Rodzina minus, czyli prezydent Lenk ...
... sam sobie robi na złość. Dowód? Nowe regulacje dotyczące przedszkoli. Nie dość, że przyjmowali je ludzie, którzy nie mają już pociech w wieku przedszkolnym, to jeszcze wykazali się wyjątkową fantazją w wymyślaniu kar dla rodziców ciężko pracujących na swój chleb.
Kilka miesięcy temu raciborski magistrat odtrąbił w mediach wprowadzenie programu Rodzina+, czyli ulg dla wielodzietnych familii, mogących teraz liczyć na zniżki w instytucjach kultury oraz sportu, np. przy wykupie biletu na grę w mini-golfa, w którego zresztą - poza dyrektorem OSiR-u - nikt od lat nie grał, bo żadna to frajda.
Jednocześnie przyjęto w ratuszu przepisy - nazwijmy to - Rodzina minus, które zmuszają rodziców dzieci przedszkolnych do biegania z zegarkiem w ręku. A to żeby pociecha nie znalazła się w placówce za szybko. A to, by choć o minutę nie przekroczyć ustalonej umową godziny jej odbioru. Inaczej bowiem można zabulić 20 zł kary za każdą rozpoczętą godzinę ponad limit.
Karać ma oczywiście nie prezydent, lecz dyrektor, a donosicielami ustanowiono wychowawców grup. - Nie po to kowal ma obcęgi, by paluchy sobie palić - mawiał swego czasu prezydent Jan Osuchowski, a teraz nauki te wdraża w życie jego następca, czyli prezydent Mirosław Lenk. Niech bowiem biedny nauczyciel gryzie się z problemem, czy donieść dyrektorce o spóźnieniu taty X, czy mamy Y.
Lektura wczorajszej Rzeczpospolitej przekonuje, że inne samorządy inaczej postrzegają swoją rolę, tzn. dopasowują rozwiązania do wymagań rodziców (czytaj TUTAJ). W Raciborzu odwrotnie. Nie dość, że magistrat wykazuje wybujałą fantazję w karaniu ludzi pracy, to jeszcze każe rodzicom dostosować się do swoich wymogów. Mówiąc krótko - to raciborzanie są dla urzędu, a nie urząd dla raciborzan. Smutna to konstatacja w stosunku do prezydenta, który ma ponad 50 proc. mieszkańców i który - jako były nauczyciel - powinien wykazywać większą wrażliwość. Tym razem, niestety, nie wyszło. Rodzice są wkurzeni i to na maksa.
Powyższy problem zgotował sobie prezydent jako polityk. Jest też drugi, z którym będzie się musiał zmierzyć jako urzędnik. Otóż wielu rodziców maksymalnie skróciło czas pobytu swoich dzieci w przedszkolach, praktycznie do bezpłatnego minimum 5 godzin. Efekt? Przychody placówek oświatowych będą mniejsze, a koszty pozostają te same. Wniosek: prezydent sam sobie zrobił na złość, choć z pewnością nie będzie skory, by to publicznie przyznać.
Dziwią też słowa prezydenta, który na ostatniej konferencji prasowej publicznie wyraża niechęć do przyjmowania w progi raciborskich przedszkoli z podraciborskich gmin. Można mieć dziś obawy, czy w ogóle teraz zechcą, widząc co się u nas wyprawia.
Na koniec dodajmy, że tzw. radni funkcyjni z koalicji rządzącej miastem dostają diety za jeden wakacyjny miesiąc, w którym w ogóle nie pracują.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany