Fotki, wojna i rozrywka. Powiat raciborski to dziś tylko obszar na mapie [OPINIA]
Powiat raciborski to nie tylko obszar, ale i szachownica, na której powywracano bierki. Trzeba je na nowo poustawiać, zacząć grać i wygrywać.
Jeszcze nigdy nie urządzano tyle imprez rozrywkowych i festynów. Podczas gdy Internet zalewają zdjęcia uśmiechniętych włodarzy, upada projekt północno-zachodniej obwodnicy Raciborza mający poprawić komunikację w regionie z największym pracodawcą, a prezydent stolicy powiatu jest wygwizdywany w sąsiedniej gminie.
Odkąd zniesiono formalnie epidemię, samorządowców ogarnęła – przepraszam za określenie – imprezowa biegunka. W ślad za nią facebook.com zalewają słodkie zdjęcia uśmiechniętych włodarzy, realizujących się bardziej w roli kulturalno-sportowych działaczy niźli menedżerów z krwi i kości. Można nawet odnieść wrażenie, że na rok przed ustawowym terminem wyborów nie zajmują się niczym innym jak organizowaniem eventów w każdym możliwym miejscu, nawet w sądzie i podziemiach wodociągów, choć trzeba przyznać, że bez cenowych fajerwerków. Wiadomo – przed kolejną zimą myślimy dziś raczej o cenach węgla i gazu niźli kolejnym powiatowym zamkowym jarmarku za milion złotych.
Dzieje się to przy wciąż pogarszających się wskaźnikach demograficznych oraz rosnących cenach usług. Samorządy coraz ostrożniej podchodzą do gospodarki budżetowej, bo w przetargach ceny wystrzeliły w górę. Słychać o ryzyku światowej recesji, co rodzi poważne wyzwania w obszarze gospodarki. Większe zmartwienie wydaje się dziś budzić to, czym i za ile ogrzejemy jesienią obiekty użyteczności publicznej, a nie to, co znajdzie się w kalendarzach imprez.
Cóż, już od czasów rzymskich wiadomo, że wyborców zdobywa się na igrzyskach, a nie podczas rozmów o problemach. Nie ma zresztą w tym nic złego pod warunkiem, że władza, oprócz zabawy, zapewnia również chleb, na teraz i – co ważne – na przyszłość.
W kampaniach wyborczych – co ciekawe - wszyscy mówią o potencjalne społeczno-gospodarczym, wielkich projektach biznesowych, a potem, nawet ci najbardziej zagorzali w kreśleniu wizji wielkości, kończą i tak na festynach. W samorządowym slangu określa się to polityką ciepłej wody, dość skuteczną, ale krótkowzroczną, nieodporną na zawirowania gospodarcze, które właśnie mają miejsce.
Kiedy w grudniu 2021 r. premier ogłosił w Pszczynie, że rząd wesprze kwotą 70 mln zł budowę północno-zachodniej obwodnicy Raciborza w kierunku Eko-Okien, kto mógł organizował konferencję i wypinał pierś do fotek. Kiedy projekt upadł, problem – jak to zwykle bywa – zyskał status sieroty.
Trudno się dziwić, skoro starostwo i magistrat dzieli nie tylko Odra, ale i wzajemna niechęć. Na dodatek prezydent Raciborza obstaje przy procedurze lokowania w Kornicach niechcianej przez nikogo asfalciarni, a przewodniczący Rady Gminy Pietrowice Wielkie nie przebiera w słowach mówiąc o raciborsko-pietrowickiej wojnie. Ochłodzenie relacji z brzydkim zapachem w tle dotyczy samorządów mających dziś największy interes we wspomnianej obwodnicy. Ma przecież powstać po to, by tysiące pojazdów od strony Eko-Okien, w tym ciężarowych, szybko przemieszczało się poza nasz powiat z pominięciem lokalnych dróg - w Raciborzu i u pietrowickiego sąsiada.
Na dodatek okazuje się, że prezydent Raciborza na konwencie samorządowców powiatu nic nie wspomniał o planach podległej mu spółki PRD w kwestii asfalciarni, co tylko potwierdziło krążącą od dawna opinię, że ów konwent to okazja do spożycia kawy oraz wymiany informacji o planach wakacyjnych, a nie załatwiania kluczowych problemów, z których najważniejszy to drogi.
Przed głośną dziś tzw. aferą kornicką była jeszcze przystankowa, która nie ujrzała światła dziennego po tym jak raciborski magistrat wycofał się z planów udostępnienia przystanków głubczyckiemu konkurentowi powiatowego PKS-u, do którego podraciborskie gminy sporo dokładają, by dowozić swoich uczniów do raciborskich szkół.
Jeśli niektórych razi wojenna retoryka w sprawie asfalciarni, to wtajemniczeni i tak wiedzą, że sprawa jest bardzo poważna, bo wyklucza coś takiego jak wzajemne zaufanie, otwarcie i chęć współpracy. - Relacje bywają toksyczne - słyszę od jednego z wójtów, a w pamięci pozostają słowa burmistrza Kuźni Raciborskiej z lutego 2017 r., który ostrzegał przed KR-exitem, dając do zrozumienia, że jego gmina ma coraz mniej związku z Raciborzem.
Kto ma największy interes w tym, by jednoczyć samorządy powiatu we wspólnych interesach? W mojej opinii stolica, czyli Racibórz. Zapoczątkowany w czasach XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej rozwój naszego miasta oparto właśnie na budowaniu wspólnoty powiatu, a przez to dużego rynku dla raciborskich firm. Do starego miasta przyłączono dzisiejsze dzielnice - m.in. Ostróg, Płonię, Starą Wieś, Nowe Zagrody, Studzienną, Sudół. Jeszcze w latach 70. minionego stulecia włączono Brzezie i Markowice.
Idźmy dalej. Ochoczo podpisywano się pod planami reaktywacji linii kolejowej z Raciborza przez Pietrowice Wielkie do Racławic. Dziś wiadomo, że będzie drogo, rząd wyłoży większość kwoty, ale nie całą. Trzeba porozumieć się co do wkładu własnego. Trudno dziś myśleć o kompromisie, skoro toczy się wspomniana samorządowa raciborsko-pietrowicka wojna, a problem dotyczy milionów złotych, których wszystkim brakuje w budżetach.
Cisza nastała wokół domknięcia procedur związanych z budową dalszych odcinków drogi Racibórz-Pszczyna - odcinka od Rybnickiej-Piaskowej z nowym mostem na Uldze w kierunku Dębicza, Kornowac i Rybnika. Liderem w projektowaniu jest raciborski magistrat.
Oddana wschodnia obwodnica co prawda pięknie wygląda, ale ruch na niej jest niewielki, bo problemem jest kierunek Racibórz-Rybnik a nie Racibórz-Rudnik via Miedonia. Nadal są korki na Głubczyckiej, nadal korkuje się myto na Bogumińskiej-Jana Pawła II. Co więcej, z powodu nowej obwodnicy dłużej jedzie się też na Markowice, a kto podróżuje dalej przez Babice, Szymocice i Rudy w stronę A4 w Gliwicach ten wie, że trzeba mieć tu wprawę w omijaniu dziur i kolein.
Losy obwodnicy północno-zachodniej, która ulżyłaby największemu pracodawcy w powiecie, stoją pod wielkim znakiem zapytania, tak samo jak dalsze relacje na forum samorządów powiatu raciborskiego.
Co ciekawe, w ramach dwóch rozdań z Polskiego Ładu, na ziemię raciborską trafi ponad 200 mln zł na dziesiątki mniejszych zadań. Te 200 mln zł, razem z rządową dotacją (70 mln zł) i deklarowanym udziałem Eko-Okien w budowie 4 km północno-zachodniej obwodnicy (48 mln zł) dałoby z okładem 320 mln zł, pozwalające poważnie myśleć o drodze od Rudnika via Kornice w stronę gminy Krzyżanowice. Byłby to szkielet komunikacyjny oparty o drogę krajową nr 45 Zabełków-Opole. Potem należałoby wybudować drugi odcinek wschodniej obwodnicy Raciborza (Piaskowa-Płonia-Sudół), nowy most na Uldze, zmodernizować drogę na A4 przez Nędzę i Rudy i zamknąć wreszcie temat drożnego układu komunikacyjnego w powiecie.
To oczywiście rozwiązanie hipotetyczne, program Polski Ład dzielony jest w oparciu o określone kryteria, lecz kto wie, czy w sytuacji kompromisu samorządów powiatu raciborskiego, przy wsparciu lokalnych parlamentarzystów, rząd nie poszedłby na rękę, czyli dał pieniądze na inwestycje w długo oczekiwaną rozbudowę układu komunikacyjnego. Bez niego ziemi raciborska nie pozbędzie się statusu prowincji!
Nic by się przecież nie stało, gdyby poczekały takie zadania jak np. adaptacja zamkowej słodowni na multimedialne muzeum (za blisko 20 mln zł), czy budowa basenu zewnętrznego w H2Ostróg (za około 30 mln zł), tym bardziej, że najprawdopodobniej do obydwu tych inwestycji, z powodu inflacji, i tak trzeba będzie sporo dołożyć.
Powiat raciborski to już niecałe 100 tys. mieszkańców, Racibórz to już niecałe 50 tys. mieszkańców. Czas, by ożywić samorządową wspólnotę dla wspólnego dobra - pracować nad projektami np. z zakresu komunikacji, oświaty, gospodarki odpadami oraz wodno-ściekowej, szukać na pograniczu terenów inwestycyjnych dla biznesu i deweloperów, co wymaga kompromisów planistycznych, redukować koszty poprzez łączenie rozmnożonych placówek kulturalnych, pamiętających jeszcze czasy 120 tys. powiatu.
Obszarów współdziałania jest sporo, ale na razie współpraca po prostu nie istnieje. Trudno o lepsze dowody, skoro upada projekt budowy północno-zachodniej obwodnicy, a prezydent Raciborza nazywany jest w Pietrowicach Wielkich trucicielem.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz