Jack Sparrow z Makowa, czyli kto stoi za występem Leonarda Malcharczyka na gali noworocznej w RCK
- Dlaczego kobiety żyją dłużej? Dlatego że Pan Bóg dolicza im czas za manewr parkowania - to jeden z dowcipów, jakie można było usłyszeć od konferansjera Leonarda Malcharczyka (na zdj. pierwszy z lewej) podczas koncertu noworocznego w Raciborskim Centrum Kultury. Sprawa stanęła dziś na sesji Rady Powiatu.
Wydarzenie, na które wspólnie zapraszali starosta Grzegorz Swoboda i prezydent Dariusz Polowy, wróciło po dwuletniej przerwie spowodowanej epidemią koronawirusa. Sala Raciborskiego Centrum Kultury, 23 stycznia w niedzielę, była wypełniona w niewielkim stopniu. Koncert zorganizowano w pełnym reżimie (przy wejściu żądano testu PCR lub paszportu covidowego), ale za to transmitowano na żywo. Trwał blisko trzy godziny. Zagrała Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Leśnicy z towarzyszeniem solistów - Oskara Koziołka-Goetza (bas-baryton) i Małgorzaty Dudy (sopran).
Wydarzenie przeszłoby już do historii, gdyby nie prowadzenie Leonarda Malcharczyka, mieszkańca Makowa, niegdyś radnego powiatowego, znanego wcześniej z konferansjerski na imprezach organizowanych m.in. przez gm. Pietrowice Wielkie. Malcharczyk kilka razy przedstawił się jako "nieznany poeta ziemi raciborskiej", czytając swoje wierszyki, opowiadając dowcipy, nie szczędząc dygresji na tematy damsko-męskie i teściowych. – Stałem się bardziej uczulony, kochani. Zastanawiam się często nad grzechem. Poszedłem do spowiedzi i mówię księdzu, kłamałem teściową, mówiąc, że jest piękna, mądra, ogólnie niesamowita. Ksiądz mówi, to nie jest grzech, to jest samoobrona…
- Drodzy gospodarze Raciborszczyzny, płeć piękna tej ziemi i my niegodni mężczyźni, w sali tej zacnej serdecznie witamy, do serca i piersi mocno przytulamy, wiemy, że czasami wam po nerwach gramy, jednak starania wasze mocno doceniamy, chociaż życie wam czasami trujemy, dziś za zaproszenie na koncert serdecznie dziękujemy - recytował na wstępie Malcharczyk. Nie zapomniał o życzeniach. - Niech słońce wam na niebie jasno świeci, czego życzymy wam z serca my, Raciborszczyzny dzieci.
Były autorefleksje (ostatnio przeżywam kryzys wieku średniego, mój ojciec to zauważył i powiedział, że po 50 jest pięknie, ale po dwóch jeszcze lepiej i polał mi drugi kieliszek) oraz spostrzeżenia na temat kobiet. - Kobieto ty jesteś jak perła droga, dana nam przez Boga, tak długo jesteś nam miła a nie wroga, dopóki nam mężczyznom nie pomyli się droga.
- Pana informacja ta uratuje, że Raciborszczyzna cała mocno pana całuje - to wierszyk dla obecnego na koncercie posła Adama Gawędy. Leonard Malcharczyk apelował do parlamentarzysty PiS "o zlitowanie", prosząc o pieniądze w imieniu sfatygowanej drogi do rodzinnego Makowa. Prezydenta Dariusza Polowego pytał z kolei, jaki ma udział w narodzinach 296 raciborskich dzieci, a potem, dopytał - w tym także starostę - czy udało im się prawidłowo przejechać przez rondo "koło Ałszana".
Leonard Malcharczyk wystąpił w kolejarskiej czapce, stroju pirata (przedstawił się jako Jack Sparrow z Makowa w ubraniu z domu mody w Głogówku) i w cylindrze. Na widowni, poza wspomnianym posłem, była także senator Ewa Gawęda czy konsul RFN w Opolu Birgit Fisel-Rösle.
U wielu osób, obecnych na sali jak i śledzących relacje on-line, poczynania Leonarda Malcharczyka wzbudziły niesmak i zażenowanie. Radny Ryszard Frączek na dzisiejszej sesji Rady Powiatu zapytał, ile kosztował koncert i czy prowadzący dostał honorarium. Starosta Grzegorz Swoboda bronił się, że nie wszyscy mieli negatywne odczucia. Byli tacy, jak zapewnił, którym się podobał. Zapowiedział, że informacja na temat organizacji i finansowania zostanie udzielona na piśmie.
Jak wynika z naszych ustaleń, koszty po połowie - po ich podliczeniu - mają pokryć Urząd Miasta oraz Starostwo Powiatowe. Tym razem jednak o doborze artystów decydował powiat (w 2020 r. miasto postawiło na koncert ostrawskich filharmoników). RCK był jedynie bezpośrednim organizatorem. Przewidziano honorarium dla prowadzącego.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz