Wiceszef polskiej dyplomacji w Raciborzu. Mowa była o konflikcie w Ukrainie
Raciborzanin Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych, wziął dziś, 17 maja, udział w panelu dyskusyjnym poświęconym konfliktowi w Ukrainie. Otwarte spotkanie z mieszkańcami odbyło się w Strzesze.
To drugie, jakie zorganizowano z inicjatywy prezydenta Dariusza Polowego. Pierwszym, w lipcu 2010 r., była debata przed wyborami prezydenckimi z udziałem profesorów Andrzeja Zybertowicza i Marka Migalskiego. Dzisiejszą dyskusję zdominował temat konfliktu ukraińsko-rosyjskiego oraz jego skutków, w krótkiej i dłuższej perspektywie.
- Gdyby Rosja miała możliwość, to atakowałaby Polskę i inne kraje - przekonywał wiceminister Jabłoński, podkreślając, że nasz wschodni sąsiad wykazuje wiele słabości, nie tylko militarnych, ale również wewnętrznych. Nie można dziś ustępować, nawet za cenę inflacji i innych perturbacji gospodarczych. - Tę słabość trzeba wykorzystać - dodał wiceminister, przypominając, że dotychczasowe poczynania Rosji (Syria, zajęcie Krymu, wschodniej Ukrainy) uchodziły jej na sucho. Największy kraj dawnego sowieckiego imperium nie spodziewał się jednak takich problemów w wojnie z Ukraińcami, trawiony jest przez układy mafijne i wszystkie patologie państw dyktatorskich. – To nasza historyczna szansa – padło na spotkaniu.
W ocenie P. Jabłońskiego konflikt potrwa długo, Ukraińcom trzeba pomagać, bo walczą także w naszym interesie, stabilnej i bezpiecznej Europy Środkowo-Wschodniej, w której warto inwestować. Postawa Polski i Polaków ukształtuje wzajemne relacje na lata, może setki lat. Przypomniał, że wojna tak naprawdę trwa od 2014 r. czyli zajęcia Krymu, a obserwowana od zeszłego roku presja na wzrost cen gazu była etapem przygotowania do obecnego konfliktu. Jabłoński mówił o negatywnej ocenie działań rządu Węgier, uzależnieniu niemieckiej gospodarki od cen surowców i zgodzie Turcji na wstąpienie do NATO Szwecji i Finlandii. To tylko kwestia czasu, a konkretnie, jak dodał, spełnienia warunków Ankary.
Zapytany przez nas czy konflikt może się rozlać na inne regiony świata, m.in. zagrożone głodem kraje arabskie, wiceminister zapewnił, że to ryzyko zostało w porę dostrzeżone, a efektem są działania, które mają zapobiec negatywnym scenariuszom. W kwestii potencjalnego rozpadu wielonarodowej Rosji i konfliktów wewnętrznych, szczególnie za Uralem, nie wykluczył takiej możliwości, ale uznał, że do takich scenariuszy, o tak dużej tektonice, należy podchodzić z dużą ostrożnością. Chiny w jego opinii bacznie obserwują konflikt, to kraj, który jest cierpliwy, niewątpliwie zależy mu na dostępie do surowców i bez wątpienia inaczej postrzega dziś Rosję niż w lutym, kiedy Putin planował szybkie zajęcie Ukrainy.
Czy istnieją spiski? - zapytaliśmy wiceministra wskazując na epidemię i mnożące się teorie dotyczące jej źródeł. - Spiski są cechą polityki i dyplomacji - padła odpowiedź, ale jednocześnie należy mieć na uwadze skalę takich działań. Wpływanie na globalne procesy jest zdaniem wiceministra ograniczone, a trzeba też mieć na uwadze przypadek i jego rolę w dziejach świata, znacznie większą niż się powszechnie sądzi. Wiceminister dodał, że Rosja finansowała ruchy antyszczepionkowe czy sięgające do segregacji rasowej w USA, bo jej celem zawsze była destabilizacja.
To ciekawe spotkanie trwało około półtorej godziny. Obecnej na nim młodzieży wiceminister, niegdyś olimpijczyk z I LO, radził sięgać po wartościowe lektury, bez których trudno dziś pogłębiać wiedzę o współczesnym świecie.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz