Radni zmartwieni niskim stanem Odry. Posłuchali wyjaśnień
W czwartek, 20 października, w sali kolumnowej Urzędu Miasta odbyło się XLIII posiedzenie Komisji Gospodarki Miejskiej, Ochrony Środowiska i Bezpieczeństwa Publicznego. Jednym z tematów była rzeka Odra.
Czwartkowe posiedzenie komisji gospodarki, prócz uchwał przygotowanych na najbliższą sesję, zdominowała dyskusja na temat skażenia rzeki Odry. W sprawie wypowiedzieli się zaproszeni goście: Ewa Ochman dyrektor Zarządu Zlewni w Gliwicach oraz Mirosław Marzec, kierownik raciborskiego oddziału.
- Informacja w zaproszeniu była bardzo ogólna. Przygotowaliśmy się z zakresu prac jakie zostały wykonane lub są planowane. Co do skażenia rzeki, sytuacja przez cały okres śnięcia ryb w tym rejonie była w normie. Jedyne zgłoszenie, jakie mieliśmy z tego rejonu, miało miejsce na początku października. Zgłoszenie mówiło o wycieku substancji w rejonie mostu kolejowego. Zagrożenie zostało zażegnane, ale mimo to pobrano próbki – mówiła Ewa Ochman.
- Chciałem jedynie zauważyć, że przy wszystkich osiemnastu separatorach, jakie użytkuje miasto, dokonano ich czyszczenia – dodał Mirosław Marzec.
Do dyskusji jako pierwszy zgłosił się radny Mirosław Lenk. - Chciałem zapytać o dwie kwestie. Pierwsza dotyczy moich wieloletnich wątpliwości, co do prowadzenia Odry tym naszym okularem. Większość wód prowadzona jest kanałem Ulgi, może to sytuacja prawidłowa, ale ja nie jestem hydrologiem. Obserwuję jednak stany wód. Te, zwłaszcza w okresie letnim niepokoją. Odra miejska latem ma bardzo niski stan wody, powoduje to rozwój glonów, a to stanowi zagrożenie dla ryb i innych zwierząt. Nie mówię już o tym, że to utrudnia korzystanie z rzeki pod względem turystycznym, na przykład na spływy kajakowe. Czy to naprawdę jedyne słuszne rozwiązanie – pytał rajca z Ocic.
- Mam ograniczoną wiedzę, ale z uwagi, że pracuję tu już wiele lat, to postaram się pokrótce odpowiedzieć. Jest prawdą, że obserwuje się mniejsze przepływy Odrą miejską. To sprawa tego, że zbiornik został zaprojektowany w ten a nie inny sposób. Przepływ został ograniczony przez budowę zapory zrzutowej. W sytuacji normalnych przepływów wody Psiny wpływają do Odry, przepływają do Odry i płyną dalej. Gdy z jakiegoś powodu będzie to niemożliwe, wody Psiny płyną lewym brzegiem wałów i potem dalej. Duże znaczenie ma jednak susza hydrologiczna. To konsekwencja znikomych opadów deszczu. To się nakłada, i mamy takie stany jak mamy. Jeśli chodzi o przepływy powodziowe. Instrukcja jednoznacznie mówi, żeby podejmować odpowiednie działania i decyzje. Związane jest to z tym, żeby instalacje znajdujące się poniżej Raciborza, mogły bezszkodowo przyjąć nadmiar wody. To jednak powoduje spiętrzenie wody w kanale Ulgi. Przy wyższych przepływach ma miejsce tzw. cofka, wtedy w Odrze miejskiej jest więcej wody. Przepływy te są jednak niegroźne dla Raciborza, gdyż zbiornik jest zaprojektowany na wodę stuletnią z pewnym przewyższeniem. Zastosowane rozwiązania nie pozwalają jednak na sterowanie przepływem w Odrze miejskiej. Co do drożności tego odcinka rzeki, to jest ona zaklasyfikowana jako droga żeglowna najniższej klasy. Nie ma możliwości prowadzenia żeglugi z prawdziwego zdarzenia. Co do prac utrzymaniowych prowadzone są wykoszenia, dwa razy w roku. Na dziś nie przewidujemy zagrożenia – odpowiedział Mirosław Marzec.
- Prosiliśmy pana prezydenta o zorganizowanie spotkania z osobami odpowiedzialnymi za pracę zbiornika, gdyż właśnie tam będziemy mieli najwięcej pytań. Dziś nie mówimy jednak o bezpieczeństwie, bo wydaje się, że już możemy tak się czuć. My z Odry chcemy korzystać, co pokazuje między innymi to, że zagospodarowano bulwary. Warunkiem funkcjonowania jest woda. Śledziłem sytuację związaną z zatruciem Odry. Mamy na jednak na naszym terenie gminy nieskanalizowane. Czy w tych przypadkach kontrolujemy wloty do Odry? To też jakby nie patrzeć skażenie wód – pytał M. Lenk.
- Za to odpowiedzialne są poszczególne gminy. Mamy ewidencje wylotów, ze wskazaniem podmiotów korzystających. Takie kontrole są oczywiście sprawdzane przez odpowiedni dział – stwierdziła Ewa Ochman.
Michał Kuliga pytał o zasady kontroli wody. - Czy to się odbywa na zasadzie interwencji? Jak często się to odbywa i czy czasem robicie to sami od siebie? Chciałem jednocześnie zapytać o koszenie wałów oraz o częstotliwość sprawdzania ich stanów – pytał.
- Podmioty, które uzyskują pozwolenia, mają wskazane, ile zrzutów kwartalnie mogą wykonać. Muszą zaraportować, ile zrzutów dokonali. Potem odpowiedni dział dokonuje kontroli. Jeśli okaże się, że jeśli są przekroczenia, dokonywane są kontrole. Jest to zwykle dokonywane interwencyjnie. Jeśli jednak zauważamy, że są jakieś zanieczyszczenia, wtedy przez naszych pracowników w terenie dokonujemy stosownego sprawdzenia. Są dwa rodzaje kontroli, roczne i pięcioletnie – odpowiedziała Ewa Ochman.
- Co do ścieżki na wałach, powstała pod pewnymi warunkami, które narzucił Śląski Zarząd Melioracji. Było tam założenie, że miasto będzie wykaszać skrajnie ścieżek. Z kolei właściciel terenu na którym są wały, czyli powiat będzie kosiło resztę. W zeszłym roku miasto zaprzestało jednak koszenia, gdyż jak się okazało porozumienie pomiędzy miastem a powiatem wygasło. Zostałem wtedy poinformowany, że miasto nie będzie finansować robót na nie swoim terenie. Z braku środków nie mogliśmy przeprowadzić koszenia wiosennego we własnym zakresie, dokonano jedynie koszenia jesienią. W tej chwili odbywa się drugi etap prac. W kolejnych latach, jeśli tylko będzie zabezpieczeni środków finansowych, to wały w obszarze miasta będą wykaszane dwukrotnie. Pozostałe pozostające w moim nadzorze, będą wykaszane raz w roku. Proszę zauważyć, że tereny zurbanizowane traktujemy priorytetowo – stwierdził Mirosław Marzec.
Radny Kuliga zwrócił także uwagę na zniszczenie ścieżki rowerowej w okolicach osiedlach XXX-lecia. - Podczas koszenia ścieżka została zniszczona, była interwencja mieszkańca w Urzędzie Miasta, ale nic się nie zmieniło. Czy coś w tej sprawie wiadomo? - dociekał.
- Nic w tym temacie nie wiem, taka interwencja do mnie nie dotarła – odparł Mirosław Marzec, dodając jednocześnie, że wie o zniszczeniach ścieżki, które nastąpiły w regionie obwodnicy Raciborza. - Nakazałem firmie budującej obwodnicę stosowne naprawy, ale nie mam wiedzy, czy zostało to wykonane – mówił.
Radny Michał Kuliga stwierdził, że osobiście wyjaśni o jaką lokalizację chodzi, dodatkowo pokaże stosowną dokumentację zdjęciową.
Radni Łęski i Lenk spytali także, czy po okresie trwałości będzie możliwość dokonania zmian pozwalających na sterowanie przepływnością wody w Odrze miejskiej. - W okresie trwałości projektu nie jest możliwe dokonywanie zmian w funkcji zbiornika, czyli z suchego na mokry. Zmiany, o jakich panowie mówią są możliwe, ale konieczne jest posiadanie projektu oraz zabezpieczenie stosownych środków finansowych. O dokładne możliwości trzeba jednak pytać w Zarządzie Zlewni – odpowiedział kierownik M. Marzec.
Do dyskusji dołączył także przewodniczący Piotr Klima. - Na ile katastrofa sprzed kilku miesięcy miało jakiś wpływ na Odrę w Raciborzu i okolicy? Czy mamy jakieś zabezpieczenia? Dodatkowo chciałem zapytać, co z kanałem Odra-Dunaj. Czy jest to realnie możliwe? - dociekał radny-aptekarz.
- Zdarzenie, które miało miejsce w tym roku na Odrze nie miało żadnego wpływu na sytuację na rzece w Raciborzu. Sytuacja jest na bieżąco monitorowana, a dodatkowo dała nam materiał do analiz, jakie kroki podejmować w przyszłości. Staramy się prowadzić takie działania, by sytuacja taka się nie powtórzyła. Z informacji, jakie posiadam odnośnie kanału Odra-Dunaj, działania z naszej strony zostały wstrzymane. Należą one do ministerstwa i właśnie tam powinno się kierować zapytania – powiedziała E. Ochman.
Na koniec przewodniczący Piotr Klima stwierdził, że wiele zakładów zrzuca różne rzeczy do Odry, ale jeden z raciborskich, a mianowicie Browar Zamkowy, się do tego nie kwapi. - Jak miło byłoby, gdyby w korycie płynęło piwo – stwierdził z uśmiechem, kończąc dyskusję w tym punkcie posiedzenia.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz