Opolskie dyrdymały
Do Opola dojeżdżam w niecałą godzinę, tyle samo, co w godzinach szczytu do Rybnika. Jakie to ma znaczenie?
Dla zwolenników Opolszczyzny to argument, że w sąsiednim województwie byłoby nam lepiej, bo drogi nie tak zatłoczone, kraina rolnicza (jak ziemia raciborska) no i mniej ludna, przez co ponad 100-tysięczny powiat raciborski miałby większe wpływy na decyzje w urzędzie marszałkowskim o podziale pieniędzy na drogi i z funduszy UE. Cóż, że Opole ma ich mniej od Śląskiego, ale w przeliczeniu na mieszkańca Raciborszczyzny, co wyliczył jeden z raciborskich radnych, wyszlibyśmy i tak lepiej. No i względy historyczne. Starsze pokolenie wie, że Racibórz kojarzono zawsze z Opolszczyzną, a nie z Katowicami.
W kwestii przynależności Raciborza do województwa władza nie pytała o zdanie ludu. To znaczy decyzja zapadła na forum Rady Miasta i jak pamiętam nie pokuszono się o jakieś dogłębne analizy. Jedynie ówczesny prezydent Andrzej Markowiak, mający za sobą rekonwalescencję w Śląskim Centrum Chorób Serca, uznał, że w Śląskiem będzie nam lepiej, choćby w kwestii dostępności usług medycznych, głównie kardiologicznych, na których mu osobiście zależało.
Po co wracam do tematu? Otóż goszczący ostatnio w Raciborzu marszałek województwa śląskiego zastanawiał się na wizji Raciborskiej Telewizji Kablowej, czy w Raciborzu potrzebny jest tak duży i nowoczesny szpital, skoro w Rybniku jest trochę większy szpital wojewódzki. Uznał jednak łaskawie, że szpital jest nam potrzebny, a przekonali go do tego nasi włodarze z miasta i powiatu. Fortuna kołem się toczy. Dziesięć lat temu wybrano Śląskie stawiając na argument medyczny, który teraz kazałby nam jak najszybciej spylać do Opolskiego, bo tam pewnie nasza lecznica uzyskałaby status wojewódzkiej.
Bez wątpienia administracyjna ranga Raciborza w Opolskiem byłaby większa. Nasza klasa polityczna stawia jednak na Katowice i póki co w rządzącej województwem PO mamy jakieś przebicie. Ale co będzie jeśli stracimy to zaplecze polityczne? Pewnie będziemy alarmowani co rusz o zakusach katowicko-rybnickich, by czegoś tam pozbawić Racibórz i problemach z pieniędzmi na drogi wojewódzkie. Prezydent Rybnika (nota bene raciborzanin z pochodzenia) nie widzi nic poza tym miastem, co przysparza mu w okolicznych samorządach silne grono przeciwników.
Administracja to jedno, a realne związki to drugie. Jadąc do Opola mija się po drodze niewiele aut z rejestracją SRC. W ogóle samochodów na krajówce Opole-Chałupki niewiele. Fajnie się jedzie, ale z drugiej strony widzi jakąś demograficzną pustkę. Czy nie lepiej więc pozostać w Śląskiem, które w swoim sercu przekształca się w wielką konurbację z potężnym rynkiem pracy i technologii. Coraz częściej słyszy się, że dojazd do Katowic zajmuje nieraz mniej niż godzinę przebijając się przez Rudy na Nieborowice. Jadąc do Rybnika widzimy dziesiątki aut SRC. Jakby nie patrzeć, w Śląskiem robimy zakupy, mamy interesy, tam szukamy pracy itd. Śląskie to większy rynek i większe możliwości. W Gorzyczkach niedaleko Jastrzębia Zdroju będzie brała początek autostrada A 1. Dostęp do niej wiedzie przez Rybnik.
Raciborscy politycy, chcąc zapewne przypomnieć się wyborcom, podnoszą co jakiś czas temat powrotu Raciborza do Opolszczyzny. Oczywiście można gadać godzinami i podsycać dyskusję planami włączenia do Raciborszczyzny małego powiatu głubczyckiego. Tyle, że od kreślenia wizji nad mapami z reguły nic konkretnego się nie rodzi, tym bardziej, że nic też nie słychać o planach zmian administracyjnych w kraju. Lepiej więc skupić się na problemach gospodarczych naszego powiatu, alarmującymi danymi demograficznymi i pomysłem na wizerunek Raciborszczyzny w regionie, na pograniczu i w całym kraju.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany