Gdzie ten Polowy z tamtych lat?
- Jest pewny człowiek w Raciborzu - takie hasło zdobiło pierwszy plakat, z którego raciborzanie w 2018 r. dowiedzieli się, że Dariusz Polowy chce być prezydentem miasta. Po blisko czterech mamy prezydenta, któremu czas wypełnia ostatnio biadolenie na opozycję. To tylko dowód na to, że jest skuteczna.
W polityce trzeba mieć miękkie serce i twardy tyłek - to powiedzenie jednego z raciborskich radnych, które doskonale obrazuje, czym jest rządzenie. Po jednej stronie rządzący, po drugiej opozycja. Ci pierwsi mają tak "uprawiać" politykę, by wyborcy dostrzegli tego efekty, niekoniecznie patrząc za kulisy, a przede wszystkim, na trwające ostatnio po 9 godzin sesje Rady Miasta. Długawe posiedzenia w ratuszu obserwują zwykle sami ich uczestnicy, wąskie grono pasjonatów samorządu i - z obowiązku - dziennikarze. Przeciętny raciborzanin wybiera raczej rozrywkę niż śledzenie dyskusji włodarzy czy komentarze, nierzadko wtłaczane pod artykuły przez fermy trolli.
Rolą opozycji - jeśli nawet nazywa się konstruktywną - nie jest wspieranie rządzących, ale ich punktowanie, a także, co tu kryć, zbieranie kapitału na kolejne wybory. Nie jestem więc specjalnie zdziwiony tym, że radni Razem dla Raciborza Mirosława Lenka czy niezależni Michała Fity nie ułatwiają życia Dariuszowi Polowemu. Nie inaczej przecież robili obecni koalicjanci prezydenta z NaM-u, kiedy sami zasiadali w opozycji i nie oszczędzali Lenka.
Prezydent Raciborza wybierany jest w wyborach bezpośrednich przez mieszkańców, nie przez większość radnych. Kto decyduje się na kandydowanie, ten z definicji powinien mieć receptę na forsowanie swoich pomysłów, z pełną świadomością reguł, jakie rządzą polityką, także tą lokalną.
- Ludzie nie powinni wiedzieć, jak się robi politykę i jak się robi parówki - mawiał cesarz Wilhelm II. Nie jest to tylko refleksja, ale i dobra rada dla tych, którzy w polityce zaczynają stawiać pierwsze kroki. Jedni – odporni na krytykę - idą drogą sukcesu, drudzy użalania i jęczenia.
- Chciałem dobrze, ale to oni są winni! Tak po raz kolejny zabrzmiał dziś Dariusz Polowy, narzekający, ba!, biadolący na opozycję. A to, że nie chciała lodowiska za 5 mln zł, a potem za 24 mln zł. Że chce za 12 mln zł, a ceny, wiadomo, szaleją. Że Klima, Szukalska i Lenk urządzają sobie polityczne wojenki, że torpedują dobre pomysły itd, itd.
Uśmiechnięty, pewny siebie dotąd Polowy, wyjątkowo odporny na serię ukłuć, ostatnio ma marsowe miny, co aż rzucało się w oczy na styczniowej sesji. To czwarty, przedostatni rok kadencji prezydenta, a w dorobku winda, SOWA w SP 18 i żłobek. Czyżby na zapleczu prezydenta przekombinowano?
Droga Polowego do wielkiego Raciborza nie jest usłana różami, ale też mało kto się spodziewał, że taka będzie.
Opozycja – żeby było jasno - ma swoje za uszami, ale w 2023 r. wyborcy będą pytać, co zrobiono za Polowego, a nie czego nie zrobiono z powodu Klimy, Lenka czy Szukalskiej. Komu będzie się chciało czytać stosy oświadczeń, wysłuchiwać dyskusji czy czytać komentarze?
Wyborcy płacą za skuteczność, a ta obejmuje kreatywność oraz zdolność do kompromisów i budowania większości. Inaczej, panie Prezydencie, nie da się przecinać wstęg i pić szampana. Może więc warto chwycić za lejce, obrać inną drogę i ruszyć mocno do przodu, a nie ciągle nasłuchiwać szczekania wokół karawany?
Komentarze (0)
Dodaj komentarz