Rudy: Chcieli odebrać psy ich właścicielce. Do interwencji jednak nie doszło...
Z jednej strony starsza pani, która pod swoją opieką ma ponad 20 psów, które załatwiają swoje potrzeby w domu (z którego w ogóle nie są wypuszczane), z drugiej strony Patrol Interwencyjny, sołtys, gmina, weterynarz i policja, dla których liczy się zarówno zdrowie i życie starszej pani, jak i dobro zwierząt. Wczoraj w Rudach miała mieć miejsce interwencja dotycząca odebrania psów ich właścicielce, do działań jednak nie doszło. Starsza pani nie otworzyła drzwi i nie wpuściła zainteresowanych osób do mieszkania.
Czego dotyczy cała afera? - Zebraliśmy się tutaj ponieważ starsza schorowana kobieta, mieszkanka Rud, ma w domu około 20 psów, te psy nie są wypuszczane i przebywają w dwóch pokojach. Poza tym ostatnio w niedzielę zdarzył się wypadek, jeden z psów rozdrapał tej kobiecie żylaka, reszta psów czując krew zaatakowała panią. W efekcie właścicielka psów zemdlała i konieczna była interwencja pogotowia ratunkowego. Boimy się o życie tej pani, obawiamy się tego, że po prostu stanie się jakieś nieszczęście. Psy są niewypuszczane, niesocjalizowane, okna nie są otwierane. Te zwierzęta załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne w tym domu, nie wiadomo czy nie cierpią na jakieś choroby, poza tym ciągle się rozmnażają. Jest to naprawdę ciężka sytuacja. Rodzina nie radzi już sobie, dlatego poproszono nas o interwencję w tej sprawie - wyjaśniła nam Emilia Kupczak inspektor ds. ochrony praw zwierząt z Patrolu Interwencyjnego AS. Patrol Interwencyjny chciał już wczoraj odebrać psy właścicielce, ta jednak wymieniła dzień wcześniej zamki i nie otworzyła drzwi na liczne prośby kierowane ze strony policji, Patrolu Interwencyjnego i synowej.
- My tak naprawdę nie możemy nic zrobić. Wejść tam nie można, to jest prywatna posesja, prywatne psy. Rozmawiałem z tą panią kilkakrotnie, ona twierdzi, że psy są dokarmiane. Na dworze tych piesków jednak nie ma, nie widać ich w ogóle i to jest najbardziej przykre w tej całej sytuacji - tłumaczy sołtys Rud, Sylwester Larysz. Jak tłumaczy sołtys były interwencje policji w tej sprawie, pani zrobiła budę, ale piesków dalej na dworze nie ma. - My jako lokalna społeczność możemy ją jedynie prosić, ale nic innego zrobić nie możemy - dodaje.
- Prawo mówi, że psy powinny przebywać we właściwych warunkach, dlatego bezwględnie trzeba tu wejść i zobaczyć co się dzieje w środku. Na zewnątrz psów w ogóle nie widać, ale widać je na parapetach, słychać też jak ujadają. Nie jesteśmy w stanie nawet powiedzieć ile tych psów tam jest - mówi Zbigniew Mazur, powiatowy lekarz weterynarii.
Wczoraj właścicielka psów nie wpuściła do środka zainteresowanych osób. Nie udało się też z nią porozmawiać. Zarówno Patrol Interwencyjny, policja jak i Powiatowy Lekarz Weterynarii nie zamierzają sprawy zamykać. Ze wczorajszego zdarzenia zostanie sporządzony raport. Patrol Interwencyjny AS zapowiada również wystąpienie o nakaz wejścia do tego domu, by sprawdzić warunki w jakich przebywają zwierzęta.
Sisi
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany