W Kuźni poniżali gości
W XVIII kolejce raciborskiej B klasy, kandydująca do awansu Kuźnia Raciborska podejmowała głównego pretendenta do spadku - Olszynkę Olzę. Goście dzielnie walczyli, lecz to gospodarze okazali się lepsi. Z kolei na trybunach publiczność żywo reagowała na wydarzenia na boisku, co więcej miało wspólnego z poniżaniem gości niż dopingowaniem swojego klubu.
Tuż przed rozpoczęciem spotkania kibice głośno domagali się pięciu bramek do przerwy, a kolejne pięć w drugiej połowie. Tak łatwo na boisku już nie było i dopiero w 10. minucie gospodarze, za sprawą Łukasza Sobolaka, oddali pierwszy groźny strzał na bramkę Olzy. Sześć minut później w polu karnym gości mieliśmy bilard - najpierw dobrze nogą bronił Adrian Pioch, a następnie piłka odbijała się od obrońców Olzy po kolejnych strzałach piłkarzy Kuźni, lecz w końcu została wybita przez tych pierwszych. W 23. minucie Dawid Prekaniak mocno uderzył z rzutu wolnego, lecz piłka wpadła wprost w ręce dobrze ustawionego Piocha. Sześć minut później do piłki ustawionej na 20 metrze podszedł Tomasz Tokarski. Uderzył ją mocno po ziemi, a ta po rykoszecie wpadła do bramki i gospodarze cieszyli się z objęcia prowadzenia. Na dziewięć minut przed gwizdkiem oznajmiającym koniec pierwszej połowy goście egzekwowali rzut rożny. Do piłki najwyżej wyskoczył Łukasz Ryszka i uderzył ją głową, lecz ta odbiła się od poprzeczki i skozłowała tuż przed linią bramkową. W 38. minucie zrobiło się gorąco na boisku. Bramkarz Kuźni, Sebastian Jacek, został poturbowany przy wyjściu do piłki przez dwóch atakujących rywali, a będący najbliżej tego starcia jego koledzy z zespołu sami chcieli wymierzyć jednemu z nich sprawiedliwość, lecz na szczęście skończyło się jedynie krótkimi przepychankami.
Druga połowa rozpoczęła się od soczystego strzału Sobolaka z półwoleja, lecz świetną interwencją popisał się Pioch. Minutę później wprowadzony w przerwie Mateusz Kuśka wykorzystał błąd gości przy wychodzeniu z pola karnego i w sytuacji sam na sam pokonał Piocha. W 65. minucie Prekaniak wykorzystując pasywność rywala w środku pola przebiegł z piłką pół boiska. Dopiero na linii pola karnego obrońcy zdołali mu wybić piłkę, ale w taki sposób, że ta odbiła się od jego nóg, stwarzając dobrą sytuacje strzelecką dla Sebastiana Dziadury, lecz ten z siedmiu metrów trafił wprost w bramkarza Olzy. Chwilę później aktywny po wejściu na murawę Mateusz Kuśka strzelił do pustej bramki obok wychodzącego wysoko z bramki Piocha, lecz asekurujący bramkę Mateusz Ryszka wybił ją z linii bramkowej. W 71. minucie na 20 metrze piłkę przed narożnikiem pola karnego przyjął Sebastian Dziadura. Zwodem minął obrońcę, zszedł do środka i ładnym strzałem lewą nogą zmieścił piłkę przy słupku bramki Adriana Piocha, ustalając wynik na 3-0. Na dziewięć minut przed końcem spotkania sędzia przyznał rzut karny dla gospodarzy. Do jedenastki podszedł Tomasz Tokarski, lecz jego intencje wyczuł Pioch i sparował to uderzenie. Pech tego piłkarza nie skończył się na niewykorzystanym karnym. Chwilę później wystartował do prostopadłej piłki i mając przed sobą tylko bramkarza i żadnego rywala koło siebie nagle padł na boisko. Pierwsza diagnoza mówi o naderwaniu mięśnia dwugłowego uda. Jeszcze w ostatniej minucie Paweł Puzio groźnie strzelał głową na bramkę, lecz piłka przeleciała nad poprzeczką.
Początek meczu był niewyraźny. Olza przyjechała walczyć i długo udawało się jej utrzymywać bezbramkowy remis, rozbijając ataki Kuźni, która chyba zlekceważyła rywala i chciała ograć go jak najmniejszym nakładem sił. Trener Mieczysław Krawiec pokrzykiwał, żeby piłkarze byli żywsi na boisku, lecz do przerwy zdołali strzelić czerwonej latarni B klasy tylko jedną bramkę, przy której spory udział miał rykoszet. W drugiej połowie kuźnianie stworzyli sobie więcej okazji strzeleckich, lecz tylko dwie udało im się wykorzystać. Zepchnięta na własną połowę Olza sporadycznie próbowała kontrataków, lecz te były rozbijane jeszcze przed polem karnym Kuźni. Ich piłkarze pewnie i zasłużenie wygrali, mogąc z czystym sumieniem dopisać sobie kolejny komplet punktów.
Wątpliwości budzą jedynie ich kibice. Przez niemal całe spotkanie zajmowali się piciem alkoholu, a następnie wulgarnymi wyzwiskami obrażali piłkarzy Olzy a także sędziego, często nie mając w ogóle racji. Jak choćby obraza arbitra, kiedy ten pokazał dwóm piłkarzom Kuźni żółte kartki za picie wody. Jeden z piłkarzy zszedł z boiska po butelkę, a drugi przed wznowieniem gry z rzutu rożnego wziął ją z bramki i pił w polu karnym. Przepisy są w takich przypadkach jasne, lecz kibice wolą obrazić sędziego niż się z nimi zapoznać. A po spotkaniu, wychodząc ze stadionu Kuźni, można było zobaczyć, jak stoją na środku ulicy i machają do przejeżdżających obok samochodów, zataczają się po chodniku czy stoją oparci głową o płot. Tacy właśni kibice, choć nie wszyscy, powodują, że mecze piłkarskie naszego podokręgu nie są dla dzieci, bo starsi panowie, nazywający siebie kibicami, nie dają im dobrego przykładu.
Co do zwycięstwa gospodarzy mieszane uczucia miał kierownik Olzy, który pod nieobecność trenera Jana Twardzika prowadził Olzę. – Kuźnia wygrała zasłużenie, lecz przy niemałej pomocy sędziego. Druga bramka była ze spalonego a karnego nie powinno być. Wiedziałem przed meczem, że jesteśmy skazani na pożarcie, lecz staraliśmy się walczyć. Wiem też, jaka jest nasza sytuacja w tabeli, ale będziemy próbowali do końca zdobywać punkty. Zachowania kibiców komentować nie będę, wszyscy słyszeli.
Na wyróżnienie w tym spotkaniu zasługują na pewno młodzi piłkarze Kuźni, z Łukaszem Sobolakiem oraz Sebastianem Dziadurą na czele. Obaj zagrali dobre zawody, mając wielki udział w zwycięstwie gospodarzy. Dobrzy technicznie i odznaczający się wielką ochotą do gry.
KS Kuźnia Raciborska- LKS Olszynka Olza 3-0
Bramki: Tomasz Tokarski 29’, Mateusz Kuśka 48’, Sebastian Dziadura 71’
KS Kuźnia Raciborska: S. Jacek- M. Ratajszczak, D. Prekaniak, W. Bieniewski, P. Puzio- Ł. Sobolak, A. Ledwoń, T. Tokarski, W. Kilian- S. Dziadura, M. Wcisło
LKS Olszynka Olza: A. Pioch- P. Kupka, D. Wacławczyk, S. Wojtczak, K. Skatuła- A. Nielaba, A. Błaszczok, K. Ganita, M. Ryszka- Ł. Ryszka, P. Delinowski
Mieczysław Krawiec, trener Kuźni Raciborskiej: nie miałem dziś całego składu do dyspozycji. Kilku zawodników było kontuzjowanych, kilku zawieszonych za kartki, a ci, co grali, to w większości byli mało doświadczeni piłkarze. Udało się jednak wygrać, choć Olza tu walczyła i jest ambitnym zespołem.
Grzegorz Zuber
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany