Poważne zagrożenie w parku i na żwirowni
Redakcyjna poczta. Dzień dobry. Piszę do państwa w sprawie naszych raciborskich czworonogów. Mamy u nas w mieście poważny problem, miłośnicy spożywania alkoholu w plenerze nagminnie tłuką puste butelki po alkoholu przyczyniając się do cierpienia zwierząt, cierpią nie tylko psy i koty.
Do kontaktu z państwa portalem nakłoniła mnie sytuacja jaka ostatnio miała miejsce. Byłam z psem na spacerze w parku oraz na żwirowni. Jaką pamiątkę przyniósł piesek do domu? Przecięty w pól opuszek. Dosłownie w pół. Niewiele brakowało aby całkowicie został odcięty. Ta sytuacja to i tak pikuś. W tamtym roku mojego psa ledwo udało się odratować. Dlaczego? Wbiegł z impetem w potłuczoną butelkę. Skutkiem tego była przecięta żyła i dwa ścięgna plus wielka otwarta rana, którą oczywiście trzeba było szyć. Pies do dzisiaj ma dwa paluszki niesprawne. Leczenie kosztowało mnie prawie 2000 zł! Przez ludzka głupotę ja tracę pieniądze, a pies zdrowie. Może państwa zainteresuje nagłośnienie tego tematu. Mam taką nadzieję, ostatnio bardzo szybko zareagowaliście na temat gwoździ w kiełbasach rozrzuconych po osiedlu.
Wracając do tematu, załączam zdjęcia (z tego co wydarzyło się ostanio). Oglądanie ich nie jest przyjemne, ale chyba tylko w taki sposób można ludziom namacalnie pokazać do czego prowadzi ludzka głupota. Na zdjęciu z różowym opatrunkiem widać stręczące niesprawne paluszki. Teraz trafiło na mojego psa, a co gdyby dziecko się przewróciło na szkło na trawniku? Aż strach o tym myśleć.
#Czytelniczka
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany