Psychoza wokół schroniska. Wolontariusze odpowiadają na stawiane im zarzuty
Miejsce przebywania bezdomnych zwierząt nie ma być dla nich hotelem, ale nie ma być też szpitalem, a tym bardziej hospicjum - jak nazywa to miejsce Pan Prezes. Nie można nadawać temu miejscu żadnych nazw, ma być po prostu miejscem, gdzie przebywają do czasu znalezienia nowego domu. Znajdują się tam nie ze swojej winy, a z winy człowieka.
Powiaty, gminy, miejscowości - odpowiadają częściowo za to, że w schronisku znajduje się tyle bezdomnych zwierząt. Powodem tego jest brak odpowiedniej edukacji pro-zwierzęcej gmin. Świadomość ludzka nie jest jeszcze na tyle duża, aby było coraz lepiej. Niestety, jest coraz gorzej. Zbliżają się święta i po raz kolejny ludzie będą kupować zwierzęta jako „prezent”. Słowo prezent piszę w cudzysłowie, gdyż nie można nazywać rzeczą żywej istoty, która rozumie i czuje. Dodatkowo nazywać najlepszym przyjacielem człowieka.
Niejednokrotnie wolontariusze byli świadkami jak z pojedynczych gmin, jednym transportem przyjeżdża 10 zwierząt (pomijając już fakt, że auto, którym przyjeżdżały psy, nie jest do tego dostosowane). Nasuwa się pytanie: skąd te zwierzęta?
Chcemy również docenić świadomość Pana Prezesa na działalność byłego kierownika schroniska, który tworzył niepotrzebne zamieszanie i cieszymy się, że ten Pan nie ma już tam wstępu.
Działania wolontariuszy na terenie schroniska nie były samowolne. Zawsze za przyzwoleniem szefostwa schroniska, jak i pracowników PK, którzy nadzorują ich pracę.
Chcemy zdementować plotki, jakoby wolontariusze byli podzieleni, skłóceni, a przed wszystkim dochodziło do bójek czy przepychanek. Jest to absurd. Wszyscy wolontariusze działający na rzecz zwierząt prowadzą swoje czynności wolontariacko i dobroczynnie. O co mieliby się kłócić? Nie jesteśmy przyjaciółmi, a większość się nawet nie znała, wszyscy poznali się dzięki pracy na rzecz zwierząt i taka jest też ich misja.
Fakt zakazu wolontariatu przez Inspektorat Pracy pozostawiamy bez komentarza, gdyż napływają różne wiadomości na ten temat. Dzwoniąc do PIP-u, można było się dowiedzieć, że takiego zakazu nie było i nic o tym nie wiedzą, a PK już o tym wiedziało. Dopiero po pewnym czasie, faktycznie, praca wolontariuszy na rzecz schroniska została zakwestionowana. Skąd więc Przedsiębiorstwo Komunalne wiedziało o tym, że taki zakaz zostanie wydany, jeszcze przed jego zatwierdzeniem?
"Biegunki w schronisku? Są i będą. Dopóki zwierzęta będą karmione tą samą karmą, a nie inną – mokrą."
Przedstawmy realnie sprawę. Sucha karma za ok. 3,30 zł za kg - bo w taką jest zaopatrywane PK - byłaby zdatna do podawania zwierzętom, jeżeli dostawałyby one inną, mokrą. Puszki, mięso gotowane etc. Sama sucha, nazywana przez wolontariuszy „cegłą”, bo taki ma kolor oraz kolor psich odchodów jest taki, nie nadaje się do spożycia, jako jedyne źródło pożywienia. Sprawę tę zakwestionowała nawet Pani weterynarz działająca w schronisku, dowodem jest jej list do PK o zmianie karmy. I tego faktu podważyć nie można.
Jako przedsiębiorca działający w branży sklepów zoologicznych, stwierdzam, że karma za kwotę 3,30 zł za kg, jest zdecydowanie za droga jak na tę wartość odżywczą, którą posiada. Za kwotę 3,60 zł za kg firmy dystrybucyjne oferują najwyższej jakości karmę dla miejsc takich jak schronisko. Wynika to z faktu, jakie jest zapotrzebowanie, a jest one w tonach, dzięki temu można tą ceną manewrować. Nie wspominając już o tym, że można dotrzeć do producentów, gdzie karmę tę można dostać w jeszcze niższej cenie.
Dlatego czy karma za 3,30 zł za kg, powinna powodować biegunkę? Na to pytanie proszę sobie odpowiedzieć. Skoro nawet lekarz weterynarii, twierdzi, że nie.
Cieszy mnie fakt, że jako osoba związana z tematem zwierząt - jestem treserem psów oraz behawiorystą - mogłem wykonywać swoje czynności w schronie, tj. oceniać pod względem psychicznym zwierzęta. I niestety potwierdzam fakt, że trafiają tam zwierzęta w różnym stanie psychicznym i po różnych przejściach, co również może powodować niechęć do spożywania pokarmu. Na wszystkie te problemy można zaradzić, brakowało jednak dobrych chęci pracowników.
O brakach w karmieniu zwierząt można wywnioskować na podstawie zachowań psów. Pies, który jest nakarmiony, jest spokojniejszy. Natomiast psy, z którymi miałem codzienny kontakt, zmieniały swoje zachowania względem pojemności żołądka. Niestety tak zachowują się psy w schroniskach w całej Polsce. Jeżeli jakikolwiek pies jest agresywny, to najpierw musi mieć pełny żołądek, a dopiero później można z nim pracować.
Nie stwierdzam, że psy są głodzone, stwierdzić jednak mogę, z pełną odpowiedzialnością, że nie każdy pies w schronisku jest karmiony codziennie.
Dopiero psy po ukończeniu 7 roku życia, dla ich dobrego stanu zdrowia, powinny raz w tygodniu nie dostać karmy, jeżeli w innych dniach są karmione odpowiednim pożywieniem. Jednak takich faktów nikt w schronisku nie zna, co świadczy o braku wiedzy pracowników.
Cieszymy się z prac wykonywanych w schronisku, aby polepszyć byt zwierząt, czyli remontów klatek, które zakwestionował Powiatowy Inspektorat Weterynaryjny.
Przychylamy się do pomysłu wiceprzewodniczącego rady miejskiej Artura Jarosza, aby cytuję "zwolnić i przyjmować od zera". Powodem wielu nieporozumień na drodze między wolontariuszami a pracownikami schroniska, była totalna niewiedza na temat opieki nad zwierzętami. Pomimo, czasem, długoletniego stażu pracy, jaki mają pracownicy, ich praca nie jest wykonywana w odpowiedni sposób. Wolontariusze, mający jakąś wiedzę, która wynika z pracy ze zwierzętami, a przede wszystkim z wrażliwości na krzywdę zwierząt, próbowali wskazać, podkreślam wskazać i podpowiedzieć, jak pewne czynności można wykonać lepiej, a zarazem szybciej. Przykładem tutaj może być sprzątanie kojców, które była pani kierownik wraz z jednym pracownikiem wykonywała w 3-4 godziny, a czterem pracownikom zajmuje to 6 godzin, z 8 godzinnego dnia pracy. Potwierdzić ten fakt może była pani kierownik.
Do pracy w schronisku powinny być zatrudnione osoby, które niekoniecznie są treserami, behawiorystami czy weterynarzami. Wytarczą osoby, które mają chęci do pracy, potrafią ocenić, co czuje dane zwierzę oraz wykazują się podstawową empatią wobec nich.
Prosimy, aby kolejne spotkania, na których mówi się o wolontariuszach, odbywały się w naszej obecności, co spowoduje wyjaśnienie pewnych kwestii, a przed wszystkim może zaowocować lepszą współpracą. Jedyny fakt na jaki chcemy zwrócić uwagę Panu Prezesowi, dotyczy słów na temat bójek wśród wolontariuszy. Jest to pomówienie, które zachodzi pod oszczerstwo, a takie są karalne z kodeksu cywilnego.
Miejsce takie jak schronisko dla bezdomnych zwierząt nie powinno być zarządzane przez spółkę, a takową niewątpliwie jest Przedsiębiorstwo Komunalne. Jest to zdanie wolontariuszy, wielu mieszkańców oraz wielu rajców naszego miasta. Spółka ta ma przynosić korzyści i zarabiać. Prowadząc Schronisko, zrobić to tak, aby zwierzęta miały się dobrze, a spółka zarabiała, jest niezwykle trudno. Jednak jest to możliwe. Przykładem tego są Gliwice - schronisko prowadzi spółka podobna do PK, gdzie zwierzęta mają się świetnie, a zarobki również są. Wystarczy odpowiednia polityka umów oraz chęci.
Rozumiemy, że Przedsiębiorstwo Komunalne przegrało większość przetargów w mieście, ale nie można szukać oszczędności na żywych stworzeniach. Na szczęście pan Prezes na posiedzeniu komisji stwierdził, że nigdy tak nie będzie, z czego się niewątpliwie cieszymy.
Obecnie jesteśmy na etapie tworzenia oddziału Inspektoratu Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami OTOZ Animals. Na spotkaniach Prezydenta, Prezesa, wolontariuszy, padły słowa zachęcające do stworzenia takiej organizacji w Raciborzu, z czego się bardzo cieszymy. Dzięki temu zarówno Pan Prezydent, jak i Pan Prezes nie będzie miał problemów związanych z Powiatowym Inspektoratem Pracy czy też innymi jednostkami. Dzięki założeniu tego oddziału będzie możliwa szersza współpraca. Będziemy zapewne wizytować kilkukrotnie w przeciągu tygodnia schronisko, wskazując to, co trzeba poprawić. Prawa te posiadać będzie kilka lub kilkanaście osób, którym zostaną nadane prawa Inspektorskie na rzecz zwierząt, co zapewnia "Ustawa o Ochronie Praw Zwierząt".
Oddział ten zostanie założony w jednym celu - poprawy stanu bytu zwierząt. Liczymy na współpracę zarówno ze strony PK, jak i Pana Prezydenta.
Pan Kowalewski zarzuca wolontariuszom, że schronisko może stracić klientów. Zamiast prowadzić z nimi sprzeczki, lepiej byłoby współpracować. Bo siła tkwi w ludziach. W nas, mieszkańcach. Trzeba być świadomym tego, ile może grupa. Ile dobrego może przynieść owocna współpraca międzyludzka na rzecz zwierząt. Jako Odział Inspektoratu będziemy również chcieli edukować mieszkańców naszego powiatu. Będziemy chcieli dotrzeć do szkół, przedszkoli i we wszystkie możliwe miejsca, gdzie będzie można prowadzić edukację pro-zwierzęcą.
Podsumowując, chcemy podkreślić, że zależy nam tylko i wyłącznie na dobru zwierząt, nikt z nas nie chce prowadzić żadnych przepychanek słownych i stawiania kolejnych zarzutów. Oczekujemy jednak współpracy i zrozumienia. Jesteśmy otwarci na wszystkie propozycje.
Z wyrazami szacunku, byli wolontariusze działający na rzecz zwierząt w raciborskim schronisku, już wkrótce OTOZ Animals.
Podpisali:
Krzysztof Bielecki
Danuta Miguła
Małgorzata Adamska
Małgorzata Walczak
Beata Schrittwieser
Halina Słaboń
Roma Romanowska
Martyna Sobik
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany