Męskie Zacięcie w raciborskim poprawczaku
Najpierw była rozmowa z Nim - Artur Siódmiak, gość, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, założyciel „Stowarzyszenia Akademia Sportu”. To wtedy po raz pierwszy padło hasło „barbershop” i padło z ust człowieka, który, jak widać, dotrzymuje raz danego słowa.
Współczesna praca wychowawcza (ponoć niemożliwa, jak głoszą naukowe autorytety) zorientowana na jak najpełniejsze wykorzystanie środowiska społecznego byłaby niemożliwa bez wsparcia ludzi, którzy niezmiennie wierzą, że każdy młody człowiek może osiągnąć sukces na miarę swoich marzeń. Dla jednego będzie to założenie kochającej rodziny, dla drugiego podróże, dla innego bogate życie, ale żadne z tych marzeń się nie spełni, jeśli młody człowiek nie przemebluje swojego porządku w głowie i nie nabędzie kwalifikacji oraz kompetencji, które te marzenia urzeczywistnią.
Najpierw była rozmowa z Nim - Artur Siódmiak, gość, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, założyciel „Stowarzyszenia Akademia Sportu”. To wtedy po raz pierwszy padło hasło „barbershop” i padło z ust człowieka, który, jak widać, dotrzymuje raz danego słowa. Minęło kilka miesięcy i 19.02.2021 r. wczesnym rankiem pod placówkę zajechał olbrzymi samochód dostawczy z logo „Fale-Loki-Koki”, wysiedli z niego Piotr Dagiel i Łukasz Welc, którzy przywieźli ze sobą kompletne wyposażenie salonu. Nie dość, że przywieźli, to cały dzień i noc wszystko profesjonalnie montowali, by w sobotę mogło zacząć się szkolenie. Edyta Herbasz nadała salonowi ostateczny błysk i pozostało już tylko odliczać godziny do spotkania. W sobotę pojawili się Oni - Sebastian Karczewski i Daniel „Fryzjer” Traut, czyli „Męskie Zacięcie”.
- Nie przyjechaliśmy tutaj was nawracać – powiedział Sebastian - ani po to, żeby prawić wam morały. Nie interesuje nas ani wasza przeszłość, ani to, za co tutaj trafiliście. Jesteśmy tu po to, by pomóc wam zmienić waszą przyszłość, by wasi bliscy, wasze dzieci mogły być kiedyś z was dumni.
Po krótkim spotkaniu z wszystkimi wychowankami udaliśmy się do pomieszczeń nieużywanej grupy, by zaprezentować nasz nowy salon-wyraz twarzy wychowanków mówił sam za siebie, tu słowa nie były potrzebne.
Wreszcie zaczęło się szkolenie. Wychowankowie pod okiem Sebastiana i Daniela poznawali podstawy strzyżenia, zasady operowania sprzętem fryzjerskim, bezpiecznego wykonywania pracy, używania odpowiednich środków pielęgnacyjnych. Nie było taryfy ulgowej - szkolenie było prowadzone przez mężczyzn i dla mężczyzn, więc ściema i udawanie nie przeszły. Sposób przekazywania wiedzy, komunikacja bez barier, podejście do uczniów, swoboda i wzajemne zaufanie szybko przełożyły się na klimat i chemię między Mistrzami a wychowankami. Godzina po godzinie chłopcy zdobywali coraz więcej i więcej wiedzy oraz umiejętności. Szkolenie zakończyło się wieczorem w niedzielę, a rozstanie było w tym wszystkim chyba najtrudniejszym doświadczeniem dla wszystkich nas. Koniec
Co zostało? Poza kompletnie wyposażonym salonem fryzjersko-barberskim dużo, dużo więcej. Poznanie nowych, niezwykłych i otwartych ludzi, którzy bez uprzedzeń i pytań pomagają realizować marzenia innych; doświadczenie obserwacji wychowanków, którzy z pełnym i rzadkim u nich zaangażowaniem chłonęli przekazywaną im wiedzę; przekonanie, że na tym szalonym świecie są ludzie, którzy dotrzymują raz danego słowa, poświęcają swój cenny czas i pozwalają wierzyć, że człowiek człowiekowi nie jest wilkiem, a przyjacielem. Pozostała wiara w sens naszej codziennej pracy z nieletnimi, tak często pełnej porażek i rozczarowań, bo praca z żywym organizmem, pełnym sprzeczności i wewnętrznych burz nie może być wolna od trudności. Jeśli dwóch gości potrafiło wywołać łzy u facetów naładowanych testosteronem, otworzyć ich i skupić uwagę przez 48 godzin, to musi oznaczać coś niezwykłego.
Przed nami kolejne pomysły-kolejne szkolenia, kursy, strzyżenia osób z zewnątrz, a gdzieś w perspektywie spowodowanie, że młodzi ludzie wykorzystają szansę na nowe, lepsze życie.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.