Marcepanów już nikt nie kupuje
Krótka sonda, którą przeprowadziliśmy wśród raciborzan, pokazuje niemiłą rzeczywistość - Święta Wielkanocy tracą swoją magię. Stały się tylko dniami wolnymi od pracy. Nawet w cukierniach baranków i zajęcy nie pieką już tyle, jak dawniej.
Mało jest świąt w roku, które mogą konkurować z Wielkanocą. Chyba tylko Boże Narodzenie. Z pierwszymi zielonymi listkami na krzewach, przychodzi czas bab, lukrowych baranków i pstrokatych pisanek. Panie znów zaszywają się w kuchni skąd dochodzą smakowite zapachy. Wspólne śniadanie w niedzielny poranek, spotkania z najbliższymi przy kawie i mazurku. Jak się okazuje, coraz mniej czasu mamy na prawdziwe świętowanie. Dziś dla większości Niedziela i wielkanocny Poniedziałek to nic innego jak zwyczajny wolny dzień, w którym odpoczywa się od pracy.
W centrum miasta o świętach pamiętają już tylko handlowcy, przyciągając klientów barwnymi wystawami sklepowymi. – Dla mnie, jak pewnie dla większości społeczeństwa, święta to przedłużenie weekendu. Nie obchodzę ich w jakiś szczególny sposób. Owszem pójdę na mszę, podzielę się święconką z najbliższymi. Na obiad tradycyjnie ugotuję żurek z jajkiem. Ale przede wszystkim odpoczywam – mówi nam Elżbieta Dombek, mieszkanka Raciborza. Dla wielu święta to jedyny czas, kiedy mogą pobyć z rodziną. – Rodzice pracują za granicą, siostra wciąż jest zabiegana. Tylko w świąteczny weekend możemy usiąść razem i porozmawiać – rzuca nam dwudziestoletni Dawid, który pędzi gdzieś ulicą Długą.
W cukierniach jak i sklepach spożywczych tłumów nie widać. – Przyjmujemy sporadyczne zamówienia na wielkanocne babki, baranki i mazurki. Ale jest tego zdecydowanie mniej aniżeli w latach poprzednich. Zmniejszyliśmy asortyment na wyroby z marcepanu, bo te w ogóle już nie schodziły – mówi Beata Malcharczyk, cukiernik.
Nieco inaczej rzecz ma się na straganach z ozdobami wielkanocnymi. Handlowcy spadku obrotów póki, co nie zauważają. – Może i okres świąteczny nie jest już tak czczony jak dawniej, ale ludzie nadal lubią dekorować swoje mieszkania. Co prawda mniej sprzedaje się kurcząt na patykach czy zajęcy z plastiku, ale wielkanocne stroiki wciąż cieszą się wielkim zainteresowaniem – zdradził nam jeden z raciborskich handlarzy.
Bernard Pytlik dwa tygodnie temu ustawił pokaźne stoisko pod arkadami przy Rynku. Stół ugina się pod najróżniejszymi ozdobami, które w większości zostały wykonane ręcznie. Przechodnie przystają, podziwiają, pytają o cenę. – Najczęściej na tym się kończy, ale muszę przyznać, że w tym roku sprzedało się dużo kartek świątecznych – kończy Bernard Pytlik.
Czym są dla Ciebie Święta? Napisz komentarz.
(jula)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany