Radni pytają, co dalej z obozem w Pleśnej?
Temat stanął na wczorajszej (24.03.) komisji oświaty. Nad Bałtykiem gościł niedawno wiceprezydent Dawid Wacławczyk.
– Wiem, że pan już tam był, więc ma pan rozeznanie. Spodobał mi się pomysł, by Pleśna żyła dłużej, czyli od maja do końca września. Powiedział pan, że dużym sukcesem było zaproponowanie wyjazdów rodzinnych. Mam przed sobą dokument ukazujący, jakie było obłożenie. Jeśli chodzi o turystykę to ja nie mam się co z panem mierzyć. Chciałem zapytać, czy nie warto przemyśleć, by od Bożego Ciała otworzyć Pleśną? Warto spróbować zorganizować dwa turnusy w Pleśnej. Co pan jako wiceprezydent o tym myśli? – dociekał radny z Płoni, Paweł Rycka (na zdj. pierwszy z prawej).
- Mówiąc o sukcesie nie miałem na myśli sukcesu finansowego, a ogólnie to, że udało się uruchomić obozowisko i nie stało ono przez rok odłogiem. Tak, byliśmy liczną delegacją w Pleśnej. Maszt, który ma mieć 50 metrów wysokości jeszcze nie stoi, ale póki co wstrzymujemy się z jakimikolwiek inwestycjami, gdyż jego pojawienie się nie tylko zajmie miejsce na kilka namiotów, ale może, choć musi, przekreślić sens funkcjonowania obozu u jego stóp. Póki nie stanie – trudno sobie to wszystko wyobrazić, nawet będąc na miejscu. Co do obecnej sytuacji, realia są takie jakie są. Pandemia nabiera tempa. Wielkość tego wydarzenia, bo mówimy o zatrudnieniu około 40 osób, jest naprawdę trudna. Słyszymy o pierwszych zakażeniach w przedszkolach, wśród dzieci. Wersja optymistyczna jest taka, że obostrzenia dla obozów będą takie, jak w zeszłym roku, mamy informację z Kuratorium. Ale poza kadrą mamy inne problemy: ograniczenia w transporcie, ograniczenia w zakwaterowaniu mniej więcej o połowę w stosunku do normalnego czasu. Mniej dzieci pod opieką jednego wychowawcy. Ogromny wzrost kosztów uczestnictwa jednej osoby. W tym roku stawiamy na wypoczynek rodzinny. Infrastrktura też jest taka jaka jest, ma kilkadziesiąt lat. Ten obóz trzyma się na ciekawej lokalizacji i sentymencie, bo warunki są raczej azjatyckie niż europejskie. Ale oczywiście, póki to będzie miało wzięcie, trzeba takie obozy organizować. Weźmy jednak uwagę na to, że pandemia niszczy turystykę i być może po 2 latach przerwy, kiedy ludzie przyzwyczają się do wyższego standardu, staniemy przed zadaniem budowy nowego ośrodka z drewnianymi domkami – powiedział Dawid Wacławczyk.
- O Pleśnej można mówić dużo. Ma pan rację, że dziś możemy sobie gdybać, co będzie. Przemawia przez pana jednak optymizm. Rozumiem, że to wyzwanie dla miasta, ale musimy dać sobie szanse na zorganizowanie tego. Mam nadzieję, że będziemy mogli skorzystać z pana doświadczenia w branży turystycznej, by przenieść je na grunt miejski właśnie w odniesieniu do Pleśnej. Naprawdę mam szczere, dobre intencje, by spróbować. Na dziś jestem przekonany, że może się udać – stwierdził radny Paweł Rycka.
- Zgadzam się, że jeśli mamy ośrodek to powinien on pracować. Najlepiej cały rok lub jak najdłużej. Pytanie jednak, czy to właśnie gmina powinna być organem prowadzącym. Swego czasu jeździłem do Sianożęt do ośrodka z Kolzamu, do Łaz do ośrodka Rafako. Proszę zobaczyć, że biznes dawno wycofał się ze swoich ośrodków, bo zorientował się, że to dla niego duże koszty. Turystyką i hotelarstwem zajmują się dzisiaj zawodowcy, którzy starają się swoim ośrodkom zapewnić jak najdłuższy byt w ciągu roku. My nie tylko organizujemy obóz, ale utrzymujemy przez cały rok bazę pod 6 tygodni jego działania, to nie jest działanie ekonomiczne – zakończył D. Wacławczyk.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz