Racibórz kocha rower. Racibórz potrzebuje toru
Zorganizowany 23 czerwca na pl. Dominikańskim festiwal rowerowy „Racibórz kocha rower" spotkał się z ciepłym przyjęciem młodzieży. Nawet opozycyjny radny chwali inicjatywy i uważa, że trzeba iść dalej!
- To podobało się mieszkańcom, to było dobre. Naturalny tor powinien powstać, należy o tym myśleć - chwalił ekipę rządzącą w magistracie opozycyjny radny Michał Kuliga, znany z aktywności rowerowej właśnie i biegowej. Jedną z atrakcji czerwcowego festiwalu był pumptrack - specjalnie zaprojektowany tor przeszkód, składający się z garbów, zakrętów profilowanych oraz małych „hopek”, ułożonych w takiej kolejności, by możliwe było rozpędzanie się i utrzymywanie prędkości bez konieczności pedałowania. Wyrabia on u użytkowników refleks, zmysł równowagi oraz kondycję.
Potrzebę budowy toru widzi także grupa inicjatywna, która zgłosił do tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego (do wydania jest 1,5 mln zł) Bike-Park Obora. - Wyprofilowanie w naturalnym terenie rowerowych kilku ścieżek zjazdowych dla rowerzystów jazdy górskiej o różnym stopniu ciężkości – dla dzieci, początkujących i zaawansowanych zawodników jazdy DOWNHILL - streszczają ideę inicjatorzy. Szacują, że koszt zamknie się kwotą 200 tys. zł. Wnioski do budżetu czekają teraz na ocenę formalną.
O torze, w tym dla quadów, mówiono także podczas spotkania prezydenta z mieszkańcami Brzezia, skarżącymi się na ryk maszyn jeżdżących po lesie Widok. - Na razie nie planujemy - mówił Dariusz Polowy. Wskazywano na czaszę zbiornika Racibórz, ale - jak wyjaśnino - to teren we władaniu Skarbu Państwa, przeznaczony do zalania podczas wezbrań. Niedawno, na drogach wokół starych Nieboczów, odbył się rajd samochodowy. - Chętnie wsparlibyśmy kogoś, kto udostępni swój teren - dodał jednak prezydent Polowy.
(waw)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz