Spędzają wiele godzin w kolejce do lekarza! Teresa Frencel prosi radnych i starostę o odrobinę empatii
Radna powiatowa na ostatniej sesji pochyliła się nad problemami mieszkańców Domu Pomocy Społecznej „Złota Jesień” w Raciborzu. Zdaniem Teresy Frencel na terenie placówki brakuje stałej opieki lekarza pierwszego kontaktu. Zaapelowała o szacunek i ułatwienie życia schorowanym i starszym osobom, dla których trudnością jest korzystanie z pomocy medycznej aż na ulicy Bielskiej na Ostrogu.
Temat jest złożony, co przyznał wicestarosta raciborski Marek Kurpis. Wszystko zależy bowiem od punktu siedzenia. Radna Frencel w emocjonalnym monologu wygłoszonym na ostatniej sesji Rady Powiatu Raciborskiego poinformowała, że aż 188 z 208 mieszkańców DPS-u zadeklarowało się w przychodni na Bielskiej. - Wielu z nich ma problemy z poruszaniem się, niektórzy jeżdżą na wózkach lub używają balkonika. Pomimo swych ograniczeń są wywożeni do poradni i tam zmuszani do spędzania nawet kilku godzin w poczekalni – wyjaśniła, dodając, że szczególnie teraz, w okresie wzmożonej zachorowalności na grypę, są oni szczególnie narażeni na złapanie różnorakich infekcji. – W deszczowe dni taka wyprawa jest wielkim wyzwaniem i utrudnieniem – zauważyła.
Zaapelowała do władz powiatu, by, kierując się empatią i szacunkiem do bezradnych i często niepełnosprawnych, a już na pewno chorych i doświadczonych przez los osób, zapewnić im opiekę medyczną na miejscu, w „Złotej Jesieni” przy Grzonki. Teresa Frencel zawnioskowała o to, aby lekarz rodzinny przyjmował tam trzy razy w tygodniu, po dwie godziny dziennie. Zwróciła uwagę, że w placówce funkcjonuje już gabinet, w którym pacjenci mogą liczyć na stałą pomoc chirurga czy psychiatry.
Radna policzyła, że NFZ na jednego pacjenta DPS „Złota Jesień” przeznacza około 360 zł, a to dwa razy więcej niż średnio na innych ubezpieczonych. To z kolei daje miesięcznie, licząc 188 leczących się na Ostrogu pacjentów, 6768 zł. – Co stoi na przeszkodzie, aby za te pieniądze zatrudnić lekarza na stałe? Od naszej decyzji zależy codzienne życie tych ludzi. Warto pochylić się nad ich problemem, zrozumieć, wykazać trochę wrażliwości, empatii, a często nawet zwykłej, dobrej woli, Apeluję o to. Sprawmy, aby jesień życia była godna i miała ludzką twarz – oceniła. Do prośby przyłączył się Dawid Wacławczyk. Przyznał, że już kiedyś, pracując w komisji rewizyjnej, zastanawiał się nad opłacalnością takiego rozwiązania. – Przecież DPS z własnej kieszeni płaci każdorazowo kilkadziesiąt złotych za przetransportowanie mieszkańca do lekarza. Na koszt ten składa się kierowca, paliwo, pomoc opiekunki, bo pacjent przecież sam sobie nie poradzi. Nie mówiąc już o tym, że takie wyjazdy zajmują personelowi kilka godzin, które mógłby w tym czasie przeznaczyć na realizację innych obowiązków – przekonywał.
Wątpliwości radnych rozwiał wicestarosta Kurpis, zaznaczając od razu, że sytuacja mieszkańców „Złotej Jesieni” leży władzom powiatu na sercu. Przestrzegł jednak przed myleniem domów pomocy społecznej z zakładami opiekuńczo-leczniczymi. - Każda z placówek spełnia zupełnie inną funkcję. Zabrzmi brutalnie, ale jeśli zapewnimy mieszkańcom DPS stałą opiekę lekarza pierwszego kontaktu, to za jakiś czas pojawi się konieczność sprowadzenia tam kolejnego specjalisty czy rehabilitanta - stwierdził. Dodał, że w strukturze domów pomocy społecznej rzadko funkcjonuje etat dla lekarza. - Nie oznacza to, że on do "Złotej Jesieni" nie przychodzi. Jest, i to średnio dziewięć razy w miesiący. Do nagłych przypadków natomiast wzywana jest karetka - uspokoił. Odniósł się też do słów radnego Wacławczyka. - Takich wyjazdów do przychodni w miesiącu jest zaledwie kilkanaście, może dwadzieścia.
(wk)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany