Gertruda Kojzar świętowała 100. urodziny. 40 lat była szefową słynnej piekarni na Londzina
To wdowa po śp. Alojzym Kojzarze, znanym raciborskim rzemieślniku cukierniku. Raciborzanie do dziś wspominają jego wspaniałe lody z ul. Londzina. Pani Gertruda cztery dekady szefowała w rodzinnym biznesie. Setne urodziny świętowano w Wiśle.
- Uroczystość urodzinowa odbyła się w ścisłym gronie rodzinnym w wakacyjnym domku w Wiśle. Były obecne trzy córki z rodzinami, wnukami i prawnuczkami, z których dwie są na zdjęciu. Niestety, postępująca choroba nie pozwoliła babci siedzieć z nami przy urodzinowym stole, ale zrobiliśmy wszystko, aby przy jej łóżku poczuła urodzinową, miłą atmosferę - relacjonuje wnuk Karol Talik, który przesłał nam również zdjęcia pani Gertrudy. Życzymy p. Gertrudzie długich lat życia w zdrowiu i pomyślności.
Zmarły 6 marca 2013 r. Alojzy Kojzar urodził się w 1914 r. w Rowieniu (powiat rybnicki). Do Raciborza przybył podczas wojny w 1939 r., z nakazem przymusowej pracy. – Byłem skierowany na roboty do powiatu raciborskiego. Pracowałem tu jako piekarz aż do końca wojny – wspominał nam w grudniu 2011 r., kiedy pisaliśmy o jego 97. urodzinach. – Pracowałem w piekarniach w Pietrowicach Wielkich, Wojnowicach i Makowie – dodał. Kiedy wojna się skończyła, wyrzucono go z mieszkania i powrócił do Raciborza, gdzie otworzył swoją własną piekarnię. – Racibórz wyglądał wtedy strasznie, zniszczenia sięgały 80% – mówił.
Z piekarnią przy ulicy Londzina 50 pan Alojzy wiązał wiele wspomnień. To tam poznał swoją żonę – Gertrudę. – Gertruda przez ponad 40 lat pracowała w piekarni jako szefowa, później sklep przejęła nasza córka – przypominał. Państwo Kojzarowie ślub brali 4 sierpnia 1946 roku, w raciborskim kościele p.w. św. Mikołaja. – Nie mieliśmy wtedy samochodu, więc do ślubu pożyczyliśmy auto od straży pożarnej – wspomina pani Gertruda. Doczekali się trzech córek.
Piekarnia przez lata cieszyła się olbrzymią popularnością, a fama o przepysznych kołaczach, pączkach i lodach rozchodziła się na różne krańce Polski. – Będąc kiedyś w Wiśle, pewien taksówkarz powiedział mi, że zna Racibórz, ponieważ można tam zjeść najpyszniejsze lody na świecie. Mówił wtedy o naszej piekarni – wspomina pani Gertruda.
W czasach świetności kolejki do sklepu były olbrzymie, a piekarnia malutka, więc ludzie ustawiali się na dworze. – Czasem czekali nawet godzinę, ale widocznie było warto – mówili nam blisko 10 lat temu państwo Kojzarowie. – Do dziś potrafimy odtworzyć tę recepturę. Wszystko świeże, na prawdziwym, pełnym mleku, nie takim jak dziś, z kartonika – dodali.
Choć piekarnia na Londzina 50 została sprzedana innemu właścicielowi 30 września 2011 r., wielu ludzi z utęsknieniem wspomina jej wyroby, a w szczególności pyszne lody. Pan Alojzy był założycielem Klubu Cukierników w Raciborzu – pierwszego raciborskiego cechu po 1945 r. Przez wiele lat działalności piekarnia przy Londzina wychowała wiele pokoleń cukierników, którzy do dziś mają swoje zakłady.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.