają na dachu skarżących się i skubiąc te orzechy ponoć niszczą papę na dachu. Dodatkowo na poddasze wlatują wróble i zanieczyszczają je odchodami... Zadaniem straży miejskiej jest tę bolączkę usunąć - wynika ze zgłoszenia. Jak - pytają strażnicy? Wasza sprawa - słyszą w słuchawce.
Problemem są nie tylko dzikie zwierzęta, ale też te udomowione. Sąsiadom przeszkadza, że za ścianą szczeka pies albo miauczy kot.
Zresztą sąsiedzkie nieporozumienia, czyli syndrom Kargula i Pawlaka, są również częstą przyczyną interwencji w straży miejskiej. – Na przykład dzwoni do nas pan ze skargą, że sąsiad za krótko ściął trawę i teraz jego trawnik wygląda nieestetycznie. I co my niby mamy z tym zrobić? Jedynie tłumaczyć, ze sąsiad na swoje posesji może ścinać trawę na dowolną długość. Albo inna skarga - sąsiad robi remont w mieszkaniu i używa do tego wiertarki i zdaniem mieszkającego za ścianą powinien ten remont skończyć o 18-tej. Niby dlaczego o 18-tej, tego już nie wyjaśnia. Kolejna interwencja – sąsiad zgrabił spady z drzew owocowych, ale nie wywiózł ich od razu i teraz latają tam osy i muszki, a na dodatek podgniłe owoce mają przykry zapach...
- Bywa że ludzie mają do sąsiadów jakiś uraz i próbują nas wmanewrować w swoje spory, licząc że weźmiemy ich stronę – zauważa Damian Wypych, dodając, że brak dobrosąsiedzkich stosunków powinien regulować kodeks cywilny i sąd.
W niektórych interwencjach widać klasyczną wojnę pokoleń, starsi kontra młodsi – Panowie strażnicy przyjeżdżajcie, młodzież na podwórku strasznie hałasuje. Po przyjeździe na miejsce zgłaszający doprecyzowuje skargę. Grają w piłkę na podwórku i za głośno się śmieją. – Kiedy opowiadamy, że głośny śmiech nie jest przestępstwem ani nawet wykroczeniem, oburzają się na nas – kręci głową z niedowierzaniem strażnik, opowiadając tę historię.
Według definicji, straż miejska to umundurowana formacja tworzona przez radę miasta (gminy), mająca na celu ochronę porządku publicznego na terenie miasta (gminy). Co jest porządkiem publicznym, a co nie, muszą już ocenić sami mieszkańcy.
Jola Reisch
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany