Ostra jazda z górki. Co wiemy o downhillu?
PASJE RACIBORZAN. Mateusz, Dawid, Ola, Piotrek i Krzysiek uprawiają rzadko spotykany, zwłaszcza w Raciborzu sport. Uwielbiają jeździć na rowerze, albo raczej zjeżdżać na nich z gór i wyżyn. Downhill to ich pasja. Mimo sprzeciwu mieszkańców miasta, będą dalej robić to co kochają.
Umówiliśmy się na rozmowę w restauracji na raciborskim rynku. Mateusz i Krzysiek (uczniowie mechanika) oraz Ola, Piotrek i Dawid (G2, G1 i gimnazjum w Kornowacu) mają teraz ferie. Chcieli porozmawiać o swoim hobby, czym jest downhill i jak reagują mieszkańcy Raciborza na ich widok. Oddajemy głos sportowcom.
Nasz Racibórz: To może za proste pytanie, ale czym jest downhill?
Krzysiek: Jest to ekstremalny zjazd rowerem w górach. Może to się odbywać na przygotowanych trasach lub tam gdzie chcemy zjeżdżać.
Piotr: Downhill to zjazd, ale i wykonywanie tricków podczas zjazdu. Najważniejsze jest to, aby jak najszybciej zjechać, jak najbardziej ekstremalnie.
Nasz Racibórz: Jesteście drużyną, tak?
Piotr: Tak. Przedtem należeliśmy do teamu TGR, ale teraz powstał Downhill Racibórz i zaczynamy się powoli budować. Działamy od roku.
Nasz Racibórz: Potrzebujecie jakiegoś specjalnego sprzętu, specjalnego typu rowerów?
Dawid: Musimy mieć jak najlepsze części oraz wyposażenie: kaski, przede wszystkim ochraniacze. Są to bardzo duże koszty, na przykład sam rower kosztuje 3000 – 4000 złotych. Za części płacimy już 1000 zł.
Krzysiek: Najdroższe modele do zjazdu kosztują 20 tyś. Ważne jest czy części władowane do roweru pochodzą z najwyższej półki czy średniej klasy. Części polskich marek są bardzo znane za granicą w Anglii, w USA.
Nasz Racibórz: Gdzie jeździcie?
Piotr: Jest bike park koło Ocic, ale tam praktycznie nie jeździmy. Głównie ćwiczymy w Brzeziu. Myślę, że kolega więcej powie.
Mateusz: Całą zimę pracowaliśmy przy bike parku w Brzeziu. Ola też pomagała, jako jedyna dziewczyna (śmiech).
Nasz Racibórz: Słyszałem, że mieszkańcy nie pozwolili Wam ćwiczyć na Ociach. Próbowaliście też na wałach, ale z podobnym skutkiem. Dlaczego? Jakie były tłumaczenia?
Piotr: Nie pozwalano nam też ćwiczyć na Bismarcku w okolicach Auchan. Ludzie po prostu dzwonili na policję, nie podobało im się co tam robiliśmy?
Nasz Racibórz: No ale co im przeszkadzało?
Piotr: Nie rozumiem tego. To była chyba ich uporczywość i to, że nie znają tego sportu, nie są przyzwyczajeni do tego typu rzeczy. Interweniowała straż miejska i nawet leśniczy, kilka razy uciekaliśmy przed nimi (śmiech).
Nasz Racibórz: A jaka jest najczęściej reakcja ludzi?
Piotr: Kiedy pokazujemy się na mieście, to młodzi ludzie są zachwyceni naszą jazdą. Starszym nie za bardzo się to podoba, myślę właśnie przez to, że tego nie znają.
Nasz Racibórz: Próbowaliście jeździć po centrum Raciborza?
Dawid: Tak, dużo razy. Najczęściej podczas wakacji nie tylko po mieście, ale po całym powiecie.
Nasz Racibórz: Próbujecie jako drużyna brać udział w konkursach downhillowych?
Krzysiek: Tylko kolega Piotrek startuje w krajowych zawodach, my tak raczej podchodzimy do zjazdów hobbystycznie, a przynajmniej ja.
Nasz Racibórz: Czy odnosicie kontuzje?
Ola: Tak, zdarzają się. Wystarczy jeden mały błąd i kontuzja może wykluczyć kogoś na dwa miesiące. Wszystko zależy od ochraniaczy, ale najczęściej cierpią na tym ręce, nogi, barki i żebra.
Krzysiek: To są takie prędkości, że człowiek nie może zapanować nad tym, czy wleci w drzewo, czy nie (śmiech). Jeżeli dojdzie do „miękkiego” wypadku, to należy się cieszyć tylko, że nie było gorzej. Kilka razy miałem zderzenie z drzewem i wiem co to znaczy.
Nasz Racibórz: Ale to nie jest tak: miałem wypadek, więc to nie dla mnie? Nie zrażacie się tym?
Krzysiek: To kwestia przyzwyczajenia. Dla nas jest to normalne – takie ryzyko zawodowe.
Nasz Racibórz: Co na to Wasi rodzice i bliscy?
Dawid: Martwią się o nas, ale rozumieją to, że robimy to, co lubimy. To jest nasze hobby i to akceptują.
Piotr: Mam dziewczynę i bardziej jej rodzice byli zdziwieni tym, co robię. Moja dziewczyna tak jak moi rodzice, nie pozwala mi jeździć. Jest to trudne, ale nie słucham ich, bo lubię downhill (śmiech).
Nasz Racibórz: Jak planujecie rozwijać Waszą karierę? Chcecie dalej być w tym sporcie, czy myśleliście o czymś innym?
Krzysiek: Raczej hobbistycznie podchodzę do downhillu. Teraz jestem w mechaniku, więc nie wiem jak będzie później, czy dostanę jakąś pracę, czy może założyć swój serwis rowerowy. Trochę się na tym znam więc byłoby mi łatwiej.
Piotr: Moją pasją jest MMA. To jest tak: chciałbym dalej ćwiczyć downhill, chciałbym, żeby to była moja praca w przyszłości, ale chciałbym też spróbować kiedyś swoich sił w MMA. Druga wersja: dzięki swojej karierze otworzyłbym sklepy rowerowe. Musiałbym dobrze wypadać na konkursach, pokazać się sponsorom. Można naprawdę dobrze wypaść na tym. Jak na razie to są dla mnie marzenia, ale jak w tym roku zacznę intensywnie ćwiczyć to może się udać.
Nasz Racibórz: Dzięki za rozmowę
Z Olą, Krzyśkiem, Piotrkiem, Dawidem i Mateuszem rozmawiał Bartłomiej Furmanowicz
Zdjęcia pochodzą z kolekcji rozmówcy - Piotra
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany