Rafakowcy zainaugurowali sezon biegowy w Sobótce
Bieg w Sobótce rozpoczął tegoroczną Koronę Półmaratonów Polskich, do której zaliczanych jest dziesięć wybranych biegów (w celu zdobycia Korony należy ukończyć minimum pięć z nich w ciągu danego roku kalendarzowego). Jest to dość duży bieg jak na miejscowość liczącą około 7 tys. mieszkańców, ponieważ aż 5 tys. pakietów startowych rozeszło się na długo przed datą startu.
Trasa biegu nie należała do najłatwiejszych. Wiodła wokół góry Ślęży. Różnica wysokości pomiędzy najniższym a najwyższym punktem trasy wynosiła około 200 metrów. Najtrudniejszym momentem był około dwukilometrowy podbieg pod przełęcz Tąpadło, co nie oznaczało końca podbiegów, które szczególnie pod koniec trasy dały zawodnikom się nieco we znaki.
Punktualnie o godz. 11.00 starter wystrzałem armatnim dał znak do rozpoczęcia biegu.
Na starcie stanęło siedmiu rafakowców: Gabriela Sobczyk, Magdalena Woskowska, Grzegorz Bulenda, Robert Gemza, Krzysztof Jeremicz, Paweł Klinik i Jan Wilczek.
Najlepszy czas spośród rafakowców uzyskał niezawodny Jan Wilczek 1:33:38. Ponadto czasy poniżej 1 godz. 40 min. uzyskali także Grzegorz Bulenda i Krzysztof Jeremicz.
Wrażenia uczestników:
Robert Gemza: - Bieganie zawsze daje mi dużo zadowolenia, ale na tak malowniczej trasie, przy pięknej, słonecznej pogodzie satysfakcja jest podwójna. Do tego udało mi się uzyskać lepszy czas niż zakładałem. Do tego warto pochwalić wzorową organizację (pięć tysięcy biegaczy i żadnych kolejek) - to był zdecydowanie udany start.
Krzysztof Jeremicz: - Bardzo fajny bieg na przepięknej, malowniczej trasie. Super atmosfera, świetna organizacja. Ciekawym pomysłem ze strony organizatorów było także filmowanie i robienie zdjęć z helikoptera. Dodatkowo na trasie wspierał mnie mój znajomy, który mieszka w Sobótce. Trochę obawiałem się o swoją formę, ale wszystko poszło znacznie lepiej niż się spodziewałem.
Gabriela Sobczyk: - Półmaraton Ślężański to bieg magiczny, jego trasa wiedzie wokół tajemniczej Góry Ślęży, dominującej nad okolicą. W Sobótce, małym kilkutysięcznym miasteczku, które najechało prawie 5 tys. biegaczy czuć już było wiosnę, zieleniły się trawniki, łąki, a na szczycie Ślęży jeszcze leżał śnieg i było widać oszronione drzewa. Czuć było ten chłód, kiedy pięliśmy się mozolnie na najwyższy punkt trasy położony na 9. kilometrze na Przełęczy Tąpadła. Byłam tam już na I Półmaratonie. Trasa się nie zmieniła. Zwiększyła się tylko liczba osób, które ukończyły ten trudny półmaraton z 618 do 4417 biegaczy. Biegło się cały czas w tłumie. Trasa jest trudna, dominują długie strome podbiegi i zbiegi. Pod górkę zabrakło mi sił, gdyż tydzień wcześniej startowałam w 12-godzinnym Podziemnym Biegu Sztafetowym w Kopalni Soli w Bochni. Zdecydowałam się na start trzy dni przed biegiem, pojechałam w zastępstwie kontuzjowanego kolegi i jestem zadowolona z ukończenia.
fot. archiwum - Krzysztof Jeremicz
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany