Pracują od świtu do zmierzchu w pocie czoła za marne pieniądze. Gdzie trafiają pieniądze od darczyńców?
- Witam, jest sprawa, która nie tylko mnie niepokoi - czytamy w korespondencji do naszej redakcji. Czytelnik pyta, dlaczego pieniądze z darowizn nie zasilają funduszu wynagrodzeń pielęgniarek. O podwyżki pytano też podczas telekonferencji zarządu powiatu z radnymi.
- Jeżeli na konto szpitala są wpłacane pieniądze przez darczyńców takich jak Rafako, Lewandowscy itd., to do jakiej kieszeni te pieniądze są wkładane, bo na pewno nie na podwyżkę dla pielęgniarek. Te pielęgniarki pracują od świtu do zmierzchu w pocie czoła za marne pieniądze. Niech się Pan zapyta, ile te pielęgniarki zarabiają. To jest żenujące - czytamy w korespondencji. - Moja żona pracuje w tym szpitalu - przyznaje Czytelnik.
Pieniądze dla szpitala przekazały firmy i banki: Eko-Okna, ING Bank Śląski, Tokai-Carbon, Jastrzębska Spółka Węglowa czy Rafako. Już radni powiatu pytali o przeznaczenie tych środków. Jak wyjaśniała dyrekcja szpitala, najwięksi darczyńcy zastrzegli, że wsparcie dotyczy zakupu sprzętu, który może być wykorzystany teraz i później, po epidemii.
Są jednak i inni darczyńcy, m.in. Anna i Robert Lewandowscy, Anna Starmach czy fundacja Unicorn. Wpłacono pieniądze ze zbiórek na zrzutka.pl i siepomaga.pl. Szpital notuje szereg mniejszych wpłat na swoje konto.
O dodatkowe wynagrodzenie dla pielęgniarek pytała podczas telekonferencji władz powiatu, 2 kwietnia, radna Elżbieta Biskup. Dyrektor Ryszard Rudnik odparł, że wynagrodzenie za marzec zostanie wypłacone zgodnie z planem, niezależnie czy ktoś pracował, czy był pod telefonem, natomiast pensja za kwiecień będzie już powiększona o premie dla tych, którzy pracują bezpośrednio z pacjentami. - Wysokość nie jest jeszcze ustalona - dodał, przyznając, że to praca "niebezpieczna, wymagająca skupienia".
Mowa też była o rosnących lawinowo kosztach bieżących. 200 tys. miesięcznie to dziś cena wywozu odpadów niebezpiecznych. Pół miliona wydano na prace adaptacyjne - wydzielenie stref brudnych i czystych. - Ten szpital nie przypomina już tego sprzed epidemii - mówił dyrektor. Radnym miejskim dodał, że cena maseczki wzrosła z 11 groszy do 2-5 zł. Jednorazowy kombinezon kosztuje od 100 do 300 zł.
Koszty ponosi bezpośrednio podległy powiatowi szpital. Starostwo też przejęło część kosztów, m.in. zakupu urządzenia do dekontaminacji (odkażania). Szpital i samorząd mają nadzieję, że wojewoda, który podjął decyzję o przekształceniu lecznicy na jednoimienną zakaźną, zrefunduje te koszty. Ostatnio była mowa o wsparciu na poziomie 4,5 mln zł. Wokół rozliczeń dziś jednak jest więcej pytań niż odpowiedzi.
Czytaj także: Szpital uruchomił płatności on-line. Nie autoryzuje prywatnych zbiórek!
Komentarze (0)
Dodaj komentarz