Do rzecznika z butami i nie tylko

– Przyszła kobieta, której w auto-myjni porysowali karoserię samochodu. Sprawa byłaby łatwa, gdyby uszkodzenia zauważyła od razu a nie rano następnego dnia – opowiada Joanna Urban, Powiatowy Rzecznik Praw Konsumenta. Ta oraz 217 innych spraw trafiło w ubiegłym roku na jej biurko.
– W ubiegłym roku, jak nigdy wcześniej, najczęściej psuły się buty. Ludzie przychodzili do mnie, bo sprzedawcy nie chcieli uznać im reklamacji – wyjaśnia Joanna Urban, Powiatowy Rzecznik Praw Konsumenta. Jedne już po miesiącu nie nadawały się do chodzenia, inne po trzech, a jeszcze inne po pół roku. Takich przypadków namnożyło się aż 45, ale żadna z tych spraw nie znalazła swojego finału w sądzie. – W większości przypadków udawało nam się wywalczyć rację konsumenta – zapewnia rzecznik.
W ubiegłym roku często psuły się też telefony komórkowe oraz meble. – Sporo wniosków, które do mnie trafiały, dotyczyła kompletów wypoczynkowych. Materiał, z jakiego mebel został wykonany pozostawiał wiele do życzenia – zaznacza Urban. Do biura pani rzecznik trafiały również osoby, którym zepsuł się sprzęt AGD i RTV. – Każdego roku mamy dużo takich zgłoszeń.
Jeśli nam nie udaje się załatwić wymiany czy zwrotu pieniędzy, sprawy często rozstrzygane są w sądzie – wyjaśnia rzecznik. Rok temu na wokandę sądową trafiło 30 pozwów od niezadowolonych konsumentów. – Była spawa, dotycząca ekspresu do kawy, mebli kuchennych na zamówienie, nie działającej gry komputerowej czy części samochodowych – wylicza Joanna Urban.
Po poradę do rzecznika przychodzili także konsumenci, których oszukały firmy sprzedające drzwi wejściowe. Były to głównie osoby starsze. Dały się zwieść niskim cenom, jakie oferowały te firmy. Kiedy już towar przyszedł do domu, okazało się, że drzwi wykonano z kiepskich materiałów. W dodatku montaż robiono prowizorycznie.
Jednak obuwie, odzież czy sprzęty to nie jedyne rzeczy, które można zareklamować. Reklamacji podlegają również usługi. Najwięcej skarg było na usługi telekomunikacyjne. Aż 19 osób miało problemy z umowami na Internet. 5 z usługami bankowymi, tyle samo z finansowymi. – Ludzie zaciągali pożyczki w wątpliwych miejscach. Niektóre takie firmy działają na granicy prawa. Aby otrzymać od nich pożyczkę, najpierw klient zobowiązany jest wpłacić zaliczkę. Potem takie firmy robią wszystko, by nie przyznać pieniędzy zainteresowanym. Zanim klient się o tym dowiaduje, na zwrot wpłaty jest już za późno. Sprawą zajęła się gliwicka prokuratura – podkreśla Joanna Urban.
Rzecznik Praw Konsumenta stara się rozwiązywać każdy problem. Są jednak takie, których udowodnić winę sprzedawcy czy usługodawcy się nie da. – Niedawno przyszła do mnie kobieta, która bardzo przekonywująco opowiadała, jak w auto-myjni uszkodzili jej samochód. Sprawa z pozoru błaha, ale udowodnić się jej nie dało – opowiada Urban. Kobieta mieszka blisko myjni, jest stałą klientką dlatego zostawiła tam samochód i sama poszła do domu. Wieczorem jeden z pracowników zakładu przywiózł czyściutki samochód pod sam dom. Oddał właścicielce klucze i odszedł. Rano, kiedy kobieta obejrzała auto, zauważyła porysowany lakier. Pojechała więc do myjni, ale tam nikt nie chciał się do porysowania lakieru przyznać. – Przyszła do mnie, przedstawiła sprawę. Nic jednak nie dało się zrobić, bo nie miałyśmy dowodów. Gdyby rysę zauważyła zaraz po tym, jak pracownik przywiózł samochód, miałybyśmy dowód - wyjaśnia rzecznik. - A tak, każdy mógł to zrobić.
Justyna Korzeniak
fot. internet
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany