Ersa potrzebuje cwaniactwa
W Moskwie pytali, co to za chłopak z Polski tak sobie poczyna z mistrzem olimpijskim - chwali się Grzegorz Pieronkiewicz z MKZ Unia Racibórz. Dawid Ersa Ersetic, zaledwie 18-latek z Raciborza, wyszedł na maty stolicy Rosji i walczył ze starymi wygami jak równy z równym.
Na Ersę trzeba chuchać i dmuchać. To diament - mówią poważnie w Unii Racibórz. 18-latek z Raciborza, absolwent SP 15, G1 a teraz uczeń SMS-u, trenuje zaledwie 5 lat, a już nie ma sobie równych w polskim 55 kg w zapasach klasycznych. W ostatniej edycji ligi zapasów (Unia zrobiła mistrza Polski) walczył prawie co tydzień. Kolejne wyjścia na matę potwierdzały, że na Ersetica nie ma bata. Na krajowym championacie seniorów nie walczył, bo były inne cele.
- Nie można zajechać zawodnika - mówi wprost Grzegorz Pieronkiewicz. Ersa bez problemu zrobił mistrza kraju juniorów, a potem pojechał na seniorskie mistrzostwa Europy do Baku w Azerbejdżanie. Przegrał, niestety, już w pierwszej walce, ale za to z mistrzem świata Bułgarem Kostadinovem. Cóż, pierwsze koty za płoty. W lipcu pojechał z Mateuszem Wolnym, synem Ryśka, na mistrzostwa Europy juniorów w bułgarskim Samokovie. Obaj sprawili niespodziankę. Zdobyli brązowe medale.
Mateusz musi walczyć o prymat w polskim 74 kg. Ersa nic już w Polsce udowadniać nie musi. Trener kadry Ryszard Wolny wziął go więc na mistrzostwa świata seniorów do Moskwy. Tu sensacja. Ersetic wygrał dwie pierwsze walki - z Grekiem Trensedisem Vasileiosem i Niemcem Crusiusem Florianem. Pojedynek o półfinał przegrał z mistrzem olimpijskim Nazarem Mankievem (Rosja), ale po równej walce. Wolny, po wątpliwym wózku Mankieva, złożył nawet protest. - Rosjanie go nie uznali. Wiadomo, gospodarze - komentuje Pieronkiewicz. Ersa zajął ostatecznie 8. miejsce i wzbudził sensację. Polską ekipę pytano o walecznego juniora, którego nikt dotąd nie widział na ważnych międzynarodowych zawodach. Starym wyjadaczom zaimponowało, że 18-latek z Polski traktuje utytułowanych przeciwników, jak polskich juniorów. Walczy z nimi bez respektu.
- To niewątpliwy atut. Dawid musi jednak nabrać większego cwaniactwa. Technicznie jest wyjątkowo dobry. Silny fizycznie i psychicznie, do tego szybki. Nie ma chyba wątpliwości, że pojedzie na olimpiadę do Londynu. Co więcej, to kandydat do medalu - chwali się Pieronkiewicz. Klub zaczął chuchać na swoją gwiazdę. Unia nie będzie startować w kolejnej edycji ligi. - Mamy puchar Europy. Startujemy jako mistrz Polski. To priorytet - dodaje prezes MKZ Unia. Tłumaczy, że unici muszą myśleć o ważnych zawodach, a nie startowaniu gdzie popadnie. Unia ma bowiem szansę na aż pięciu zawodników na igrzyskach w Londynie. Poza Erseticem realne nadzieje wiązane są z Mateuszem Wolnym, Mateuszem Wanke, Kamilem Błońskim (wraca po 2-letniej dyskwalifikacji) i Sylwią Bileńską. Dla Ersy i Wolnego ważny będzie start na mistrzostwach świata juniorów.
Na olimpiadzie w 55 kg wystartuje 18 zawodników - pierwszych sześciu z przyszłorocznych mistrzostw świata seniorów (odbędą się w Turcji), resztę wyłoni 6 turniejów kwalifikacyjnych. Jesień Ersa spędzi w klubie. Przyszły rok to już głównie zgrupowania kadry.
Skąd biorą się takie talenty? - Do zapasów namówili mnie koledzy - mówi skromnie Dawid. U Erseticów płynie jednak krew do walki. Wujek Dawida, Andrzej, to były mistrz Polski i czwarty zawodnik mistrzostw Europy.
Dziś na mistrzostwach Polski kobiet Ersa dopingował swoją dziewczynę, zapaśniczkę Dębu, Justynę.
(waw)
Na zdjęciach Dawid z trenerem Piotrem Szczeponiokiem i prezesem Pieronkiewiczem oraz jako kibic swojej dziewczyny Justyny (czerwony strój).
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany