Trzecia rozprawa w procesie o zabójstwo Michała Kędzierskiego
Tym razem przed rybnickim Sądem Okręgowym zeznawał, 7 września, jeden z interweniujących funkcjonariuszy oraz postronni świadkowie.
Policjant opisał przebieg dramatycznych wydarzeń na Chełmońskiego - próbę wylegitymowania oskarżonego Radosław Ś., postrzelenie Michała Kędzierskiego, strzelaninę oraz pomoc, jakiej udzielał napastnikowi, a potem asystę w drodze do rybnickiego szpitala.
- Stał tyłem do radiowozu. Policjanci rozmawiali już z mężczyzną. Usłyszałem przez okno strzępek rozmowy i pytań. Nasi policjanci pytali go skąd jest i z jakiej jednostki. Polecili, aby się wylegitymował. On im odpowiedział: dajcie spokój – relacjonował przed sądem funkcjonariusz (źródło inf. rybnik.com.pl). - W pewnej chwili Radosław Ś. oznajmił mundurowym, że pokaże dokumenty. Odwrócił się w stronę swojego samochodu, otworzył tylne drzwi i się schylił. Przed nim najbliższej stał Michał Kędzierski. Ja stałem po lewej stronie Michała. Mężczyzna otworzył drzwi i nas nimi rozdzielił. Następnie się pochylił po dokumenty, odwrócił i padły strzały. To były sekundy. Michał się cofał, nie wiem, czy próbował uciec, czy się przewracał. Ja odskoczyłem w bok, przeskoczyłem przez maskę samochodu. Schowałem za 2 bądź 3 samochód. Z tyłu padały kolejne strzały – opisywał to, co działo się dalej i co widać na filmikach uwiecznionych przez świadków.
Zeznający przed sądem policjant jechał z Radosławem Ś. w karetce do Rybnika. Zapamiętał słowa "niech zdycha", które ten miał wypowiedzieć o śp. Michale Kędzierskim.
Sąd przesłuchał też małżeństwo, które w rejonie Bończyka-Stalmacha zauważyło dziwnie zachowującego się kierowcę renault. Ś. zwrócił ich uwagę, bo zatrzymał auto na środku skrzyżowania. Wyglądał "na pijanego i naćpanego". Powiadomiono policję.
To był moment, w którym Ś. próbował skontaktować się z matką swojego syna. Stąd odjechał w kierunku Chełmońskiego, gdzie spodziewał się spotkać jej obecnego partnera. Tam doszło do dramatu.
Dotarł tam też zaniepokojony świadek z Bończyka-Stalmacha. Podbiegł do policjantów. Prosili go, by zadzwonił na komendę.
Zeznawała kobieta, mieszkanka osiedla, która zarejestrowała wydarzenie komórką. Jeden z funkcjonariuszy polecił, by dzwoniła na komendę celem wezwania posiłków i karetki.
Na liście świadków jest jeszcze 15 osób, a kolejne rozprawy przewidziano na 26 i 31 października oraz 5 grudnia.
Czytaj także:
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.