Parodia sędziowania
Spotkanie XX kolejki B klasy pomiędzy LKS Studzienna a LKS Zabełków przyniosło wszystkim wiele emocji. Z pewnością zostaną zapamiętane piękne bramki, dramaturgia spotkania i ostra gra. Lecz, niestety, to ciekawe widowisko miało negatywnego bohatera. A był nim arbiter Piotr Kędzior.
Ku uciesze miejscowych kibiców piłka po raz pierwszy zatrzepotała w siatce przyjezdnych już w 46 sekundzie po ładnym strzale z ok. 20 metrów Grzegorza Frankowskiego. W 6. minucie spotkania w polu karnym Studziennej przepychał się Swoboda, piłka ostatecznie trafiła pod nogi Szymona Kędzi, lecz jego mocny strzał był minimalnie chybiony. Dwie minuty później prawoskrzydłowy gospodarzy celnie dośrodkował w pole karne, z kozłującą piłką minęli się obrońcy Zabełkowa, lecz na ich szczęście bramkarz Jendrzejczyk uprzedził Adama Piechaczka. W 14. minucie groźny strzał zza pola karnego na róg sparował Rafał Koczwara. W kolejnych fragmentach spotkania gra się wyrównała, sporo było walki, lecz obrońcy obu zespołów nie dopuścili do zagrożenia pod swoją bramką.
W 30. minucie sędzia podyktował rzut wolny spod linii bocznej boiska. Pomimo piłki bitej z ostrego kąta Szymon Kędzia zdołał pokonać Koczwarę. Chwilę później z boiska w wyniku kontuzji musiał zejść mózg i kapitan Studziennej, Adrian Szymiczek, co po stracie bramki przez podopiecznych Piotra Urbańczyka było kolejną złą wiadomością dla trenera gospodarzy. Środkowy pomocnik Studziennej był pierwszą ofiarą ostrej gry, której przesadnie pobłażał sędzia Kędzior. W 40. minucie piłkarze Zabełkowa stanęli przed szansą wyjścia na prowadzenie, lecz po akcji prawym skrzydłem i wycofaniu do tyłu piłka po mocnym uderzeniu piłkarza gości minęła bramkę.
Druga połowa mogła zacząć się dla Zabełkowa tak, jak pierwsza dla Studziennej. Środkowy obrońca gospodarzy popełnił błąd przy wybijaniu piłki z pola karnego. Trafił nią w nadbiegającego napastnika gości, lecz ten z siedmiu metrów nie zdołał pokonać bramkarza Studziennej. Odpowiedź gospodarzy była błyskawiczna. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę strzałem głową zamienił Mateusz Adamczyk. Cztery minuty później szarża Krzysztofa Mazura została zatrzymana faulem w polu karnym. Strzałem z jedenastu metrów Szymon Kędzia wyrównał na 2-2. Zawrotne tempo drugiej połowy trwało nadal i w 56. minucie sprzed narożnika pola karnego półgórną piłkę na piąty metr dośrodkował pomocnik gospodarzy. Tam w tempo wbiegł Piechaczek i Studzienna ponownie cieszyła się z objęcia prowadzenia. Kolejna szarża Mazura została powstrzymana faulem w obrębie pola karnego i mimo gwałtownych protestów gospodarzy, sędzia ponownie wskazał na wapno. Piłkę ustawił Szymon Kędzia, lecz jego strzał poleciał nad bramką Koczwary.
Chwilę później Jendrzejczyk musiał wykazać się swoimi umiejętnościami, broniąc dobre uderzenie z rzutu wolnego. Wtedy sędzia, który do tego momentu zdążył się pogubić w sędziowaniu, zdecydował się jeszcze bardziej zaznaczyć swoją obecność na boisku. Odgwizdał faul na wysokości pola karnego. Przed wznowieniem gry jeden z piłkarzy Studziennej upadł w polu karnym i na sygnalizację sędziego bocznego główny arbiter wstrzymał wznowienie gry. Po dwukrotnej konsultacji z liniowym, pięciu minutach przerwy w grze, w czasie której na stadionie zrobiło się gorąco, zdecydował się ukarać czerwoną kartką Sebastiana Studnica i przenieść piłkę z rzutu wolnego w pole karne, dyktując rzut karny. Tą decyzją wszyscy byli mocno zdziwieni, łącznie z zespołem gospodarzy. Strzał z jedenastu metrów pewnie na bramkę zamienił Piechaczek.
Mimo gry w osłabieniu i straconej bramki Zabełków nie rezygnował. Kapitalnym strzałem z ok. 30 metrów popisał się Marian Mucha i piłka nad rękawicami Koczwary wpadła pod poprzeczkę. Na minutę przed końcem spotkania Piechaczek skompletował hat-tricka, pokonując Jendrzejczyka w sytuacji sam na sam.
Podczas pełnych 90. minut gry zgromadzonym kibicom nie było nudno. Szybko stracona bramka podziałała na Zabełków jak kubeł zimnej wody i natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Tego dnia defensywa gospodarzy nie prezentowała się tak solidnie jak w poprzednich spotkaniach. Wiele nieporozumień często skutkowało przejęciem piłki i zagrożeniem. Kontuzja Adriana Szymiczka pokrzyżowała plany trenerowi Urbańczykowi, lecz w jego talii pozostali tacy zawodnicy jak Piechaczek, Psota czy Frankowski, którzy rozegrali dobre zawody. Zabełków pod wodzą nowego trenera, byłego piłkarza wówczas drugoligowego GKS Jastrzębie, zaczyna grać ciekawą piłkę i w jego zespole na uwagę zasługuje przede wszystkim Szymon Kędzia a także Krzysztof Mazur. Studzienna nie może sobie po tym spotkaniu zarzucić brak skuteczności. Piłkarze gospodarzy zagrali dokładną piłkę, a zawodnicy na poszczególnych pozycjach grali dobrze bez piłki. Zabełków nadrabiał ambicją i był równorzędnym rywalem Studziennej.
Niestety, dobre widowisko nieustannie psuł główny arbiter tego spotkania. Swoimi mylnymi decyzjami niweczył wysiłek piłkarzy. Nie zauważał wielu ewidentnych fauli, a kiedy je gwizdał, to bardzo często w odwrotną stronę. Był wyraźnie zagubiony i pozwalał na bardzo ostrą grę, przez co szczególnie w drugiej połowie często któryś z piłkarzy potrzebował pomocy medycznej. Sytuacji z czerwoną kartką i rzutem karnym nie zapomni nikt z obecnych na boisku przynajmniej do końca sezonu. – Jeśli jest odgwizdany rzut wolny, a po chwili już rzut karny, to coś tu nie gra. Albo jedno, albo drugie - mówili po meczu piłkarze Zabełkowa. – Długo grałem w piłkę, ale takiej parodii jeszcze nie widziałem, bardzo zaskoczyłem się tym rzutem karnym - przyznał także trener Studziennej, Piotr Urbańczyk.
LKS Studzienna- LKS Zabełków 5-3
Bramki: Grzegorz Frankowski 1’,Mateusz Adamczyk 47’,Adam Piechaczek 56’, 69’, 89’- Szymon Kędzia 26’, 51’,Marian Mucha 73’
LKS Studzienna - R.Koczwara- D.Siwoń, P.Tchórz, Ł. Widenka, M. Adamczyk- Psota, D.Marcinek, G.Frankowski, A.Szymiczek- A.Piechaczek, A.Matuszek
LKS Zabełków (na zdjęciu) - R.Jendrzejczyk- T.Hiltawski, S.Studnic, J.Stopa, P.Warzeszka- Sz,Kędzia, D.Wicha, M.Mucha, M.Seemann- K.Mazur, P.Swoboda
Piotr Urbańczyk, trener LKS Studzienna - pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Wyszliśmy wysoko pod przeciwnika, szybko strzelona bramka na pewno nam pomogła w dalszym fragmencie gry. Jeśli chodzi o drugą połowę to na temat sędziowania nie będę się wypowiadał, ale na pewno gra zrobiła się nerwowa.
Wiesław Deresz, trener LKS Zabełków - myślę, że wynik mógłby być remisowy. O wszystkim zadecydowała druga połowa, którą określiłbym jako chaos, dodatkowo sędzia się pogubił. Jeśli chodzi o naszą grę, to moi zawodnicy na pewno się starali. Na tym poziomie nie można mieć wymagań, ale mimo to jestem zadowolony jestem z ich postawy. W tej rundzie będziemy budować zespół na kolejny sezon.
Sebastian Studnic, zawodnik Zabełkowa ukarany czerwoną kartką - ten piłkarz to dobry aktor. Przez cały mecz, jeśli go ktoś dotknął, od razu padał na ziemię. Wtedy w polu karnym niesłusznie zostałem ukarany czerwoną kartką. Tam nic nie było. Prosta wymiana zdań, podszedł do mnie i nagle się przewrócił. Nie wiem, co widzieli w tym sędziowie. Jestem tym bardzo zaskoczony.
Grzegorz Zuber
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany