Co dalej z Raciborzem? Samorządowcy z Batorego odlatują!
Pogłębiające się problemy demograficzne, rosnące bezrobocie, niepewność co do przyszłości Rafako, zaniedbane śródmieście i akademickie ambicje Rybnika - prawdziwe problemy Raciborza zeszły na bok. Z przekazów płynących z ratusza wynika, że nie ma ważniejszych tematów jako zimowa ślizgawka, rozwój futbolu, remont Bema czy opłata za śmieci. Czy nasi samorządowcy odlatują?
Racibórz znów może być wielki! To hasło Dariusza Polowego pamiętają wszyscy wyborcy, których większość dała obecnemu prezydentowi mandat do zarządzania miastem do 2023 r. - (...) Możemy się stać centrum logistycznym i przeładunkowym. Transport kontenerów z Chin, które poprzez Rosję trafiają bez przeładunku na Śląsk i potem na Odrę, na której będzie PORT RACIBÓRZ – TO NIE JEST FIKCJA! - takie wizje roztaczał w 2018 r. obecny prezydent.
Do dziś prezydent chętnie powołuje się na swój program zwany Dziesiątką Polowego, który doskonale obrazuje, co miało być, a co jest po ponad dwóch latach jego rządów. #Geopolitycznie i lokalnie oraz #Demografa PRO - te zapisy pokazują, że do tematu gospodarki - jeszcze jako kandydat polityczny - Dariusz Polowy, były przedsiębiorca branży drukarskiej i student raciborskiej PWSZ (dziś jako prezydent jest adresatem apeli o wsparcie uczelni), podszedł poważnie. Przygotowana ze swoimi zapleczem Dziesiątka to trafne diagnozy i propozycje, na tyle ambitne, by okryć je płaszczem z napisem "Racibórz znów może być wielki". Wyborcy takiego miasta właśnie chcą, tego z lat 80., kiedy przemysł pracował pełną parą, a planiści PZPR snuli wizje 100-tysięcznej populacji. Pisanie jednak, jak wiadomo, nic nie kosztuje. Działanie, owszem.
Planistom PZPR szyki popsuł upadek PRL-u, Dariuszowi Polowemu rozpad tekturowej koalicji z PiS, NaM i Klubem Radnych Niezależnych Michała Fity, utrata większości w Radzie Miasta, niespodziewana i niezawiniona przez prezydenta epidemia koronawirusa, a teraz - zdaje się - totalne zagubienie w priorytetach. Zaszkodzić może jeszcze powołanie na wiceprezydenta Dawida Wacławczyka, lidera NaM-u, potencjalnego kontrkandydata w wyborach 2023 r., byłego kandydata w 2014 r. Najbliższe D. Polowemu środowisko – jak słychać – było temu mocno przeciwne. Spór o Wacławczyka miał wyzwolić toksyny, trujące dziś atmosferę na prezydenckim zapleczu. Zaplecze to nie jest zbyt obszerne, więc każda erozja na tle osobistych predyspozycji prezydenta może przekreślić projekt „Polowy 2023”. Koalicjanci (NaM, a szczególnie PiS) wiele nie stracą. Mogą realizować własne projekty, wystawiać własnych kandydatów.
W połowie kadencji, po odwołaniu M. Fity, Dariusz Polowy docisnął gaz w samochodzie o nazwie Racibórz, z nowym logo na tablicach rejestracyjnych. Zamiast skupić się na priorytetach, wzniecając medialny zamęt chwycił za kurek i tak jak poprzednicy postanowił lać ciepłą wodę (żłobek, sztuczne boisko na Srebrnej, lodowisko, wkrótce dowiemy się o tężni oraz centrum edukacyjnym na wzór słynnego Kopernika) albo ją oczyszczać (warty milion złotych remont instalacji uzdatniania wody w H2Ostróg), starając się przy okazji przypiąć poprzednikowi łatkę nieudacznika.
Strategia medialnej polaryzacji - chcący inwestować i usuwać usterki dobry i gospodarny prezydent Polowy oraz podstawiająca mu nogi większość w Radzie Miasta z nieudacznym Lenkiem na czele - na pewien czas wypełni społeczny dyskurs, być może podzieli wyborców, ale na koniec kadencji w ujęciu tabelarycznym, kiedy poprzednicy zaczną wyliczać, co zrobili przed 2018 r., wcale nie pokaże osiągnięć Dariusza Polowego w takim blasku, w jakim prezydent razem ze swoim zapleczem doradców chciałby się widzieć.
Wyborcy zresztą będą pytać o ten wielki Racibórz, a wśród kandydatów niemal na sto procent nie będzie już Lenka. Może się pojawić ktoś całkiem nowy, świetnie wykształcony, który przykryje D. Polowego spójnym programem gospodarczym i którego nie będzie jak krytykować!
Podobny błąd popełnił w 2014 r. Mirosław Lenk, któremu aquapark miał pomóc wygrać wybory. Nie pomógł. Lenk wygrał je na ostatniej prostej, pokazując lepsze merytoryczne przygotowanie od Anny Ronin, obiecując - tak jak kontrkandydatka - ambitny plan gospodarczy, co zresztą zrealizował, choć depopulacji nie powstrzymał. Anna Ronin, niegdyś symbol walki z betonem, której niewątpliwym sukcesem była ówczesna zmiana optyki u M. Lenka, stanowi teraz mało wyrazisty, pozbawiony energii element zaplecza D. Polowego, bez potencjału na kolejną walkę o głosy.
Wybory 2014 r. pokazały, że wyborcy chcą odbudowy potencjału społeczno-gospodarczego miasta. Jeśli nie wielkiego, to przynajmniej silnego ośrodka, bez kompleksów w stosunku do Rybnika. W 2018 r., pokazując ambitny program „Racibórz może być znów wielki”, Dariusz Polowy dawał do zrozumienia, że jest tego w pełni świadomy. Wykorzystał te oczekiwania, ale jednocześnie zaciągnął wyborczy dług. Dziś zdaje się o tym zapominać.
Demografia nadal małymi krokami demoluje kapitał ludzki Raciborza. Miasto się starzeje. Co roku spada liczba mieszkańców. Bezrobocie 2020 do 2019 podskoczyło o ponad 20 proc. Ostatnie lata to kłopoty Ramety i Rafako. Związki tej drugiej spółki (ponad 1000 osób na stanie) obawiają się upadłości. Rynek pracy ratują Eko-Okna, ale spółka nie kryje, że chciałaby szybkich połączeń z Rybnikiem i okolicami, bo tam widzi zaplecze siły roboczej. To wszystko oczywiście nie wina prezydenta Polowego, ale z pewnością wyzwania w przestrzeni społeczno-gospodarczej, jakim musi sprostać.
Od lutego 2019 r. w zawieszeniu jest głośny projekt zabudowy przez Eko-Okna placu Długosza, istotny dla ożywienia śródmieścia. Władze miasta wciąż rozmawiają z szefem spółki z Kornic o tym lub zbliżonym projekcie (wieść niesie, że komunikat ma być wydany z końcem stycznia), ale nikt nie odda już dwóch minionych lat. Wypada mieć nadzieję, że z końcem tej kadencji, w 2023 r., pl. Długosza nie będzie dalej trwał w obecnym stanie, pamiętającym jeszcze głęboki PRL. Byłaby to porażka Polowego sto razy większa od niewydolnej instalacji uzdatniania Lenka w H2Ostróg, jednocześnie uruchamiająca kłopotliwą dyskusję na temat milionów z UE, które Lenk pozyskał na przebudowę placu, a Polowy oddał do Katowic.
Wciąż rośnie liczba wolnych lokali użytkowych w centrum, bo na nowe funkcje śródmieścia nie ma pomysłu, nie licząc niezrealizowanej koncepcji Parku Kulturowego Stare Miasto Racibórz, zgłoszonej przez M. Fitę. Rybnik mocno prze w kierunku utworzenia szkoły wyższej zawodowej medycznej, co stawia pod znakiem zapytania przyszłość raciborskiej PWSZ. Można odnieść wrażenie, że w Raciborzu ważniejsza jest sztuczna murawa na Płoni, a nie miejsca pracy przy Słowackiego i wizerunek uczelnianego kampusu.
Ostatnią kadencję M. Lenka wypełniło tworzenie stref gospodarczych (Bartka Lasoty, Ostróg - na końcu Cecylii, po byłej cukrowni), w tej sprzedano resztę wolnych gruntów, nie podejmując szerzej tematu wytyczania kolejnych, nie licząc pomysłu na poszerzenie tej przy Lasoty, obok linii kolejowej do Markowic. Po poprzedniej ekipie obecna przejęła rozpoczętą budowę dwóch bloków przy Łąkowej. Chce dokończyć projekt i wznieść kolejne dwa, ale o nowych projektach budownictwa mieszkaniowego cisza. Na tym tle porównanie D. Polowego do poprzedników może wypaść szczególnie blado.
Strategia miasta dopiero się buduje i trudno będzie w niej nadal akcentować port odrzański. Prędzej Chińczycy zaczną eksplorować surowce na Księżycu, niż my zobaczymy statki płynące przez Racibórz. Planowana linia kolejowa do Centralnego Portu Komunikacyjnego pobiegnie z Ostravy do Katowic przez ziemię rybnicką i wodzisławską. Czeka nas dalsza prowincjonalizacja. To wymaga dobrego pomysłu na miasto!
Mieszkania i praca - te dwa elementy to od wieków fundamenty rozwoju. Sprzyja nam rozbudowa Eko-Okien. Dlaczego więc Racibórz nie poszerza teraz za wszelką cenę bazy mieszkaniowej, woląc lodowisko czy sztuczne boisko? Te obiekty nie decydują przecież o rozwoju. Boiska mamy w każdej dzielnicy, a lodowisko kosztem 150 tys. zł można co roku stawiać na Rynku. Wzmocnienie potencjału demograficznego to w przyszłości rozłożenie kosztów utrzymania infrastruktury na większą liczbą mieszkańców. Dziś - przy drastycznym w 2020 r. spadku urodzeń - trzeba myśleć o redukcji sieci szkół, nie tylko gminnych, ale i podległych powiatowi ponadpodstawowych. Będzie ich za dużo. Ubędzie miejsc pracy dla nauczycieli.
Bez ludzi nie ma rynku zbytu, bez popytu nie ma rozwoju handlu i usług. Mniej będzie klientów aquaparku i lodowiska. Pamiętajmy, że sąsiedzi mają te same problemy, co my i budują swoją konkurencyjność. Nasi rywale to Rybnik, Kędzierzyn-Koźle czy dynamicznie prące do przodu Gliwice, gdzie rzucają się w oczy kolejne bloki mieszkalne. Gdzie powstają wartościowe miejsca pracy.
Każdy gra tak, jak mu rywal pozwala. Można więc zrozumieć Dariusza Polowego i jego zaplecze, że w starciu z większością w Radzie Miasta postanowił ścigać się na ilość tzw. ciepłej wody (i czystszej w przypadku aquaparku). Nikt przecież nie stawia wielkich wymagań, nie pyta o fundamenty, o gospodarkę, o projekty, o plany działań. Nikt nie zgłosił konkurencyjnych projektów, wartych społecznej debaty. Prezydent wyznacza zatem pole dyskursu. Bez wątpienia jest sprawniejszy medialnie (nie ma tygodnia bez telekonferencji, niektóre tematy zaczynają się powielać), a jego oponenci rozgadani do granic absurdu. Zamiast zadawać konkretne pytania, wolą toczyć wielogodzinne dyskusje, co pokazuje słabe przygotowanie merytoryczne.
Zadziwia miałkość radnego Mirosława Lenka z PO, naturalnej przeciwwagi dla D. Polowego, popieranego przez PiS. Były prezydent zamiast podnieść jakość debaty, skierować ją na tory, jakie sam położył w latach 2014-2018 (strefy, mieszkania), przemawia jak zawsze pięknie, jak Donald Tusk. Fajnie się tego słucha, ale trudno cokolwiek konkretnego zapamiętać. Profil fejsbukowy Lenka, o zasięgu większym od Polowego, zamiast pobudzać do samorządowej dyskusji, zawiera fotki byłego prezydenta z tras biegowych i czasy pokonywania dystansów. W 2018 r. wydawał się bardziej zdeterminowany!
Pytania o najważniejsze tematy na drugą kadencję mogliby sobie postawić dziś zarówno prezydent jak i radni, nie tylko mu przeciwni, ale także ci popierający. Pytania o Racibórz za pięć i 10 lat. Tym bardziej, że rozwój pracy zdalnej i e-commerce po raz pierwszy – w ocenie specjalistów – pozwala średnim i małym miastom poważnie myśleć o rywalizacji z dużymi aglomeracjami. Oby Racibórz nie przespał tego okresu!
Komentarze (0)
Dodaj komentarz