TVP przygotowywała dziś materiał o nowej atrakcji Raciborza
Dzięki staraniom raciborskiego Stowarzyszenia Odra 1945 wkrótce będziemy mogli zejść do bunkra z czasów II wojny światowej. Materiał o tym miejscu przygotowywała dziś z rana TVP.
Na tzw. kipie - młodym lesie pomiędzy nieczynną linią kolejową Olza-Markowice a obwodnicą ul. Drzewieckiego znajduje się poniemiecki bunkier z czasów II wojny światowej, związany z obroną przeciwlotniczą miasta Ratibor w latach 1943-1945. Kipa powstała pod koniec lat 30. XX w. z ziemi nawiezionej podczas budowy kanału Ulgi. Od listopada zeszłego roku bunkier do zwiedzania przygotowują członkowie Stowarzyszenia Odra 1945 r. Widać już postęp prac. Miejsce zostało oczyszczone. Trwa przygotowanie bezpiecznego zejścia do wnętrzna budowli. Prowadzi tu boczna droga (druga idąd od parkingu przy Arboretum) od trasy spacerowej wzdłuż linii kolejowej w kierunku stawów przed Markowicami.
Z miejscem tym związana jest pewna tajemnica. W latach 80. XX w. u leśniczego w Oborze pojawił się starszy siwy człowiek z żoną. Przedstawił się jako ewangelicki pastor zamieszkujący wówczas w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Wyznał, że w 1945 r. walczył w Raciborzu jako żołnierz Wehrmachtu. Pytał o bunkier, który miał się znajdować w młodym lesie pomiędzy linią kolejową Racibórz-Markowice a wałem kanału Ulgi.
Leśniczy przyznał, że rzeczywiście w lesie tym znajduje się murowany bunkier nakryty niegdyś betonowymi płytami. Miejscowi nazywają ten teren „Kipą”. Stanowi lekkie wzniesienie powstałe w czasie budowy Ulgi, zakończonej w 1942 r. Niemcy zwozili tu ziemię z drążonego koryta tzw. nowej Odry. Pod koniec wojny, kiedy od strony Rybnika już w styczniu 1945 r. zbliżała się Armia Czerwona, umiejscowiono tu baterie przeciwlotnicze. W bunkrze znajdował się prawdopodobnie punkt dowodzenia. Same działa stały tuż obok. Do dziś pozostały po nich głębokie leje oraz ciąg okopów, którymi przemieszczali się żołnierze.
Pastor, kiedy dowiedział się, gdzie należy szukać bunkra, podziękował leśniczemu za informację i odszedł. Przez kilka dni nikt z mieszkańców leśniczówki nie zaprzątał sobie głowy jego wizytą. Kiedy jednak po pewnym czasie leśniczy postanowił odwiedzić to miejsce, ku jego zdumieniu w betonowej podłodze zobaczył odsłoniętą skrytkę. Nikt wcześniej nie sądził, że może się tu znajdować. Jej nakrycie pokrywała cienka warstwa zaprawy murarskiej zlewającą się z wylewką podłogi.
Niestety, nie wiadomo, co tam się znajdowało. Wiele jednak wskazuje na to, że ukrył tu coś ów pastor, były żołnierz broniący Raciborza przed Rosjanami. Czy były to jakieś kosztowności, może broń, plany, albo po prostu rzeczy osobiste będące cenną pamiątką dla tajemniczego duchownego? Tego już się chyba nie dowiemy.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz