Prezydent w swoim MATECZNIKU
Ocice, gdzie mieszka prezydent Mirosław Lenk, doczekały się najwięcej remontów. Mieszkańcy mogą się pochwalić nowymi drogami, chodnikami czy oświetleniem. Dziękowali więc za to swojemu sąsiadowi, choć wskazywali, gdzie jeszcze miasto powinno wydać pieniądze, m.in. na Szczecińskiej.
– Zrobiliście piękne chodniki, ulice, ale o Szczecińskiej zapomnieliście. Czemu od 10 lat nie możemy doprosić się sięgaczy? Już i tak przyłączyliśmy się za swoje pieniądze do kanalizacji i jeszcze drogę mamy sobie zrobić? – zapytał oburzony mieszkaniec ul. Szczecińskiej, nie podając nazwiska. – Każdy większy deszcz i zalewa nasze podwórka i piwnice. Płacimy podatki, a dojazdu nie możemy się doprosić – dodał. Na co prezydent Mirosław Lenk odpowiedział, że dwa sięgacze od głównej ulicy zostały zrobione. Na resztę miasto da materiały, ale mieszkańcy będą musieli sobie podjazdy wybudować we własnym zakresie. Taka odpowiedź nie usatysfakcjonowała zainteresowanych. – My niby jesteśmy gorszą kategorią? Dwa sięgacze potrafiliście zrobić, a pozostałych trzech nie? Czy pan nie rozumie, że czasem zalewa nam dorobek naszego życia? A nie wszystkich stać na zrobienie ulicy – wtrącił Jan Kopczyński. – Docelowo miasto powinno to zrobić, ale nie robi, bo ma wiele innych zadań. Chociażby naprawę dróg i chodników. Dlatego proponuje współpracę – tłumaczył prezydent.
– Od 1991 roku chodzę po urzędach, piszę pisma aby zrobili nam ten mały skrawek ulicy. Pan Krzyżek obiecał, że się sprawą zajmie, a jak dotąd ciągle chodzimy po kurzącym się żwirze – skarży się Anna Wranik, mieszkająca również przy Szczecińskiej. Kobieta w jednym z pism do magistratu zaproponowała, aby miasto na budowę ich sięgaczy przeznaczyło demontowaną z ul. Długiej kostkę brukową. – W odpowiedzi otrzymałam, że to dobry pomysł. Ale jakiś czas później dowiedziałam się, że ta kostka wylądowała w Markowicach – dodała.
Pytano również, co miasto zamierza zrobić z rowem przy ul. Górnej, wzdłuż cmentarza. – Dlaczego nie możecie zasypać tego rowu. Przecież to wylęgarnia ślimaków. W lecie unosi się z niego okropny smród, aż się przejść nie da. W dodatku koszony jest raz czy dwa razy w roku – zauważył Mirosław Krawczyk, mieszkający w pobliżu. Na co usłyszał, że rowu nie można zakopać, bo biegną tamtędy rury kanalizacyjne z ul. Węgierskiej aż po Górną. Ale najszybciej w przyszłym roku miasto spróbuje coś z tym zrobić, zapewnił prezydent. – Macie tam przecież działki pod zabudowę na sprzedaż. Kto wam je kupi, jak poczuje taki smród? Poza tym droga jest jednopasmowa, brak na niej asfaltu, chodnika i oświetlenie kiepskie, o tym też trzeba pomyśleć – wspomina mężczyzna.
Wiele do życzenia pozostawia także ul. Wiejska. Zrobiono mieszkańcom kanalizację, ale nie poprawiono nawierzchni drogi. Dziury utrudniają ludziom przejście oraz jazdę na rowerze. W najgorszej sytuacji są ludzie starsi. Dodatkowo pobocza są bardzo rzadko koszone. Mieszkańcy tej ulicy chcieliby, aby ich droga w końcu doczekała się remontu.
– Wezmę to pod uwagę, ale nie rozwiążę wszystkich problemów, ani jutro, ani w przyszłym roku. Nie oczekujcie ode mnie cudów – zaznaczał Lenk. Na przyszły rok miasto zaplanowało budowę parkingu przy cmentarzu, bo jak stwierdzono jest on niezbędny, oraz chodniki przy Osiedleńczej.
Justyna Korzeniak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany