Gruss aus Ratibor. Magiczny świat Alfreda Otlika
Stare biurko, laptop, lupa, plik karteczek i tysiące pocztówek - to był na emeryturze cały świat Alfreda Otlika. Wybitny raciborski kolekcjoner odszedł 2 stycznia tego roku w wieku 85 lat. Pozostawił po sobie największy zbiór kartek z widokami dawnego Raciborza oraz poświęconych Josephowi von Eichendorffowi.
- Samotnik – mówiono o Alfredzie Otliku. Z tego powodu jego postać nie jest szerzej znana. Przyszedł na świat 11 czerwca 1935 roku. Wychował się – jak mówił – na Płoni. Oczy małego, bystrego chłopca dokładnie zarejestrowały Racibórz tamtych czasów – dom i jego otoczenie, rodzinę, kościół, miasto, ulice, sklepy, zabudowę, ale też narodziny nazizmu i jego klęskę. Najpierw sielski krajobraz kwitnącego heimatu a potem tragedię wojny, ruiny 1945 roku, narodziny socjalizmu i stalinizmu, wreszcie sierżmiężne czasy PRL-u.
Zapamiętał dużo szczegółów. Chętnie opowiadał. Nie stronił od krytyki. Podkreślał, co mu się podobało, a co nie. Jaka kartka została ładnie wydana, a która brzydko. Co komponuje się z krajobrazem, a co do niego nie pasuje.
Wiedzę o starym Raciborzu na lata zamknął w swoim mieszkaniu przy Stalmacha. Po upadku PRL-u otworzył ten skarbiec. Można już było głośno mówić o przedwojennym Ratibor. Przy Mickiewicza, w 1994 r., odsłonięto replikę pomnika Josepha von Eichendorffa. W 1998 r. ukazał się „Racibórz na dawnej karcie pocztowej”, w całości wypełniony kartkami Alfreda Otlika.
Niedaleko Otlików, na Płoni mieszkał fotograf - dokumentalista pracujący dla NSDAP Ratibor. Uwieczniał parteitagi, miasto pełne nazistowskich symboli i ludzi w mundurach. W 1945 roku uciekł przed Rosjanami, pozostawiając szklane negatywy.
Rodzinna Płonia
Każdy Ślązak ma własną ocenę tamtych czasów. Miał ją także Alfred Otlik. Z dawnego Ratibor zostały mu wspomnienia i język niemiecki. Skończył polskie szkoły, studia chemiczne i jak wielu mieszkańców Płoni (Plani) rozpoczął pracę w Czornej Budzie jak nazywano ZEW, dawniej jeden z zakładów spółki Siemens Planiawerke Aktiengesellschaft fur Kohlenfabrikate. Trafił do zakładowego ośrodka badawczego (ZOB). Miał tu dostęp do sprzętu fotograficznego i ciemni. Fotografia stała się jego pasją.
Do lat 90. mało kto wiedział, że w czasie wojny Siemens Planiawerke włączono do hitlerowskiego programu budowy bomby atomowej. Sprawa stała się głośna po artykułach śp. dr. Ryszarda Kincla. Jeszcze mniej osób wiedziało, że Sowieci wykorzystali grafit z Raciborza przy budowie radzieckich pocisków balistycznych przenoszących głowice nuklearne. Wiedział o tym Alfred Otlik, ale był zobowiązany do zachowania tajemnicy. W tajemnicy utrzymał też fakt, że przechował materiały po nazistowskim fotografie z Płoni. Były dla niego dokumentem minionych czasów. Niekoniecznie należało je publikować, ale musiały przetrwać.
- Pocztówki to ptaki, a konkretnie jaskółki, które wylatują z gniazda w świat – powtarzał pokazując pocztówkę z jaskółkami właśnie i dawnym Ratibor. Filokartystyka, czyli zbieranie dawnych kartek pocztowych, stała się pasją jego życia. W PRL-u odwiedzał raciborskie targowisko. Tuż przy murach, w czwartki i soboty, można było tu spotkać handlarzy starociami. Co jakiś czas trafiły się kartki i zdjęcia dawnego Ratibor. Kolekcja zaczęła się powiększać dzięki rodzinie w Niemczech. To niemieckie pchle targi (Flohmarkty) dostarczały najwięcej walorów. W latach 70. i 80. za niewielkie pieniądze. Mało kto sięgał wtedy po temat „Ratibor O.S.”. Potem doszły kontakty z antykwariuszami i handlarzami. Alfred Otlik był stałym klientem, więc zbierano dla niego ten Ratibor i przesyłano do Polski. Zachował każdą kopertę, by wiedzieć skąd i kiedy nadeszła przesyłka.
Wszystkie kartki numerował, grupował w serie, tropił brakujące egzemplarze. Każdą kartkę skopiował na kolorowym ksero do albumu (awers i rewers), by nie sfatygować oryginału schowanego w foliowej kopercie. Ten album mogli oglądać goście w jego domu.
Z raciborskich kartek p. Alfred najbardziej lubiał tzw. księżycówki (Mondschein-Lithographie)
Przez kilka lat negocjował z poznańskim kolekcjonerem zakup najstarszej znanej raciborskiej pocztówki z 1893 roku. Nie ubił targu z powodu wygórowanej ceny. W XXI wieku – obok targów staroci (Bytom, Wrocław, coroczna giełda kolekcjonerska w Katowicach) – handel zakwitł w Internecie. Przyszła era allegro, ebay, delcampe. Z domowych szuflad na całym świecie wypłynęły tysiące raciborskich pocztówek. Kupił laptop. Kolekcja stawała się coraz bogatsza.
Potem pojawili się nowi kolekcjonerzy. Ciekawsze walory trzeba było licytować. Rosły stawki. Hobby stawało się coraz droższe. Straciło urok. Nie był już jedyny. Ceny przekraczały nieraz 100 złotych za jedną kartkę, 150 zł za litografię z długim adresem (do 1905 r. rewers w całości wypełniał adres, a miejsce na korespondencję było na awersie), około 300 zł za birofilia (rzadka tematyka piwna) albo judaika (tematyka żydowska). Większość emerytury dalej szła na zakupy, ale już nie tak obfite ilościowo.
Konkurencja w temacie Ratibor kilka lat temu sprawiła, że Alfred Otlik skoncentrował się na Josephie von Eichendorffie, romatycznym poecie rodem z podraciborskich Łubowic. Do Raciborza zaczęły spływać z całego świata pocztówki z wizerunkiem poety, ilustracjami do jego wierszy czy miastami, w których znajdują się place, ulice, gościńce lub inne obiekty poświęcone pisarzowi. Zbierał przy okazji znaczki i monety ze swoim idolem.
Na łubowickiego wieszcza miał patent. Najciekawsze walory udało się wyszukiwać nie po wpisaniu słowa „Eichendorff”, ale tytułu jego słynnego wiersza „In einem kühlen Grunde” (W chłodnej dolinie) o niespełnionej miłości do Käthchen Förster, córki mistrza bednarza z Rohrbach. Eichendorff opublikował go w 1813 roku pod pseudonimem Florens. Utwór śpiewało wielu artystów, w tym Mireille Mathieu.
Joseph von Eichendorff - drugi temat kolekcjonerski p. Alfreda
Alfred Otlik oswoił samotność. Nie lubił, kiedy próbowano mu zrobić zdjęcie. Z trudem przełamywał nieśmiałość. Zaglądał na muzealne wernisaże i wydarzenia w Towarzystwie Miłośników Ziemi Raciborskiej. Zdecydował się udostępnić kartki do polsko-niemieckich albumów – najpierw do wspomnianego „Racibórz na starej pocztówce”, potem do „Dawnego Raciborza”, „Raciborza nieznanego” czy „Dawnego powiatu raciborskiego”. Czerpane stąd kopie do dziś obficie krążą po Internecie. Opracował polsko-niemiecko-angielski album „Joseph von Eichendorff na karcie pocztowej”. Wzbogacił swoimi zbiorami szereg innych publikacji, a także filmów i prelekcji.
Dopiero kilka lat przed śmiercią otworzył się na publiczne wystąpienia. Na zamku zaprezentował wystawę kartek o Eichendorffie, w TMZR wygłosił prelekcję o oszustwach przy wydawaniu raciborskim pocztówek. Z lupą w ręku przyglądał się każdemu egzemplarzowi. Wyłapywał retusze i dodatki niezgodne z rzeczywistością. Pięknie o tym opowiedział.
Ściągnął do gniazda około 2000 pocztówek, z całej Europy, Azji i obu Ameryk.
Śp. Alfred Otlik (11.06.1935 - 02.01.2021)
fot. Marek Krakowski/Muzeum w Raciborzu
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany