Garnitur prezydenta Lenka
Mirosław Lenk lubi dobrze skrojone, markowe garnitury, ale nie lubi przepłacać. Pochwalił mi się swego czasu, że za niezły gatunkowo Bytom wyłożył raptem siedem stówek. Utkwiło mi to w pamięci, bo oto okazało się, że głowa miasta potrafi łączyć dobre rozwiązania z niską ceną.
Byłoby idealnie, gdyby swoje garderobiane upodobania Lenk przeniósł skutecznie na poziom zarządzania w aspektach – nazwijmy to – infrastrukturalnie mało kluczowych, ale istotnych z punktu widzenia wizerunku głowy miasta i samego MIASTA jako pewnej marki postrzeganej na zewnątrz. Z tym, niestety, prezydent ma dziś istotny problem, tym bardziej dla niego zapewne frustrujący, że czas zabierają mu głównie drogi, kanalizacja i inne wydarzenia natury inwestycyjnej, przez co tzw. obszary działań wizerunkowych leżą totalnie odłogiem.
Trudno się zatem dziwić, że raciborzanie widząc w swoim rodzinnym mieście bilbordy z zuchwałym hasłem „Rybnik to dobry adres”, wpadają w złość, która zapuszcza w ich umysłach coraz mocniejsze korzenie po kolejnych wizytach w Focusie, Plazie czy rybnickim Teatrze, gdzie ostatnio na występie Śleszyńskiej brawa biło spore grono naszych ziomków. Powiat raciborski należy do jednych z zamożniejszych, ale cóż z tego, skoro wskutek ewidentnych błędów w polityce władz miasta, głównie z lat 90., wspieramy dziś rybnicki handel, bo u nas nie ma jeszcze okazji do porządnych zakupów.
Raciborzanie wciąż jednak mają swoją dumę i od lat czekają na osobę, która zajmując najważniejszy fotel przy Batorego to ich poczucie raciborskiej godności w widoczny sposób podreperuje. I jak sądzę, nie chodzi tu o pobudzanie wśród mieszkańców aktywności politycznej, bo ta na naszym podwórku prowadzi zwykle do awantur, ale o wyraźne sygnały, że decydenci w ratuszu mają w sobie jeszcze dość pozytywnej energii (pozytywna energia to oficjalne hasło promocyjne województwa śląskiego) i pomysłów, by krok po kroku – w umysłach ludzi – przekształcić Racibórz w miasto przyszłości, a nie miasto dekadentów.
A wracając do garnituru prezydenta Lenka. Do wyborów mamy jeszcze ponad 1,5 roku. To wystarczający okres, by umiejętność zapełniania szafy szykownymi wdziankami za niewielkie pieniądze przenieść do magistratu. Prezydent musi znaleźć skuteczny koncept i ludzi na to, by odziać miasto w nowy, szykowny garnitur, z musu niedrogi, bo w tegorocznym budżecie się nie przelewa.
Może by warto w odpowiedzi na rybnickie zuchwalstwo zorganizować raciborskie stoiska turystyczno-promocyjne w rybnickiej Plazie czy Focusie, oświetlić porządnie raciborskie zabytki, zorganizować wakacyjne straszne noce z mumią w naszym Muzeum, a potem wysłać gości z Rybnika na zakupy z duchami w znanej wszystkim raciborskiej galerii, a na koniec zapełnić nimi nasze restauracje, czy puby. Może warto stanąć na głowie, by na nowo odżył Labirynt, bo obecnie jesteśmy świadkami skandalicznego wręcz zarzynania jednej z najlepszych lokalizacji na porządny night-club. Aż się prosi, by oddać ten lokal w prywatne ręce i poczynić krok w kierunku ożywienia śródmieścia.
To są pierwsze z brzegu działania, które nie kosztują wiele, ale w dziwny sposób, te i im podobne, przez kolejne władze są odkładane na półkę, na przyszłość, na zaś, jakby potencjalni goście mieli pokochać Racibórz takim, jakim jest, czyli niestety wyjątkowo smutnym wieczorową porą i pustawym w śródmieściu. To wszystko, oczywiście, nie jest pudrowaniem rzeczywistości, bo nie ma wątpliwości, że od władz trzeba oczekiwać skutecznego pozyskiwania inwestorów, dobrej galerii na pl. Długosza czy obwodnicy, ale jest istotnym, nierozwiązanym dotąd problemem skutecznego kreowania wizerunku miasta.
Innych pomysłów na podreperowanie wizerunku znajdzie się pewnie bez liku. Może też, zamiast wylewać kolejne wiadra pomyj, szanowni Internauci łaskawie podpowiedzą władzom, co za małe pieniądze można zrobić na już, z korzyścią dla RACIBORZA. Choćby po to, by prezydent potem nie mówił, że nikt mu dobrze nie życzył.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany