Juniorom odbiera się sukcesy
Pierwsza część premierowego sezonu Ligi Juniorów dobiegła końca. Mistrzami jesieni zostały zespoły z Pietrowic Wielkich (Start), Raciborza (Rafako) oraz Gaszowic (Dąb). Być może na czele byłyby inne zespoły, gdyby nie błędna polityka zarządów pozostałych drużyn. Liga Juniorów została potraktowana niepoważnie. Okazała się niespełnieniem nadziei młodych i ambitnych zawodników.
Co wspólnego ze sobą mają mistrzowie w grupach A, B1 oraz B2? Starsi koledzy piłkarzy z Rafako i Gaszowic mają zespoły w czołówce A Klasy. Seniorzy Pietrowic Wielkich zmagają się w piątej lidze. Poziom rozgrywek na tym szczeblu jest za wysoki dla niedoświadczonych juniorów, którzy w związku z tym spokojnie szlifują swoje talenty w utworzonej dla nich lidze. Trenerzy innych zespołów seniorskich, najczęściej w B Klasie i w drużynach zajmujących ostatnie miejsca w A Klasie, zabierają młodych piłkarzy, zazwyczaj kluczowych w zespole juniorów. Ich mecz w drużynie seniorów najczęściej wiąże się z przesiadywaniem na ławce rezerwowych. Rzadko mogą liczyć na końcowe minuty. Tymczasem ich koledzy w meczu Ligi Juniorów muszą sobie radzić bez swoich filarów, którzy marnują się i tracą czas na ławce rezerwowych.
Efekt jest taki, że kilka zespołów w pierwszym sezonie Ligi osiągnęło wyniki nieadekwatne do możliwości. Taką drużyną na pewno jest TS Górnik Pszów. Seniorzy tego zespołu nienajlepiej zaczęli sezon w IV lidze grupy śląskiej. Próbując się ratować, sięgnęli po utalentowanych juniorów, takich jak Grzegorz Tosta czy Grzegorz Sitko. To oni doprowadzili zespół do pokonania obecnego mistrza z Pietrowic, i to jeszcze na ich boisku, dzięki czemu awansowali na pierwsze miejsce w tabeli. W kolejnym meczu z LKS 07 Markowice wspomniani zawodnicy nie brali już udziału w rozgrywkach Ligi Juniorów, a ich występy w czwartej lidze ograniczały się do co najwyżej jednej połowy, nierzadko ostatniego kwadransu gry. Juniorzy Pszowa ze szczytu spadli na dno. Uratowali się w końcówce rundy, awansując ostatecznie na trzecie miejsce w tabeli.
Po spotkaniu TS Górnik Pszów-LKS Markowice, wygranego 0:1 po bramce Wojciecha Depty, markowiczanie zasiedli na fotelu lidera. Wtedy Marek Cyran i jego piłkarze w B Klasie zaczęli osiągać wyniki, które rozczarowywały. Do tego doszły kontuzje. Po raz kolejny ratunkiem, a raczej zabezpieczeniem ławki, okazali się juniorzy. Oszczędzani młodzi piłkarze, tacy jak Wojciech Depta czy Dawid Kucyniak, grali mniej w Lidze, rzadko w B Klasie. Obraz zmienił się dopiero w końcówce sezonu, kiedy obaj przedarli się dobrą grą do pierwszego składu. Zespół juniorów spadł z pierwszego miejsca i ma 8 punktów straty do Pietrowic.
Przykładem, który potwierdza, że warto pozwolić zgrać się ze sobą juniorom, jest dziesiąty zespół A Klasy, LKS Tworków. Właśnie tam Krzysztof Popławski prowadzi zespół, który jeszcze do niedawna w komplecie został przeniesiony z juniorów do seniorów. Młodzi i ambitni piłkarze w każdym spotkaniu dają z siebie wszystko i zapewniają byt w A Klasie. Talenty Hajowskiego, Wiedera, Mrozka czy Wolnika rozwijają się regularnie, z czego pożytek ma cały zespół, który rokuje wielkie nadzieje na przyszłość. Obok Gaszowic czy Rafako są najbardziej perspektywistyczna ekipą w A Klasie.
To powinno być impulsem dla podokręgu, aby wprowadzić zmiany. Ich pierwszym błędem było przyzwolenie na grę w Lidze Juniorów 21-latków. Zawodnicy w tym wieku powinni stanowić o sile zespołu seniorów. Problem tkwi także w sprawie transportu. Czym juniorzy mają dojeżdżać na spotkania? Muszą liczyć na rodziców, niektóre kluby nie mają środków, by wypożyczyć autokar. Pozostałe kwestie należą do zarządów klubów, które muszą stanąć przed wyborem. Albo pozwalają rozwinąć się juniorom i zgrać się jako zespół, albo rozbijają ich możliwości i talenty na ławce rezerwowych.
Grzegorz Zuber
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany