Nie jest prawdą, że u dzieci lawinowo wzrastają ciężkie przebiegi COVID-19
Nie jest prawdą, że u dzieci lawinowo wzrastają ciężkie przebiegi COVID-19 - powiedziała PAP prof. Magdalena Marczyńska, specjalistka chorób zakaźnych u dzieci. Dodała, że rzeczywiście więcej dzieci trafia obecnie do szpitali z pozytywnym wynikiem testu, ale przyczyny hospitalizacji są inne.
"To prawda, że więcej osób w grupie dzieci i młodzieży po zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2 ma pewne objawy. Nie jest jednak prawdą i nie notuję tego u siebie w szpitalu, że lawinowo wzrastają ciężkie przebiegi COVID-19 w tej grupie wiekowej. Chciałabym uspokoić rodziców, bo na ten temat trzeba wyjaśnić wszelkie niuanse, a nie tylko rzucić hasło, że dzieci mocniej chorują na COVID-19" - wskazała prof. Marczyńska.
Przyznała, że widać wzrost pozytywnych wyników testów u niemowląt oraz dzieci żłobkowych bądź wczesnoprzedszkolnych. "Nie mamy pełnych danych w tym zakresie, bo zliczenie sumy takich przypadków w grupie 0-10 lat wszystkiego nie mówi. Zakażeń dzieci z klas I-III wśród obecnie hospitalizowanych wydaje się, że jest zdecydowanie mniej" - podkreśliła ekspertka doradzająca rządowi w ramach Rady Medycznej.
Dodała z pełnym przekonaniem, że zdecydowana większość dzieci nadal przechodzi zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 łagodnie. "Gdy lekarze rodzinni mają pacjenta, który gorączkuje trzy dni, to wysyłają go do szpitala. Dotyczy to zwłaszcza niemowląt, a na pewno dzieci z potwierdzonym COVID. Tam często okazuje się, że wynik testu jest pozytywny, ale przyczyna hospitalizacji jest inna. Często jest to inna infekcja bądź choroba: zapalenie ucha, zakażenie układu moczowego plus zakażenie koronawirusem. To trzeba jasno wytłumaczyć" - wskazała prof. Marczyńska.
Dzieci są kierowane do szpitali, aby mogły być zbadane szczegółowo i zdiagnozowane.
"Często są hospitalizowane 3-4 dni i wypisywane do domu. Z dzieckiem z COVID-19 w trakcie pobytu w szpitalu zawsze może przebywać jeden rodzic, niezależnie od jego statusu COVID (zaszczepiony, na kwarantannie, czy w izolacji). Pozostają razem w izolatce, z której można wyjść wyłącznie na badania zewnętrzne – na prośbę personelu. W dobie pandemii w szpitalach nie ma odwiedzin, czyli do dziecka z opiekunem nikt nie może przychodzić, ewentualne brakujące rzeczy są przekazywane personelowi i dostarczane do separatek wyłącznie przez personel" - podkreśliła ekspertka od chorób zakaźnych wieku dziecięcego. (PAP) Tomasz Więcławski twi/ mhr/
Komentarze (0)
Dodaj komentarz