8 lipca 1997 roku Odra zalała znaczną część Raciborza [UNIKALNE ZDJĘCIA]
Od tamtych wydarzeń mijają już 23 lata, a pamięć o nich jest wciąż żywa. Wciąż też w archiwach znajdują się unikalne, nie publikowane dotąd szerzej fotografie kataklizmu. Zobaczcie je w galerii.
Opady trwały cztery dni
Lipiec jest zawsze miesiącem największych opadów w roku. W lipcu 1997 roku doszło jednak do bardzo rzadkiego zjawiska w historii Europy. Nad Polską ustabilizował się układ ciśnienia, który powstał na stacjonarnym froncie atmosferycznym rozdzielającym od wielu dni dwie różne masy powietrza. Jedną bardzo ciepłą pochodzenia afrykańskiego i drugą bardzo zimną - polarnomorską. Wywołane tym opady trwały od 4 do 8 lipca. Lokalne dobowe ich sumy osiągały trzecią część rocznego opadu.
Wielkość opadów została trafnie wytypowana przez naukowców Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego przy pomocy superkomputera typu CRAY. Dwa dni przed wystąpieniem katastrofy wiedziano w stolicy o możliwości jej wystąpienia. Jak się później okazało na tereny zagrożone powodzią nie przesłano ostrzeżenia. Dane, które dochodziły były chaotyczne. Brakowało tych skrajnie pesymistycznych. Nie potrafiono symulować wpływu opadów na poziom rzek. Nie wiedziano jakie tereny zaleją wezbrane rzeki.
W Krzyżanowicach alarm już w niedzielę
Pierwszą polską gminą narażoną na kaprysy Odry są Krzyżanowice. We wrześniu 1996 roku wezbrana Odra zalała tu przysiółek Łapacz. Dziesięć miesięcy później alarm przeciwpowodziowy ogłoszono w niedzielę 6 lipca o godzinie 10.00. Stan Odry w Chałupkach wynosił 420 a w Krzyżanowicach 500 centymetrów. Wprowadzono stałe dyżury. O zagrożeniach informowano Rejonowy Komitet Przeciwpowodziowy w Raciborzu i wojewódzki w Katowicach.
W poniedziałek rano, 7 lipca 1997 roku, Odra w Chałupkach osiągnęła poziom 668, a w Krzyżanowicach 815 centymetrów. W Urzędzie Gminy przygotowywano się do ewakuacji ludności z zagrożonych terenów. Zwierzęta przewieziono w bezpieczne miejsce już w niedzielę. Wieczorem stan rzeki wynosił już 905 centymetrów w Krzyżanowicach. Był to ostatni odczyt w tej miejscowości. W nocy Odra zakryła wodowskaz. We wtorek zalana była już znaczna część gminy. Ewakuowano niektórych mieszkańców Chałupek i Łapacza. Dowożenie żywności do zalanych domostw utrudniały zawirowania nurtu.
Złowroga cisza
W Raciborzu, we wtorek rano, Odra wdzierała się na obiekty Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Zamkowej. W południe nieprzejezdny był wiadukt przy ulicy Piaskowej. Na Ostrogu słychać było ujadanie psów zamkniętych w kojcach, znajdującego się tuż przy wałach kanału Ulga, schroniska przy ul. Rudzkiej. W południe mieszkańcy osiedla domków jednorodzinnych przy ul. Armii Krajowej wylegli na wały. Kto mógł, ten sypał piasek do worków i układał je na wale. W Uldze woda płynęła już koroną wałów. Wody nie mieściło także stare koryto. Od rana zalany był park zamkowy. Około godziny 14.00 Odra wdzierała się na Odrostradę. Swojego zakładu bronili pracownicy ZEW-u.
Poza mieszkańcami Ostroga mało kto doceniał powagę sytuacji. Od strony władz miasta czy też Rejonowego Komitetu Przeciwpowodziowego nie nadchodziły ostrzeżenia. Później tłumaczono to brakiem informacji z Katowic i zaskoczeniem rozmiarem kataklizmu. Liczono się jednak z zalaniem Ostroga i Płoni, bo rozpatrywano możliwość wysadzenia wałów przy Uldze od strony Markowic. Wiedziano, że są one wyższe od wałów wewnętrznych ochraniających centrum miasta. Dwa lata wcześniej wytknęła to Najwyższa Izba Kontroli, która badała stan zabezpieczeń przeciwpowodziowych w całym kraju. Do wysadzenia ostatecznie nie doszło. Około godziny 16.00 na Ostrogu zaległa złowroga cisza. Nieprzejezdna była droga w kierunku Gliwic. Podtapiało ZEW S.A. i Płonię, gdzie nie wytrzymał wał przy rozdzieleniu Odry na stare koryto i Ulgę.
Przez miasto przeszła fala
Wieczorem, jak twierdzą świadkowie, przez rzekę przetoczyła się wysoka fala. Był to efekt opróżnienia czeskich zbiorników retencyjnych, dla Ostroga, Płoni, Nowych Zagród po prostu wyrok. Woda wdzierała się z wszystkich stron. Z dwóch pierwszych dzielnic zrobił się polder. Zalany był ZEW S.A., RAFAKO S.A. i inne mniejsze zakłady leżące w pobliżu Odry, w tym rozdzielnia gazu i Zakład Energetyczny. Przez noc poziom rzeki nadal wzrastał. Mieszkańcy Obory z trwogą obserwowali chroniące ich wały.
Około godziny 21.30 w Zakładach Elektrod Węglowych S.A. zauważono silne jarzenie się pieca grafityzacyjnego nr 1. Kilkanaście minut później nastąpiły pierwsze wybuchy. Kolejne miały coraz większą siłę. Apogeum pożaru przypadło na godzinę 1.00 w nocy. Nad zakładem i graniczącymi z nimi dzielnicami rozbłysła żółta łuna. Wybuchy słychać było w całym mieście. Na moście zamkowym zebrał się tłum gapiów. Pożar zniszczył część dachu hali oddziału grafityzacji oraz dwa piece grafityzacyjne.
Dzielnice odcięte od świata
Nieliczni postanowili przedrzeć się do swoich domów na Ostrogu. O dotarciu na Płonię nie było mowy. Dało się przejść jedynie ulicę Bosacką. Im bliżej wiaduktu tym było bardziej niebezpiecznie. Rwący potok płynął ulicą Cygarową. Jak się później okazało woda zerwała tam asfalt. W nocy zalało rondo. Nad ranem mieszkańcy centrum oglądali bezmiar kataklizmu z ul. Odrzańskiej. Poziom wody na Ostrogu i Płoni wynosił w niektórych miejscach trzy metry.
Miasto było zupełnie nie przygotowane do powodzi. W nocy z 8 na 9 lipca strażacy dysponowali jedną amfibią i czterema łodziami wiosłowymi, wówczas w ogóle nieprzydatnymi. Amfibią ewakuowano 22 osoby z Płoni. Po rychłej awarii silnika została unieruchomiona przy przyczółku mostowym koło ulicy Piaskowej. Rano w środę część ludności ewakuowało się przy pomocy własnych pontonów. Straży Granicznej udało się szybko ściągnąć dwa pontony silnikowe. Strażacy dysponowali ponadto siedmioma pontonami wiosłowymi, jedną łodzią silnikową i siedmioma łodziami wiosłowymi. Około godziny 11.00 nad miasto dotarły pierwsze dwa śmigłowce. Po kilku godzinach kolejne trzy.
Do akcji ruszyli pogranicznicy i wojsko
Dwa dni przy pomocy helikopterów i nadchodzącego sukcesywnie sprzętu ewakuowano ludność Ostroga i Płoni. W pierwszym dniu około siedemset osób, łącznie w całej akcji ponad 1,5 tys. Lądowisko śmigłowców znajdowało się przy ulicy Opawskiej. Miejscem zakwaterowania była Szkoła Podstawowa nr 15. Akcję utrudniał brak łączności ze względu na zalanie budynku Telekomunikacji Polskiej S.A. 9 lipca połączono się z Katowicami dzięki wozowi dowodzenia Straży Pożarnej. Po mieście informacje rozchodziły się przez gońców. W najlepszej sytuacji byli posiadacze telefonów komórkowych. Dopiero w sobotę 12 lipca Miejski Komitet Przeciwpowodziowy otrzymał pięć takich aparatów. Jedynym źródłem informacji było Radio „Vanessa”.
Tragiczna była sytuacja Kuźni Raciborskiej. Odra całkowicie zalała Turze i Rudę, większość Budzisk, połowę obszaru Siedlisk i Kuźni Raciborskiej, częściowo Rudę Kozielską, Rudy i Jankowice. Pod wodą w tej gminie znalazło się ponad 6.8 tysięcy hektarów.
Bilans kataklizmu
W Raciborzu zalanych zostało 4.5 tysiąca hektarów obszaru miasta. Powódź dotknęła 1450 rodzin. Zalało osiemset mieszkań w domach wielorodzinnych i 650 w domach jednorodzinnych. Woda wdarła się do 23 placówek oświatowych i szesnastu instytucji publicznych. Zniszczonych zostało po pół kilometra kanalizacji deszczowej i sanitarnej. Odra zalała również oddaną kilka miesięcy wcześniej do użytku nową oczyszczalnię ścieków. Znaczące straty poniósł Ośrodek Sportu i Rekreacji. Bez szwanku wyszedł jedynie należący do niego kamping pod Oborą. Dotkliwie odczuli powódź rolnicy. Najwięcej strat materialnych poniósł jednak przemysł a przede wszystkim Zakłady Elektrod Węglowych S.A. Na szczęście firma była ubezpieczona dzięki czemu szybko przebiega jej odbudowa.
Niepowetowane straty poniosło raciborskie Archiwum Państwowe na Ostrogu. Najcenniejsze zbiory były przechowywane w piwnicach. W wodzie znalazło się około siedmiuset metrów bieżących akt, między innymi akta Starostwa Powiatowego, cechów miejskich, raciborskiego Królewskiego Sądu Apelacyjnego, kancelarii tutejszych notariuszy i najcenniejsze z nich wszystkich akta Komory Książęcej w Raciborzu. Wśród dokumentów były pergaminy, w tym XVII-wieczna kopia przywileju księcia Jana z 1375 roku będącego najstarszym pisanym po polsku dokumentem raciborskim. Zniszczone zbiory przewieziono do chłodni w Czerwionce-Leszczynach. Pod koniec 1997 roku poddano je osuszaniu w specjalnych, sprowadzonych z zagranicy urządzeniach.
Raciborzanie odbudowali miasto
Już w pierwszych dniach po powodzi docierała do miasta i okolicznych poszkodowanych gmin pomoc humanitarna. W Raciborzu rozdano w lipcu sto tysięcy litrów wody mineralnej, 35 ton żywności, 27 ton środków dezynfekujących, 560 kołder i koców, trzysta śpiworów i dwieście łóżek polowych. Powodzian przyjmowały rodziny z nie zalanych części miasta. Dary napływały przez cały 1997 rok a także w roku następnym. Kilka miesięcy po powodzi trudno już było znaleźć jej ślady. Podobnie jak dawniej tak i teraz raciborzanie szybko odbudowali swoje miasto.
Kronika POWÓDŹ TYSIĄCLECIA Marcina Łapińskiego
Fotografie w galerii pochodzą ze zbiorów p. Jacka Łapińskiego, byłego dyrektora Miejskiego Zarządu Budynków. Do części z nich nie udało się ustalić autorstwa. Jeśli ktokolwiek zauważy swoje zdjęcie, prosimy o kontakt z redakcją redakcja@naszraciborz.pl, zdjęcia 107 i dalsze Jan Ptak
Komentarze (0)
Dodaj komentarz