Klasa A: Psychiczne załamanie trenera
Gaszowice były faworytem tego A-klasowego spotkania i choć wygrały wysoko, to wynik nie odzwierciedlał wydarzeń na boisku. Kornowac miał totalnego pecha.
KS Kornowac wyszedł na murawę w dziesiątkę, gdyż jeden z zawodników nie zdążył się przebrać. Nim pojawił się na boisku, osłabionym gościom piłkę do bramki wpakował Tomasz Sobeczko. Piłkarze nie rezygnowali z chęci doprowadzenia do remisu. Groźny strzał Leszka Gatnara wybronił Łukasz Strzelecki. Wielkim atutem piłkarzy Kornowaca okazały się boki pomocy, którymi raz po raz przedzierali się pod pole karne Gaszowic. Piłkarzom Krzysztofa Polczyka udało się przetrwać szturm i zdobyli kolejną bramkę. Przed polem karnym piłkę przyjął Sobeczko i z półwoleja przymierzył tak, że Artur Staniek nawet nie drgnął. Chwilę później Paweł Kowol znalazł się oko w oko ze Strzeleckim, jednak fatalnie skiksował. Gra się wyrównała. Kornowac starał się grać szeroko, wykorzystując dynamicznych, bocznych pomocników. Gaszowice zaś kilka razy rozegrały ciekawie akcje z pierwszej piłki. Jednak w ich poczynaniach było zbyt wiele indywidualizmu, przez co nie jednokrotnie piłka była tracona zupełnie niepotrzebnie. Ponadto dało się zauważyć, że w akcji brał udział tylko zawodnik posiadający piłkę. Bardzo widoczny był brak gry bez piłki i wyjścia na czystą pozycję.
W drugiej połowie Kornowac ruszył do odrabiania strat, a Gaszowice miały problem z wyjściem z własnej połowy. Chaotyczne próby wybicia piłki kończyły się zazwyczaj tym, że spadała piłkarzom Czesława Porwoła pod nogi. Brakowało tylko ostatniego podania. W końcu się udało. Obrońcy Gaszowic popełnili karygodny błąd, dali sobie wpuścić górną piłkę za plecy, a weteran Edward Moneta wiedział, co zrobić. Kontaktowa bramka podziałała na gospodarzy jak zimny prysznic i ruszyli do przodu. Przed doskonałą szansą stanął Roman Wiesiołek, lecz jego pierwszy i drugi strzał zatrzymał się na Stańku. Chwilę później świetnie wyłożył piłkę Sobeczkowi, obrońcy Kornowaca zaspali i Gaszowice znów prowadziły dwoma oczkami. Chwilę po tym Radziszewski z pięciu metrów przestrzelił nad niemal pustą bramką. Ostatnie słowo należało jednak do Daniela Michalskiego, który wykorzystał prostopadłe podanie i strzelił czwartą bramkę.
W tym spotkaniu podziw budził Edward Moneta. Lekko już siwiejący, lecz sympatyczny pan woził za sobą mało ogranych, lecz zdecydowanie młodszych piłkarzy Kornowaca. Na pewno na wyróżnienie zasługuje także strzelec hat-tricka, Tomasz Sobeczko. Żadnego powodu do radości nie miał Czesław Porwoł, trener Kornowaca. Poproszony o komentarz powiedział krótko: bez komentarza, załamanie psychiczne. Krzysztof Polczyk, trener Dąb Gaszowice, stwierdził: to był najsłabszy mecz w naszym wykonaniu, jaki do tej pory widziałem. Wartość zespołu poznaje się po tym, kiedy wygrywa mimo słabości. Zespół jest jeszcze niezgrany ze sobą, ponieważ był tworzony praktycznie na dwa tygodnie przed rozpoczęciem rozgrywek. Do końca nie wiadomo było, kto zostanie, kto odejdzie, wszystko było tworzone na przysłowiowych wariackich papierach. Mimo to z meczu na mecz jest coraz lepiej.
LKS Dąb Gaszowice- KS Kornowac 4-1
Bramki: Tomasz Sobeczko x3, Daniel Michalski- Edward Moneta
LKS Dąb Gaszowice: Ł.Strzelecki- P.Sznajder, T.Belta, Z.Bienia, A. Sapek- P.Zientek, D.Michalski, R.Wiesiołek, M.Bąk- Radziszewski, T.Sobeczko
KS Kornowac: A.Staniek- D.Rydygiel,K.Wojciechowski,D.Kowol,K.Kura- M.Wałach,E.Moneta, P.Kowol,S.Wróbel- L.Gatnar, M.Iksal
Grzegorz Zuber
Wykorzystano foto ze strony Gosława Jedłownik
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany