Ratujmy raciborskie ciężary
Raciborscy ciężarowcy mają w końcu swojego człowieka w Radzie Miasta. To radny Witold Ostrowicz, lekarz, niegdyś ciężarowiec raciborskiej Unii. Na ostatniej sesji wnioskował, by miasto wsparło finansowo naszych sztangistów. - Nie chcę nikomu zabierać. Po prostu jeśli znajdą się pieniądze - dodał.
Ciężary trenuje w Raciborzu około 20 zawodników, ale to wystarcza, by stawać na podium mistrzostw Polski. Dyscyplina nie jest w kraju popularna, ale Racibórz ma w niej wspaniałe tradycje. Ciężarowcy osiągali je dawniej pod szyldem Unii Racibórz. Po rozpadzie na odrębne kluby piłkarskie i zapaśniczy, ciężarowcy znaleźli opiekę w TKKF Belfer. Nie mogą też narzekać na nadmiar miejskiej gotówki. Istnieją dzięki pasji dwóch ludzi – Fryderyka Schneidera oraz Krzysztofa Jarmuły. Ten pierwsze zrzekł się nawet rocznego honorarium w kwocie… 1300 zł, by przeznaczyć je na pokrycie kosztów startu zawodników.
Sztangistom brakuje bowiem nie tylko na wyjazdy, ale również na sprzęt. – Trenują na sztangach z 1981 r., tych samych, na których ja zaczynałem – mówił na sesji radny Ostrowicz. – Oby nie doszło przez to do wypadku. Nie chcę zabierać piłkarzom czy zapaśnikom, ale proszę, by jeśli znajdą się jakieś wolne środki, przekazać je ciężarowcom – apelował Ostrowicz.
Na 2011 r. miasto wsparło klub kwotą 8 tys. zł. Ledwie starcza na wydatki bieżące. Na samą tylko promocję Raciborza w Lidze Mistrzyń piłkarki dostały 100 tys. zł.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany