Lekarze chcą jednak odejść z raciborskiego szpitala!
Lipiec w szpitalu zapowiada się gorący. Lekarze podtrzymują chęć odejścia. Okres wypowiedzenia mija z końcem czerwca. Kto nas będzie leczył od wakacji?
To pytanie staje się zasadne w przypadku raciborskiej interny. Z oddziału wewnętrznego II chce odejść trzech lekarzy. Wypowiedzenia złożone. Rozmowy o wycofaniu na razie nic nie dały, choć nadal trwają. Do odzyskania jest dwóch lekarzy. Jeden na pewno żegna się z Raciborzem. - Jest zdecydowany na 100 proc. - powiedział dziś na konferencji prasowej dyrektor Ryszard Rudnik.
Z rynku nie ma kogo pozyskać. Na Śląsku i w Polsce brakuje bowiem lekarzy. Te same problemy ma interna w Wodzisławiu Śląskim. Z czwórki rezydentów na wewnętrznym II w Raciborzu, trzy lekarki są na zwolnieniu macierzyńskim. Jeśli nie uda się cofnąć wypowiedzeń albo znaleźć następów, wówczas działalność wewnętrznego II zostanie zawieszona.
Dziś też dyrektor zdradził dlaczego lekarze chcą odejść. Nie chodzi o wynagrodzenia. Twierdzą, że obsada jest za mała, pracy dużo. Są przemęczeni i przepracowani.
Oddział Wewnętrzny II w Raciborzu zajmuje się - jak podaje strona szpitala - leczeniem schorzeń przewodu pokarmowego, cukrzycy i jej powikłań, zaburzeń metabolicznych i gospodarki lipidowej, powikłań hemodializ, chorób nerek, krwi i układu krwiotwórczego, nowotworowych, układu krążenia oraz płuc. Część chorych, po 65. roku życia, trafi na oddział geriatryczny. Co z resztą? Na to pytanie nie pada na razie odpowiedź. W szpitalu i w starostwie wierzą, że czarny scenariusz się nie ziści. Nikt jednak nie kryje, że z łóżkami na internach jest problem. - Jest ich za mało - mówi wprost dyrektor Rudnik.
Na oddziale wewnętrznym I hospitalizowani są głównie pacjenci kardiologiczni, prowadzona jest nieinwazyjna diagnostyka układu krążenia (Holter EKG, próby wysiłkowe i UKG), ale również leczy się wszystkich chorych internistycznych jeżeli zachodzi taka potrzeba i wówczas przeprowadzana jest diagnostyka schorzeń z zakresu reumatologii, hematologii, gastrologii, nefrologii i innych. Teoretycznie więc może przejąć chorych, ale obydwa oddziały są zwykle zapełnione. Leczonych będzie mniej ludzi.
Pod znakiem zapytania stoi działalność oddziału otolaryngologii. Na emeryturę odchodzi kierowniczka. Nie ma następcy. Lekarz daje ogłoszenia o przyjęciach, ale nikt się nie zgłasza. Z czterech zostanie prawdopodobnie trzech lekarzy. Oddział teoretycznie może nadal działać, ale ograniczy się zakres świadczeń. - To zbyt mała obsada do normalnej działalności - dodaje dyrektor.
(waw)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz